Drodzy czytelnicy, chcę was poinformować że zacznę robić tytuły niektórych rozdziałów po japońsku. Jeśli nie wiecie co dane słowo oznacza, można sprawdzić w tłumaczu lub spytać się mnie w komentarzu. To tyle.
Z przerażeniem zobaczyłam jak demon chwycił Umeko za włosy i tak nią szarpnął że w jej oczach pokazały się łzy. Potwór wyszarpnął z jej dłoni metalowy wachlarz i... Wbił jej go w pierś. Moje nogi zrobiły się jak z waty kiedy zobaczyłam jak twarz mojej przyjaciółki wykręca się w grymasie bólu, po czym dziewczyna osunęła się bezwładnie na ziemię. Demon brutalnie wyszarpnął wachlarz z krwawiącej rany i zaśmiał się szyderczo kopiąc zgiętą z cierpienia Umeko.
- Przejrzałem ciebie.
Rzucił do dziewczyny po czym przeniósł wzrok na mnie.
- Ten wachlarz ma w sobie truciznę. Za jakiś czas twoja koleżanka będzie martwa, tak jak ty. Pokonałem ją jej własną bronią.
Poinformował mnie zadowolony demon. Czułam jak furia się w mnie zbiera. Musiałam walczyć. Musiałam ocalić Umeko. Wzięłam głęboki oddech i stanęłam na przeciwko demona. W mojej głowie kłębiły się porady i informacje od Giyu i pana Urokodakiego dotyczące walki. "Pierwsza zasada jest taka, żeby nigdy nie pokazywać przeciwnikowi że się boisz. Wtedy on straci trochę pewności siebie i ruchów." Przytoczyłam sobie w głowie słowa mistrza Urokodakiego. Kiedy powietrze wypełniło moje płuca, a energia skupiła się w całym moim ciele, świat jakby się zatrzymał.Widziałam jedynie demona który powoli otwierał teleport, jakby w zwolnionym tempie.
- Czwarta forma. Uderzenie przypływu.
Wyszeptałam. Moje cięcia wypełniły całe pomieszczenie. Odbiłam się od papierowej ściany która niemal pękła.
- Dziewiąta forma. Plusk prądu wodnego. Dziesiąta technika. Zmienność życia.
Powtarzałam zadając demonowi ciosy. Ten jednak ciągle nurkował w swoim teleporcie i pokazywał się co chwilę w innym miejscu. Zauważyłam że trochę go zmęczyłam, gdyż ciągłe tworzenie przejścia, odbierało mu nieco energii. Ja jedyne co czułam to adrenalina i wściekłość która rozpalała moją wewnętrzną moc. Demon wyskoczył w pewnym momencie pod mną i cisnął mną o ścianę. Nie czułam bólu. Nie czułam go nawet wtedy kiedy rozciął moją nogę. Liczyły się sekundy by pomóc Umeko którą niszczyła powoli trucizna. Nie wiedziałam ile walczymy. Mogła minąć godzina, dwie godziny lub też dziesięć minut. Zauważyłam że demon zaczął mnie atakować zamiast się chować. Był zbyt zmęczony żeby ponownie otworzyć teleport. Wzięłam rozbieg i skoczyłam na potwora. Przecięłam go po ukosie, odcinając mu nogi i kawałek pasa. Wyszerpnęłam mu wachlarz z ręki i wbiłam zakrwawione ostrze w jego brzuch. Chciał otworzyć teleport ale był zbyt zmęczony. Widziałam to po jego oczach. Przerażony próbował uciekać, ale mało mogło mu to dać. Zapędziłam go do rogu pokoju. Już unosiłam miecz z furią by odciąć mu głowę i go pociachać, kiedy usłyszałam jego płacz.
- Sum... Sumimasen... Ja jest złym potworem... Zawsze nim byłem, nawet kiedy byłem człowiekiem... Proszę, przebaczcie mi wszyscy którym zrobiłam krzywdę... Ja naprawdę nie chciałem zabić mojej żony i tych wszystkich osób...
Jego łzy kapały na podłogę. Westchnęłam i uniosłam ostrze.
- Piąta forma. Błogosławiony deszcz po suszy.
Powiedziałam po czym jednym, bezbolesnym uderzeniem, odrąbałam demonowi głowę.
- Spoczywaj w pokoju.
Powiedziałam do demona i delikatnie położyłam dłoń na jego głowie. Zamknął oczy i z wyrazem rozkoszy odszedł. Podbiegłam do Umeko ledwo oddychała. Stanęłam i zatoczyłam kataną krąg. W jednej chwili moim oczom ukazał się teleport. Nagle poczułam ogromny ból przez rany które osiągnęłam w walce. Przez andrenalinę ich nie odczuwałam, a teraz ledwo co stałam, krzywiąc się z bólu. Mimo to zarzuciłam sobie Umeko na ramię po czym weszłam w teleport.
********
Przez chwilę było tylko ciemno. Czułam tylko jak moje ciało leci w dół, a moje stopy nie mają podłoża. Moje ciało mnie paliło. Szukałam po omacku Umeko, kiedy nagle poczułam uderzenie o ziemię. Ciemność zniknęła, a moim oczom ukazało się rozgwieżdżone niebo. Leżałam na ziemi, nie mogąc się ruszyć. Rozejrzałam się i zobaczyłam leżącą obok mnie Umeko. Była nieprzytomna a jej twarz była blada jak kreda. Krew pokrywała całą jej klatkę piersiową.
- U... me... ko...
Wycedziłam przez zaciśnięte z bólu zęby. Złapałam ją za rękę, szukając pulsu. Był niemal niewyczuwalny. Ścisnęłam ją za zimną dłoń.
- Ura...tuję cię... przy... sięgam...
Szepnęłam. Przez chwilę walczyłam z sobą żeby usiąść na trawie. Byłam poobijana i pokaleczona, niektórych ran wcześniej nie zauważyłam. Chciałam zarzucić ją sobie na ramię, ale nie mogłam. Ogarnęła mnie panika, zwłaszcza kiedy moje ciało nie wytrzymało i opadałam na trawę.
- Supāku! Gdzie jesteś?!
Usłyszałam a moje serce wypełniła niewyobrażalna ulga.
- Tu! Jestem....
Spróbowałam krzyknąć, ale tylko pierwsze słowo było krzykiem. Drugie było tylko cieniem szeptu. Powieki ciążyły mi jak kamienie. Moje płuca strasznie bolały. Czułam że zaraz wybuchną. Wiedziałam że był to jeden z skutków ubocznych po zastosowaniu dziesiątej formy, której jeszcze dobrze nie umiałam. Łapałam desperacko powietrze, a moje oczy powoli się zamykały. Słyszałam że ktoś biegnie w moim kierunku, ale nie widziałam kto to. Potem znów zapadły ciemności.
CZYTASZ
Ja i mój Tanjiro ❤️
RandomOpowiadanie jest o mnie i moim przyszłym mężu Tanjiro ❤️. Jeśli tak jak ja kochasz Demon Slayer to przeczytaj . Pamiętaj żeby czytać do końca .Mam nadzieję że ci się spodoba .