ROZDZIAŁ 25

139 15 7
                                    

I TUTAJ NA WSTĘPIE MUSZĘ SIĘ PRZYZNAĆ ŻE W TYM ROZDZIALE POMÓGŁ MI CZAT GPT  NIE MAM SIŁY PISAĆ A MAM TYLE POMYSŁÓW ŻE TO SZOK I NIE CHCĘ ŻEBY SIĘ ZMARNOWAŁY OCZYWIŚCIE TEKST KTÓRY DOSTAŁAM OD CZATU ZOSTAŁ W TAK MYŚLĘ ŻE 70 % ZMODYFIKOWANY PRZEZE MNIE WIĘC MAM NADZIEJĘ ŻE JEST GIT POMYSŁ TEZ JEST OCZYWIŚCIE W 99% MÓJ NAWET KILKA DIALOGÓW DAŁAM W INSTRUKCJI. JEŚLI ROZDZIAŁ WAM SIĘ NIE SPODOBA USUNĘ GO I NAPISZE SAMA ALE SZCZERZE JA JESTEM ZADOWOLONA Z TEGO CO DOSTAŁAM Z CZATU BO NAPISAŁA BYM TO PEWNIE PODOBNIE TYLKO UŻYŁA INNYCH SŁÓW.

spodobało mi się odmienianie imion przez czat więc moze być dziwnie


MYŚLĘ ŻE NA POCZĄTEK POWROTU SAMO TO ŻE WSTAWIŁAM COŚ DZISIAJ JEST CUDEM XD



Pov. Regulus

Powietrze w przedziale było duszne, a gwar rozmów dobiegający z korytarza przypominał brzęczenie owadów. 

Oparłem się o szybę, starając się uspokoić bijące serce. Wokół mnie panował ruch, ale w mojej głowie dominował chaos. Po rozmowie z Syriuszem i Jamesem na peronie, poczułem się na moment bezpieczniej, ale tylko na moment. Każda mijana twarz zdawała się przyglądać mi z ukrytym wyrzutem lub niechęcią.

Kiedy pociąg ruszył, ruszyłem wzdłuż korytarza, szukając Evana. On zawsze potrafił mnie uspokoić, przynajmniej do czasu. Po tym, co wydarzyło się w Grimmauld Place, nie mogłem znieść samotności. Wiedziałem, że Barty będzie z nim  – ostatnio byli niemal nierozłączni. Zatrzymałem się przed jednym z przedziałów, z którego słychać było stłumione głosy. Delikatnie uchyliłem drzwi.

— Evan!? - krzyknąłem - fujjjjjjjjjjjjjjjjjjjj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Na chwilę zapadła cisza, po czym zobaczyłem, jak Evan gwałtownie odsuwa się od Bartemiusza Croucha Juniora. Ich spojrzenia, pełne zakłopotania, skrzyżowały się z moim. Nie mogłem powstrzymać uniesienia brwi.

— Regulus... — zacął Evan, przeczesując dłonią jasne włosy. — Nie sądziłem, że już wróciłeś.

Barty milczał, patrząc na mnie wyzywająco, jakby czekał na jakiś komentarz. Zamknąłem za sobą drzwi, nie spuszczając z nich obrzydzonego wzroku.

— Miło widzieć, że świetnie się bawicie — powiedziałem, starając się nadać swojemu głosowi neutralny ton. — Może mi ktoś wyjaśni, co tu się dzieje?

Evan westchnął, a jego policzki zaróżowiły. To rzadki widok. Był zazwyczaj opanowany do granic możliwości, ale teraz ewidentnie nie czuł się komfortowo.

— To... to nie tak, jak myślisz — zaczął, ale widząc moje spojrzenie, od razu się zatrzymał. — Dobra, może jednak tak. Ale to nasza sprawa.

Barty wciąż milczał, ale jego usta wygięły się w lekkim uśmieszku.

— Nie obchodzi mnie, co robicie w wolnym czasie — odpowiedziałem powoli, choć czułem, że kłamię. Obchodziło mnie. Byli moimi najlepszymi przyjaciółmi a to oznacza że powinienem się nimi bardziej interesować.

- więc, mam znak, i ty też masz, i w sumie nie wiem co się dzieje - powiedziałem

- Ja też - Evan potarł oczy rękoma - rodzice kontrolują mnie na każdym kroku.

- A u ciebie co się działo ? - spytał Barty

Opowiedziałem im wszystko. O tym, jak matka zaatakowała mnie Cruciatus, o tym, jak James pomógł mi uciec, o schronieniu u Potterów.

Happy end /JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz