Rozdział 1

86 3 0
                                    

Patrzę ze skrzywieniem na obskurny i dość duży budynek, którym jest moja szkoła. Wiem że gdy przekroczę próg poczuję się jeszcze bardziej samotna, mimo że będę w otoczeniu mnóstwa innych ludzi. Staranie nie zwracania na siebie uwagi w moim przypadku wcale nie jest takie proste, gdy chodzisz sama korytarzem lub siedzisz jak odludek w stołówce. W sumie jestem do tego przyzwyczajona, ale każde wyzwisko czy wytknięcie palcami boli na nowo. Kiedyś było zupełnie inaczej, miałam nawet przyjaciółki, dziś nie przyznają się do mnie, przez co każdy dzień w szkole jest dla mnie udręką. Chore prawda?
Napotykam ich wzrok, jak i innych ludzi na korytarzu doszukuję się drwin i przezwisk w ich oczach którymi najchętniej by mnie obrzucili. Mam na tym punkcie obsesje. Nie rozumiem dlaczego wszyscy mnie nienawidzą i śmieją się ze mnie, sądzę że nie odróżniam tak wielce od innych licealistów, przecież też lubię słuchać muzyki, pośmiać się z głupich żartów czy wyjść od czasu do czasu. Dla nich jednak jestem zwykłą nudną kujonką, chociaż wcale mnie nie znają. Ah sorry, znają z opowiadań moich byłych "przyjaciółek". Na prawdę nie pojmuję jak można oceniać człowieka po zwykłych plotkach. Nikt nawet nie próbował mnie poznać, nie mówiąc już o obronie przed kolejną falą wyzwisk. Co jest ze mną nie tak? - to pytanie zadaje sobie codziennie.
Przełknęłam głośno ślinę, ruszając przed siebie.

Pierwszą moją lekcją był angielski. Zawsze stawiam się pierwsza w klasie aby nie przepychać się przez drzwi z innymi.
Rzuciłam krótkie spojrzenie na sale, wyglądała jak każda inna, zresztą co ja sobie wyobrażam, przecież ferie to tylko dwa tygodnie, nic nie mogło się zmienić przez ten czas. No może oprócz kaktusa na parapecie który wygląda jak suchy chwast.
Moja ławka znajduje się pod oknem, patrzę na nią jak głupia szukając jakichkolwiek zmian, bezskutecznie.
Z rozkminy wyrywają mnie krzyki i kroki nadciągających uczniów. Pośpiesznie rozsiadłam się na swoim miejscu, spuszczając głowę, przez co długie włosy zakryły całą moją twarz.
Gwar w klasie znacznie się powiększył gdy ludzie wchodzili. No dalej Amy, podnieś wzrok, to nic wielkiego. Każdy miał na twarzy wymalowane podekscytowanie chodź nie sądzę aby było ono spowodowane powrotem do szkoły po feriach. Wszyscy zawzięcie o czymś rozmawiali rozsiadając się do swoich ławek, tylko o czym? Wyłapałam z kilku rozmów szereg podobnych słów "nowi uczniowie" "ktoś nowy" "ciekawe jak wyglądają". To chyba jasne ktoś dojdzie do naszej klasy.
Nie wiem czym mam się cieszyć, z nadzieją że polubię się z jedną z tych osób, czy smucić z powodu że to kolejne nowe dwie osoby w mojej klasie które będą mi dogryzały.
Z rozmyśleń wyrwał wyrwał mnie głos Katniss.
- Amy, widzę że jednak nie umarłaś z braku towarzystwa w te ferie. - rzuciła opryskliwie po czym wybuchła śmiechem a wraz z nią Jade i Ally. Najwierniejsze przyjaciółki. Które kiedyś były moimi puki nie zostawiły mnie dla Katniss. Chyba najpopularniejszej dziewczynie w szkole. Że też właśnie ona próbuje upokorzyć mnie przed wszystkimi i zniszczyć życie.
Nie zdążyłam zareagować ponieważ dziewczyny rozeszły się już do swoich ławek.Zareagować? Amy proszę cię, znów skuliłabyś się w kulkę pozwalając im po tobie jechać.Podpowiadała mi moja jedyna przyjaciółka - podświadomość.
Do klasy w końcu weszła pani od angielskiego, średniego wzrostu kobieta po 40, w spódnicy do kolan i idealnie wyprostowanymi brązowymi włosami do ramion. Osobiście się jej czasem bałam.
Zaraz, za nią wlokła się dwójka osób, mianowicie dziewczyna i chłopak którzy byli do siebie niewiarygodnie podobni. Na pewno rodzeństwo, pomyślałam pewnie jak cała reszta klasy.
Dziewczyna sprawia wrażenie bardzo miłej, gdyż szczerzy się od samego wejścia do sali. Jest bardzo ładna średniego wzrostu, czarne jak węgiel włosy sięgające lekko za ramiona, duże ciemne oczy i drobna sylwetka sprawiają że popadam w wielkie kompleksy. JESTEŚ BRZYDKA AMY! Natomiast chłopak ma minę jak by co dopiero z krzyża zszedł, nawet nie patrzy w stronę siedzących osób, sprawia wrażenie jakby nie chciał tutaj być. Jest podobny do swojej siostry, o wiele wyższy, jego włosy są rozczochrane w nieładzie także czarne jak węgiel, może nawet bardziej. Nie potrafię dostrzec oczu gdyż ma spuszczoną głowę, a niech to.
Po chwili zorientowałam się, że strasznie się na nich gapię, na dodatek z otwartą buzią. Natychmiast speszona odwróciłam głowę, nie chcąc aby ktoś pomyślał że jestem psychiczną, wariatką z kompleksami. Oni wszyscy już tak o tobie myślą. Odepchnęłam od siebie tą myśl.
Rozglądnęłam się po klasie, aby upewnić się że nikt nie dostrzegł mojego zachowania. Kamień zszedł mi z serca. Każda dziewczyna wręcz śliniła się na widok bruneta, były wpatrzone w niego jak w obrazek, co oznacza że nikt na mnie nie patrzył. Idiotko, po co ktoś miałby na ciebie patrzeć.

- To jest Waliyha i Zayn Malik, to urocze rodzeństwo dojdzie do waszej klasy, mam nadzieje, że przyjmiecie ich ciepło. - stwierdziła pani Willson dość obojętnym tonem. - Usiądźcie gdziekolwiek.

Jedno miejsce było wolne obok mnie, przeraziłam się! Zaraz jest jeszcze ławka jednoosobowa w rogu sali, co z tego skoro ich jest dwójka?
Zayn ruszył w stronę rogu a mi aż ulżyło. Przecież nie usiadłby obok ciebie - zgromiłam się w myślach.
Dostrzegłam uśmieszki i oczka celowane w chłopaka przez rozpalone do czernowości dziewczyny. To żenujące, bo chłopak nawet na nie nie patrzy, z rękoma w kieszeni idzie po prostu do swojego miejsca.
Przeniosłam wzrok na dziewczynę. Patrzy na mnie i niepewnym krokiem i zmierza w stronę mojej ławki. Oblałam się rumieńcem, będzie ze mną siedzieć. Za bardzo nie wiem jak zareagować, nie jestem dobra w zawieraniu nowych znajomości, może ona wcale nie chce ze mną siedzieć. Robi to to nie ma innego miejsca.

- Cześć, jestem Waliyha. - już siedziała obok mnie, słyszałam jej oddech.
Powoli obróciłam głowę w jej stronę, z przerażeniem w oczach. Dziewczyna szeroko się do mnie uśmiecha, podając mi rękę. Czy to się dzieję?
- Amy. - mruknęłam, nie miało wyjść na obojętnie.
Cholera, dziewczyna posyła ci ciepłe "cześć" z uśmiechem a ty ją tak zbywasz? Nie było mnie stać na nic innego, jestem bardzo nieśmiała. Odwróciłam się w stronę okna, chcę aby ta lekcja minęła jak najszybciej.
Nauczycielka już kontynuowała lekcję, na której nie mogłam się skupić. Czułam wypalający wzrok przez moją sąsiadkę, na pewno uważa, że jestem dziwaczna.
- Mogłabym pożyczyć długopis? - znów usłyszałam aksamitny głos dziewczyny. - Wybacz, jeśli nie masz to w porządku, po prostu dopiero jutro zakupię rzeczy do szkoły i... - nie dokończyła bo podałam jej pisadło, lekko się uśmiechając. No jak na mnie to było już dużo. Waliyha odwzajemniła uśmiech
- Dzięki.
- Proszę o spokój! - wydarła się pani Willson. Obydwie skuliłyśmy głowy, usłyszałam nawet chichotanie brunetki.


Poczułam szarpnięcie za rękę tuż po wyjściu z sali. Odwróciłam się gwałtowanie i natknęłam z piwnymi tęczówkami Waliyhy. Na mojej twarzy wymalował się grymas, szczerze mówiąc próbowałam uciec od niej jak najdalej aby uniknąć rozmowy o mnie czy zwykłego zaznajomienia.
- Twój długopis. - wyszczerzyła się, podając mi przedmiot.
Zabrałam go pośpiesznie chowając do kiszeni.
- Oprowadziłabyś mnie po szkole? Aż głupio mi o to prosić ale wydałaś mi się najodpowiedniejsza do tego. - zauważyłam na jej twarzy zmieszanie, ale jednak uśmiech nie znikał.
Nie mogę w to uwierzyć, czyżby mnie polubiła? Chce żebym ją oprowadziła po szkole, czyli nie uważa że jestem dziwna. Na moją twarz wkradł się uśmiech. Dawno nie słyszałam aby ktoś był do mnie taki miły.
- Jasne. - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Hej Waliyha - wtrąciła się Katniss, czułam że się nam przyglądała - Jestem Katniss, chodź oprowadzę cie po szkole, olej tą dziwaczkę, szkoda na nią czasu. - zabolało, zmierzyła mnie wzrokiem następnie spojrzała wyczekująco na brunetkę. Dlaczego ona musi mnie oczerniać w każdych oczach. Nic jej nie zrobiłam. Miałam już odchodzić ale...
- Pozwól że sama będę decydować z kim będę się zadawać. - stwierdziła Waliyha, stojąc przed Katniss, która lekko oniemiała. Nawet bardzo! Nie wiedziała co odpowiedzieć, dlatego tylko prychnęła i odeszła.
Pierwszy raz ktoś się jej postawił, i było to genialne, a jej mina bezcenna. Nie mogę uwierzyć, że ktoś wybrał mnie a nie Katniss.
- Idziemy?
- Tak chodźmy. - wskazałam ręką na korytarz, nadal mocno zszokowana tym co porzed chwilą się stało.
- Hej Zayn! chodź Amy nas oprowadzi - krzyknęła do swojego brata,który opierał się o ścianę grzebiąc w telefonie. Aż dziwne że Katniss się jeszcze nim nie zajęła.
Nie wiem dlaczego ale napawał on mnie lękiem, onieśmielał mnie jeszcze bardziej niż jego siostra. Nie kwapiło mi się oprowadzania także i jego, działał odpychająco jakby wydzielał z siebie promieniowanie które zabija.
Chłopak zmierzył mnie od stóp do głowy, co jeszcze bardziej mnie rozjuszyło.
- Ona ma nas oprowadzać? - spytał unosząc brwi jakby nie dowierzał.
- Tak
- W takim razie poszukam sobie kogoś innego. - zabolało
Kolejna osoba która ma wpojone że trzeba mnie nie lubić? Nawet mnie nie zna! O co mu chodzi?
- Przepraszam cię za niego, on ma swoje humorki, nie bierz tego do siebie. - pocieszała mnie Waliyha.
Próbowałam ukryć to że zabolało, gestem wzruszenia ramionami, ale na pewno po mojej minie było widać co innego. Ruszyliśmy szkolnym korytarzem.




Przeczytasz skomentuj :)

Loud Silence :*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz