Zacisnęłam oczy aby nie patrzeć na jego złość, która pewnie teraz z niego tryskała.Idiotka, po co się uśmiechnęłaś.
Poczułam silny uścisk na swoim ramieniu i jego oddech. Chyba wyczekiwał aż na niego spojrzę ale ja nie miałam odwagi, nadal nie otwierałam oczu. Po chwili gwałtownie popchnął mnie na ścianę, tak że zakuło mnie w plecach. Dopiero teraz spojrzałam na jego wściekłą twarz. Stał tuż nade mną a ja przez paraliżujący ból i jego bliskość skuliłam się, powodując że był jeszcze wyższy.
- Jeszcze jakieś kłamstwa? - syknął podstawiając mi pod nos komórkę. Jego oczy wyglądały jak oczy diabła, pełne złości i gniewu. Oparł się jedną ręką o ścinę tuż obok mojej głowy.
- Po co chce się spotkać? - zadał kolejne pytanie miażdżąc mnie wzrokiem.
Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią, nie byłam pewna czy powiedzieć mu prawdę czy wymyślić kolejną durną bajeczkę. Patrzyłam mu prosto w oczy jakby doszukując się tam chodź krzty litości i pohamowania, które dodałoby mi teraz otuchy. Niestety teraz dominuje tam tylko złość.
- Co cię to obchodzi? Mam prawo zadawać się z kim chce. - oznajmiłam - Postanowiliśmy odnowić kontakt.
Wyprostował się a jego spojrzenie trafiło na bok. Próbowałam uspokoić oddech i pomasowałam obolałe plecy na których na pewno kształtował się duży siniak.
- Mówiłem ci że nie chcę abyś się z nim zadawała. - oznajmił opanowanym głosem.
- Nie zabronisz mi kontaktu z ludźmi.
Znów spojrzał na mnie a ja poczułam jak po moim ciele rozchodzi się nie przyjemny dreszcz.
- Nie zrobisz mu krzywdy? - pisnęłam szybko przypominając sobie do czego jest zdolny.
Zagryzł dolną wargę i westchnął głośno, jego ręką przyklejona do ściany, już nie zagradzała mi ucieczki, bo podrapał się po karku. Wyglądało na to że zamyślił się na moment po czym rzucił. - Tylko jeśli zostaniesz na noc.
Moje oczy rozszerzyły się maksymalnie na jego słowa a strach opanował moją głowę. Zaczęłam wyobrażać sobie tysiące przerażających scenek, w tym jego w roli głównej.Spokojnie Amy, powiedział że cię nie skrzywdzi. A jeśli tylko tak mogę pomóc Danielowi to muszę się zgodzić, mimo że to z pewnością będzie najgorsza noc w moim życiu. Nie mogę wprowadzić go w kłopoty od razu po tym gdy postanowiliśmy zacząć od nowa. Nie mogę znów go stracić.
- J..ja muszę zadzwonić do mamy. - spuściłam głowę, czując jak na moją twarz wkrada się rumieniec.
- Dobrze dzwoń. - podał mi telefon do ręki.
Chciałam go wyminąć i w spokoju ułożyć sobie historyjkę którą zapodam rodzicielce ale zagrodził mi drogę swoim ciałem. - Przy mnie. - dodał.
Westchnęłam, spojrzałam na wyświetlacz i nie pewnie wybrałam numer mamy. Nawet nie wiem co jej powiedzieć. Co jak mi nie uwierzy? A jak nie pozwoli? To wszystko było chore.
Za późno na przemyślenia bo w słuchawce już rozbrzmiał jej głos.
- Skarbie coś się stało?
Spojrzałam na Zayna który jedynie uniósł brwi aby mnie pośpieszyć. Miałam teraz ochotę wykrzyczeć jej aby mnie stąd zabrała ale chodziło tu o dobro Daniela.
- Mamo dzwonię żeby ci powiedzieć yyy.. że śpię dziś u koleżanki.
- Jakiej koleżanki?
- Rosallie, musimy zrobić projekt do szkoły. Już u niej jestem.
- Jaki projekt?
- Do szkoły yyy...na historię.
Cisza. Wiedziałam że teraz rozważa wszystkie za i przeciw. Pewnie stara sobie przypomnieć jakąś Rosallie, która no niestety - nie istnieje.
- No dobrze, tylko bądź w domu najpóźniej o jedenastej.
- Okej, pa.
Rozłączyłam się szybko aby uniknąć nie potrzebnych pytań czy przedłużanej rozmowy. Wiedziałam że sama sobie zadałam wyrok na noc z tym nieopanowanym chłopakiem.
Spojrzałam na zegarek. Dziewiętnasta. Jestem tu pięć godzin. Niesamowite jak szybko minął ten czas.
- Film? - usłyszałam głos bruneta który teraz stał przy blacie w kuchni.
Od czasu zakończenia rozmowy z mamą, prosił aby przez chwilę mu nie przeszkadzać. Mówił że musi wykonać parę pilnych telefonów więc zajmowałam się sobą. Nawet mnie to cieszyło, przynajmniej mijał mi czas który tak na prawdę powinnam spędzać z nim, a tymczasem omijałam go szerokim łukiem. Zdążyłam zwiedzić cały dom, zaglądnąć do każdego zakamarka i z ulgą stwierdziłam że nie ma tu nic nadzwyczajnego. Przez ostanie 10 minut siedziałam z podkulonymi nogami pod brodą i wlepiałam wzrok w czarny ekran telewizora. Próbowałam nawet podsłuchać o czym rozmawia, ale zamknął się w jednym z pokoi. Jestem ciekawa jakie to ma ważne sprawy do przedyskutowania przez telefon. Z tego co mówiła Waliyha, jest jedynie starszy o rok, chyba nie prowadzi wielkiej firmy i nie dostaje tysiące telefonów dziennie?
- Może być. - rzuciłam obojętnie.
Już po chwili wkładał jakąś płytę do odtwarzacza video. A ja modliłam się aby to nie był jakiś romantyk, chociaż Zayn nie wygląda na osobę która luibi takie filmy.
Rozsiadł się tuż obok mnie, tak że nasza ciała ocierały się o siebie. Jakby nie mógł usiąść kawałek dalej, na tej wielkiej kanapie. Przewróciłam oczami.
- Jaki to film?
- Ostatni krzyk. - stwierdził uśmiechając się łobuziarsko.
Trochę tandetny tytuł ale mówi sam za siebie, że to jakiś film grozy.
- Horror? - przełknęłam cicho ślinę poprawiając się na sofie.
- Taa. - mruknął zatapiając wzrok w rozpoczynającym się filmie.
Nie lubiłam horrorów, po co one są? Aby tylko straszyć człowieka. Nie mają żadnego przekazu. Po prostu jesteś cykorem Amy.
Tak jak myślałam. Przez pierwsze 15 minut, nie było nic innego oprócz strzelaniny i krwi. Wiele razy próbowałam stłumić okrzyk przerażania, ale nie wychodziło mi to najlepiej. Miałam ochotę wyłączyć ten głupi film.
- Boisz się. - zakpił ze mnie, nie odwracając wzroku.
- Wcale nie. - prychnęłam, chodź było inaczej. Przecież nie mogę na każdym kroku pokazywać jaka ze mnie panikara.
- To dlaczego co chwilę jęczysz ze strachu?
Zaczerwieniłam się, nie sądziłam że aż tak to słychać. Niestety nie miałam nic na swoja obronę więc powiedziałam to co mnie drażniło.
- Zamknij się i wyłącz ten denny film.
- Cykor.
- Idiota!
Sprowokowałam go, odwrócił się w moją stronę, jedyne co nas oświetlało to ekran telewizora więc po za jego twarzą nie widziałam nic. To mi wystarczyło. Rzucił się na mnie i przygniótł swoim ciałem. Zaczął mnie łaskotać, powodując u mnie fale śmiechu i krzyku.
- Zayn! Zayn! Przestań!
- Nadal jestem idiotą? - spytał przez śmiech.
Najgorsze co mogłoby być to łaskotki, które miałam dosłownie wszędzie. Nie zastanawiałam się nawet nad tym że ręce Malika błądziły teraz po moim ciele. Przez paraliż który mi zadawał wyginałam się jak opętana, kwicząc przy tym.
Po chwili jednak przestało być tak wesoło. Obydwaj upadliśmy na podłogę a ja poczułam ogromny ból, w już dość obolałych plecach. Przestałam się śmiać a na moją twarz wkradł się grymas.
- Dość. - powiedziałam poważnym głosem.
Chłopak słysząc mój ton, natychmiast przestał. Uwiesił się nade mną na łokciach i wpatrywał z zmartwioną miną.
- Wszystko w porządku?
- Tak, tylko zejdź ze mnie.
Spełnił moją prośbę i pomógł mi wstać. Zachwiałam się na własnych nogach i mimowolnie chwyciłam za obolałe miejsce cicho sycząc z bólu.
- Co cię boli? - lustrował mnie wzrokiem.
Szybko zrobiłam minę pt. wszystko gra. Nie chciałam aby wiedział że przez jego mocne pchnięcie na ścianę, rodzi mi się wielki siniak na plecach, który cały czas boli.
Zaczęłam też odczuwać drażnienie tego miejsca, przez zapięcie stanika co dawało dodatkową dawkę bólu. Czułam że muszę jak najszybciej sprawdzić moje plecy, mam dość wrażliwą skórę dlatego nawet najmniejsze zadrapanie daje ślad na wiele tygodni.
- Chciałabym się przebrać w wygodniejsze ubrania.
Zeskanował mnie całą jakby doszukiwał się co jest nie tak po czym dodał. - Na moim łóżku w sypialni leżą dresy i bluzka.
Kiwnęłam głową po czym pomaszerowałam do wskazanego miejsca.
Ujrzałam szare męskie dresy i czarną bluzkę z krótkim rękawkiem. Oczywiście wiedziałam gdzie jego sypialnia gdyż jak już wspominałam, zdążyłam zrobić oględziny tego domu.
Mimo to jeszcze raz rzuciłam okiem na to pomieszczenie. Duże łóżko z ciemnymi pościelami, okno, dwie nie wielkie komódki po obu stronach łóżka i szary wielki dywan. Ściany, prawie jak wszędzie były koloru granatowego.
Podeszłam do rozłożonych ubrań i stwierdziłam że będą mi o wiele za duże. Ale nie mogę przecież spać tu w jeansach i swetrze.
Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju sprawdzając czy aby na pewno jestem sama. Odruchowo odwróciłam się tyłem do drzwi i zaczęłam ściągać spodnie. Nałożyłam jego dresy po czym ściągnęłam ostrożnie swój sweter zostając przy tym w samym staniku. Rana na plecach dawała się we znaki gdyż paliła żywym ogniem, zdecydowanie potrzebowałam zimnego okładu.
- O kurwa. - usłyszałam męski głos.
Wzdrygnęłam się i podskoczyłam w miejscu. STAŁAM W SAMYM STANIKU DO CHOLERY. Szybko zakryłam jedną ręką swoje piersi a drugą sięgnęłam po czarną bluzkę którą przyciskałam teraz do swojego przodu.
Odwróciłam głowę i zauważyłam stojącego Zayna z otwartą buzią, który bezczelnie wlepiał we mnie swoje gały.
- Wyjdź! - krzyknęłam, lecz ten totalnie mnie zignorował.
On po prostu zaczął się zbliżać nadal wpatrując w jeden punkt - moje plecy.
Zdając sobie sprawę że zauważył moją ranę, szybko odwróciłam się do niego przodem co też nie było dobrym wyjściem.