To było bardzo dziwne i pełne chwiejnych emocji spotkanie z Zaynem. Na początku byłam przerażona jego zachowaniem, w końcu tak szybko potrafi się zezłościć, na dodatek jego ręka była gotowa uderzyć mnie w twarz. Nie zrobił tego, coś mu na to nie pozwoliło, coś go powstrzymało. Cóż jednak to coś nie zatrzymało go przed uderzeniem Katniss, która teraz pewnie nakłada kolejną warstwę pudru na siny policzek. Dlaczego jest mi jej żal?
Tak czy inaczej, co jeśli kiedyś naprawdę dojdzie między nami do rękoczynów? Można powiedzieć że często się Malik złości. Nie lubię nadpobudliwych ludzi, może dlatego że sama jestem spokojną osobą która nie lubi przemocy. Cóż za ironia że doczepiła się do mnie jedna z najbardziej niebezpiecznych osób jakich znam. Nie mam pojęcia jak teraz będą wyglądać moje kontakty z Mulatem. Jest w nim coś co powoduje u mnie szybsze bicie serca, przez co ciągnie mnie do tego pięknego chłopaka. To on sprawia że roztapiam się pod wpływem jego dotyku, jego oczy nie raz hipnotyzowały mnie tak abym od niego nie uciekła. To nie fair bo ja nie mam takiej mocy... Stop! Rozum mi podpowiada abym trzymała się od niego z daleka, tyle że to on ciągle staje mi na drodze. Jest tajemniczy i niebezpieczny co powoduje u mnie ciekawość i lęk. Dziwne zestawienie.
Jego ostanie słowa "jeszcze wrócimy do tego tematu" wróżą że będzie chciał się dowiedzieć kto to Daniel, tyle że po co? Chyba nie jest tak zdesperowany aby bić każdego chłopaka w moim życiu. Przeklęta bójka z Andym. Jednak to coś świadczyło - że nie jestem mu obojętna. Chociaż może tylko to wszystko wyolbrzymiam? Może Zayn po prostu bawi się mną i moimi niezdecydowanymi uczuciami?
- Amy, za pięć minut będziemy. - wybudziła mnie z moich rozmyśleń mama, która siedziała na przodzie samochodu.
- Nie narób mi wstydu, państwo Sanchez mają do mnie duży szacunek, nie chce aby to się zmieniło. - stwierdził oschle tata, który ze skupieniem patrzył w jezdnie.
Powiedział to tak jakbym kiedykolwiek go oczerniła...
- Daj spokój Thomas, przecież dwa lata temu byliśmy z nimi na wakacjach, nie traktuj ich zbyt poważnie, są naszymi przyjaciółmi. - wtrąciła się mama, która była najwyraźniej oburzona słowami taty.
Niestety tak jest że mój ojciec bardzo ceni swoje dobre imię i nie pozwala nikomu tego zniszczyć. Długo i ciężko pracował aby znaleźć się na pozycji jakiej teraz jest, ale nie raz przesadza z tą pilnością i dokładnością we wszystkim.
- Oh, ciekawe jak Daniel teraz wygląda, podobno bardzo się zmienił i zmężniał. - pisnęła podekscytowana mama, która prawie łamała sobie kark przez odwrócenie się do mnie.
- Na pewno nie zmienił się tak bardzo. - rzekłam mrucząc bardziej do siebie.
- Nie widzieliście się dwa lata, co ty na to aby odnowić kontakt?
Nie odpowiedziałam bo znów zanurzyłam do moich wspomnień sprzed dwóch lat.
Wtedy było dobrze, najlepsze wakacje w moim życiu. To był okres gdzie miałam jeszcze przyjaciół przez dwa miesiące. Ale skupiam się bardziej na Danielu którego traktowałam wtedy jak brata.
- Wolisz ciastko z kremem czy z marmoladą? - zapytał piętnastolatek z bujną czupryną na głowie i wielkimi zielonymi oczami, które tak bardzo lubiły wpatrywać się w szare tęczówki Amy.
- Um... z kremem. - stwierdziła dziewczyna z długimi ciemnymi włosami, posłała chłopakowi ciepły uśmiech który wtedy tak często uwydatniała.
Daniel zapłacił za obydwa smakołyki. Długo włosa już chciała sięgnąć po słodycz w jego ręku ale ten szybko się cofnął. Przechylił lekko głowę w bok i wskazał palcem na swój policzek. Amy lekko zdziwiona, zaczerwieniła się na jego żądanie o buziaku. Zaśmiała się cichutko, po czym cmoknęła delikatnie jego polik.To wspomnienie nie raz wracało w moich snach. Wtedy zachowywaliśmy się jak para zakochanych nastolatków. Niestety, ludzie się zmieniają.
- Jesteśmy. - stwierdził tata zatrzymując samochód pod dużą białą willą.
Wysiadłam zgrabnie z pojazdu i poprawiłam kremową którą (po moich nie udolonych próbach ubrania się elegancko) pożyczyła mi mama. Całe szczęście że mamy podobne sylwetki.
Zaczęły pocić mi się ręce ze zdenerwowania. Czułam że cała się napinam stojąc wraz z rodzicami przed drzwiami za którymi miałam spotkać zielonookiego.
- Witajcie! - krzyknęła uradowana kobieta, rozkładając ręce w geście powitalnym.
Nie zmieniła się zbytnio. Była około czterdziestki ale wygląda co najmniej na trzydzieści. Była po prostu piękna. Zaraz za nią stanął na pół łysy mężczyzna, którego też dobrze pamiętam. Obydwoje byli szeroko uśmiechnięci.
Weszliśmy do środka i od razu zaczęły się powitania i uściski.
- Ah jak ty wyrosłaś Amy. - powiedziała przesłodzonym głosem Monicka, która teraz ściskała mnie w swoich ramionach.
- Ślicznie pani wygląda. - posłałam kobiecie lekki uśmiech oswobadzając się z jej ramion.
- Dziękuje kochanie. - odpowiedziała - Daniel przyjdź tutaj! - krzyknęła tuż nad moim uchem w stronę schodów.
Już po chwili schodziła z nich szczupła sylwetka chłopaka. Zabrakło mi tchu patrząc na niego gdy schodził jak model na wybiegu. Czułam że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie.
Jego bujna czupryna zniknęła a pojawiły się krótko ścięte brązowe włosy. Z łatwością można by zauważyć że przypakował, ponieważ jego koszulka opinała mięśnie. Kwadratowa szczęka nabrała ostrzejszych rys a jego spojrzenie wypalało we mnie ogromną dziurę.
Poczułam na ramieniu dłoń mamy, która jakby chciała mi przekazać "a nie mówiłam?"
- Dzień dobry państwu. - jego głos już był pewny i mocny. Znacznie się zmienił od czasu gdy miał mutację.
Na plecach pojawiły mi się ciarki gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Po chwili moi rodzice podeszli do niego aby się przywitać, na co ja zostałam z tyłu. Oczywiście nie zabrakło komplementów mojej matki skierowanych co do jego urody. Poczułam się głupio przez jej zachowanie.
W końcu stanął przede mną skanując mnie wzrokiem. Poczułam jak się czerwienie, co zauważyłam robiłam dość często.
- Amy. - powiedział przygniatając mnie niespodziewanie do swojego torsu.
Poczułam jego miętowy zapach, który tak dobrze znałam. Objęłam go w pasie pozwalając wrócić wspomnieniom. Czułam że ta chwila trwa wieczność jakby wskazówki zegara się zatrzymały a my stoimy tak utkwieni w czasie.
Po sekundzie staliśmy już osobno, nadal na siebie patrząc, mimowolnie uśmiechnęłam się mierząc go z góry do dołu.
- Daniel zaprowadź Amy do pokoju, zawołamy was na kolacje. - zaproponowała jego mama.
On kiwnął mi jedynie głową abym poszła za nim, co też uczyniłam.
Po chwili już znajdowaliśmy się w jego pokoju, w którym myślałam że będzie mnóstwo drogich gadżetów ale wyglądał zwyczajnie. Nie przesadnie.
- Wyładniałaś. - rzucił w moją stronę ten miły komplement.
- Dziękuje. - odpowiedziałam nieśmiało.
To takie dziwne, gdy krępujesz się przy osobie przy której kiedyś czułeś się tak komfortowo.
- Zrobiłeś kolczyk! - stwierdziłam może troszkę za głośno.
Dopiero teraz zauważyłam połyskujący metal znajdujący się na środku jego dolnej wargi. Podeszłam bliżej aby lepiej się przyglądnąć.
- Taa, to była chwila słabości. - zaczął drapać się po karku. Widać że dla niego także jest nie komfortowo.
Spuściłam wzrok aby już nie wlepiać w niego swoich gałek. Kto by pomyślał że niegdyś dobrzy przyjaciele staną się dla siebie tacy obcy.
Usłyszałam jego zbliżające się kroki ale nie podniosłam głowy. Nie chcę aby widział moją zawstydzoną twarz. Po chwili poczułam na swojej brodzie dwa palce które lekko ją uniosły.
- Amy, wiem że obiecałem pisać ale po wakacjach wyjechałem na rok do prywatnej szkoły i nie miałem jak. Potem znów wróciłem do Londynu i no... nie myślałem że jeszcze chcesz mnie w ogóle widzieć. - wydusił z siebie, patrząc na mnie smutnym spojrzeniem.
Wpatrywałam się w jego zielone tęczówki doszukując się tam jakiegoś fałszu lub kłamstwa, ale znalazłam jedynie żal i smutek. Przełknęłam głośno ślinę czując się nie zręcznie w tej sytuacji. Oznaczałoby to że wcale tak bardzo o mnie nie zapomniał. Jeśli rzeczywiście nie mógł pisać to mógł chociaż, nie wiem, zadzwonić?
Odsunęłam się od niego i ponownie spuściłam wzrok, nerwowo zaczęłam bawić się materiałem sukienki.
- To już bez znaczenia. - stwierdziłam pół szeptem.
- Przepraszam, proszę odnówmy kontakt, przecież możemy nadal się przyjaźnić. - wychrypiał z nadzieją w głosie.
Do mojej głowy wtargnęła nadzieje że jednak może być jak kiedyś. Może nie powinnam go skreślać? Przecież brakuje mi przyjaciół, a Daniel przecież nim był prawda? Rozważałam opcja za i przeciw. Tak po prostu mamy zacząć od nowa? Minęły 2 lata, zmieniłam się, nie jestem ta samą roześmianą Amy co kiedyś. On na pewno też jest inny. Ale dlaczego by nie spróbować?
Uniosłam głowę i posłałam mu szeroki uśmiech.
- Brakowało mi ciebie Dan.
Przez resztę wieczoru rozmawiałam z Danielem o wszystkim. Wspominaliśmy i śmialiśmy się. Nie chcieliśmy nawet zejść na kolacje ale jego mama nas zaszantażowała. Nie sądziłam że rozmowa z nim będzie taka łatwa i przyjemna a ja poczuje się przy nim jak 2 lata temu. Nie sądziłam nawet że będzie chciał odnowić przyjaźń, to mnie bardzo zaskoczyło. Spodziewałam się nudnej krępującej kolacji i przelotnych spojrzeń a tymczasem odzyskałam przyjaciela.
Wymieniliśmy się numerami telefonów i obiecaliśmy sobie spotkanie. Nie potrafię wyrazić jaka jestem szczęśliwa.
Z takim także nastawieniem wybrałam się do szkoły, mając nadzieje że nikt mi go nie popsuje.