Rozdział 19

34 4 0
                                    

  Jego mina wyrażała: zdziwienie, współczucie, żal. Przecież to do niego nie podobne, zazwyczaj jest albo zły, albo obojętny. Jego czekoladowe tęczówki paliły na moim ciele co jeszcze bardziej mnie zawstydzało.
Kurczowo trzymałam bluzkę aby zasłaniała moje piersi, które właściwe osłaniał także koronkowy czarny stanik. W dodatku czułam, że za duże dresy zaraz zsuną się z moich kościstych bioder. Wyglądałam ze pewne jak burak, nigdy nie eksponowałam swojego ciała przed chłopakiem i to jeszcze w takich okolicznościach.
Staliśmy i gapiliśmy się na siebie przez parę uporczywych sekund. W sumie to on na mnie patrzył a ja wlepiałam wzrok w wszystko inne. Czułam się potwornie zażenowana.
- Pokaż. - powiedział spokojnym głosem zbliżając się jeszcze o krok.
Szybko cofnęłam się do tyłu i pokiwałam przecząco głową. Nie miałam zamiaru pokazywać mu tego świństwa na plecach, co łączyło by się także z oglądaniem niedoskonałości mojej tali.
- Amy mówię poważnie, trzeba to obejrzeć. - dodał lekko ostrzejszym tonem.
- To nic takiego. - wtrąciłam szybko nadal stawiając kroki do tyłu.
Westchnął głośno słysząc mój opór. Uśmiechnął się pod nosem a na jego twarzy pojawiły się urocze dołeczki.
- Amy na prawdę myślisz że nigdy nie widziałem kobiecego ciała? To dla mnie nic nowego więc daj sobie pomóc. - odparł.
O ile to możliwe, moje policzki stały się jeszcze bardziej czerwone. Cholerny przemądrzały kretyn. Czy on na prawdę lubi wprawić mnie w zakłopotanie?
Zmrużyłam oczy a twarz nabrała surowego wyrazu. Natknęłam się na zimną ścianę która zatrzymała moje oddalanie od bruneta.
- Wyjdź stąd. - syknęłam piorunując go wzrokiem, licząc że spełni mój rozkaz. Nic bardziej mylnego.
W mgnieniu oka znalazł się tuż przy mnie. Moje nozdrza ogarnął jego zapach mięty połączony z dymem papierosowym, który sprawiał że miałam ochotę wczepić się w niego i do końca życia wciągać przyjemną woń.
Mocniej zacisnęłam piąstki na materiale który mnie osłaniał i spojrzałam na niego z niepewnością. On jedynie posłał mi uspokajające spojrzenie przez które poczułam się dziwnie bezpiecznie. W jego oczach było coś czego do tej pory nigdy nie zauważyłam, chciał mi w nich przekazać otuchę i gwarancję bezpieczeństwa? Tak to odebrałam.
Po chwili poczułam dwie zimne dłonie na moich nagich, rozpalonych ramionach. Wzdrygnęłam się i znów spojrzałam w oczy Zayna aby jeszcze raz poczuć się pewnie w jego towarzystwie.
Powoli zaczął odklejać mnie od ściany i odwracać tyłem do siebie. Nie sprzeciwiałam się. Czułam w tym momencie że mogę mu ufać. Zresztą po krótkim namyśle stwierdziłam że sama nie dam rady ocenić powagi sytuacji na moich plecach, potrzebowałam go.
Musnął palcem po bolącym miejscu a mnie przeszył przyjemny prąd. Zamiast bólu odczuwam przyjemność? Chyba tylko Zayn może tak sprawić.
Jeździł delikatnie opuszkami po moich plecach robiąc różne szlaczki. Nie wiem jaki miał w tym cel, ale powodował fale doznać i gęsią skórkę. Wykorzystałam fakt że stałam do niego tyłem i zamknęłam oczy zatracając się w chwili. Dlaczego tak na mnie działa?
Po chwili nie czułam już jego dotyku a ja ocknęłam się spod jego hipnozy. Zamrugałam kilkakrotnie i potrząsnęłam lekko głową.
- Nie mogę uwierzyć że ci to zrobiłem. - szepnął nadal stojąc za mną - Przecież nie pchnąłem cię tak mocno. - jego zachrypnięty głos wyrażał przejęcie, co było rzadkością.
Nie chciałam aby czuł się winny. Wiedziałam że ma swoje napady agresji gdzie nie umie nad sobą panować, mimo że się stara. Próbuje się przyzwyczaić i zrozumieć jego zachowanie, jednak nadal mi trudno pojąć jego charakter.
- To przez zbyt wrażliwą skórę. - tłumaczyłam się.
- Chodź.
Pociągnął mnie za rękę i wyprowadził z pokoju. Prawie upadłabym przez za długie nogawki spodni a bluzka którą trzymałam wyślizgnęłaby mi się z ręki przez jego szybkie tempo.
Weszliśmy do łazienki która raziła w oczy przez zbyt dużą ilość białego koloru. Puścił mnie i podszedł do jakieś szafki w której zaczął szperać. W tym momencie czułam się naprawdę głupio. Stałam na środku łazienki, niefortunnie starałam zasłonić swój przód i czekałam aż Malik łaskawie zrobi mi zimny okład. Nie jestem przyzwyczajone do tego, że ktoś mi pomaga lub robi coś za mnie. Zawsze sama sobie dawałam radę w naprawdę różnych sytuacjach. A jeśli chodzi o głupi okład na plecy, potrzebuję pomocy. Nonsens.
- Nie musisz się zasłaniać, masz piękne ciało. - spojrzałam w stronę chłopaka który moczył teraz jakąś ścierkę w umywalce. Jego usta wykrzywiły się w cwaniackim uśmiechu a oczy rozbłysły, niczym oczy dziecka widzącego słodycze. Mam nadzieję że tą słodkością nie jestem ja dla Zayna.
Przewróciłam oczami i podeszłam do niego. Nie obyło się oczywiście bez rumieńca.
- Odwróć się. - rozkazał.
Zrobiłam to chcąc mieć to wszystko już za sobą. Mój siniak/rana jakkolwiek to wyglądało, strasznie piecze dlatego mam nadzieje, że Zayn jakoś na to poradzi.
Przede mną wisi ogromne lustro dzięki któremu mogę obserwować czyny Mulata.
Poczułam rozpinanie stanika. Zrobiłam szerokie oczy i szybko odwróciłam głowę w stronę czarnowłosego.
- Zayn...
- Spokojnie, zapięcie drażni to miejsce powodując zaczerwienienie. Mogę? - zapytał łagodnym opiekuńczym głosem. Jego oczy skanowały każdy centymetr mojej twarzy jakby doszukując się pozwolenia.
Mimo że było to dla mnie bardzo krępujące, pokiwałam głową zgadzając się. Odwróciłam się i patrzyłam na swoje odbicie. Modliłam się w duchu aby skończył jak najszybciej.
Gdy poczułam że moje żebra już nie opina tak kurczowo pasek stanika, przygniotłam jeszcze bardziej bluzkę nie pozwalając na to, aby biustonosz wyślizgnął się i upadł na podłogę. Spięłam wszystkie mięśnie przez zimną mokrą szmatkę dotykającą teraz mojej skóry jak i zarówno rany która zaczęła szczypać.
Syknęłam cicho zwracając tym samym uwagę chłopaka. Nasze spojrzenia zetknęły się w odbiciu lustra.
- Wszystko okej?
- Tak. - opowiedziałam zagryzając wargę aby znów nie wydobył się ze mnie dźwięk bólu.
Wrócił do swojej czynności a ja nie mogłam odwrócić głowy. Patrzyłam na jego odbicie z ciekawością, robił wszystko tak ostrożnie i z wielkim skupieniem że momentami chciało mi się śmiać.
- Jak to wygląda? - spytałam.
- Szczerze? Jak wielka śliwka. - westchnął nie odrywając oczu od moich pleców.
Nawet cieszyłam się że nie muszę na to patrzeć, zapewne wygląda okropnie.
Teraz czułam jak rozsmarowywuje zimną maść. Jego ręka błądziła po całych moich plecach, wiem że nie tylko tam gdzie było to konieczne. Nie potrafiłam zwrócić mu uwagi, miękkie dłonie które teraz sprawiały mi masaż o jakim można tylko pomażyć. Nie umiem się jednak rozluźnić, gdybym to zrobiła pokazałabym mu że mi się podoba. Nie może tak być.
W lustrze zauważyłam że jego głowa chowa się przy wcięciu mojej szyi i już po chwili poczułam mokry pocałunek na ramieniu. - Nawet nie wiesz jak muszę się powstrzymywać. - usłyszałam ciepły szept tuż przy moim uchu.
Przęknęłam głośno ślinę i wyprostowałam jak struna.
Nie zaprzestawał swoich pieszczot. Muskał końcem nosa po lini mojej szyi zostawiając ścieżkę dreszczu. Dłonie rozstawił po obu stronach moich bioder na blacie, przez co przycisnął swoje ciało do mojego. Kolejny pocałunek tym razem na szyi. Kolejna fala dreszczu. Przymknełam na moment oczy i cichutko westchnęłam. Jaka szkoda że nie mogę dotknąć jego gęstych włosów.
Nie! Dość!
Odwróciłam się gwałtownie porzodem natykając na jego zdezorientowaną minę.
- Nie. - oznajmiłam.
Zawstydzona całą sytuacją spóściłam wzrok. Przez to że nasze ciała były nadal blisko zauważyłam wybrzuszenie w kroku jego czarnych jeansów.
Uchyliłam usta z szokowania i szybko spojrzałam w bok. Moje policzki płoneły żywym ogniem a cisza nie dodawała konfortu. Byłam przerażona, zawstydzona, wszystko w jednym.
- Co? To twoja wina. - mruknął nieprzejęty. Wyszedł z łazienki zostawiając mnie samą.

Stałam nie ruchomo przez kilka minut. Próbowałam ogarnąć myśli i uspokoic swój oddech. Co by się stało gdybym nie powiedziała "nie"? Pierwszy raz tak zadziałałam na mężczyznę.
Zaczęłam w końcu się ubierać. Zapiełam ostrożnie stanik i nałożyłam wygniecioną czarną bluzkę Zayna, która była przesiąknięta jego zapachem. Przemyłam twarz zimną wodą i przepukałam usta. Rozczesałam włosy znalezioną szczotką. Wszystko robiłam tak automatycznie.
Gotowa mogłam wyjść już z łazienki i stawić czoła Malikowi.

Nie ma go. Przysięgam że byłam w każdym pomieszczeniu, każdym pokoju i go nie znalazłam. Poszedł sobie? Nawet to i lepiej. Będe miała spokój do rana, mam nadzieje że nie wróci na noc. Nie wiem czy umiałabym spojrzeć mu w twarz, po sytuacji w łazience. Może jemu także zrobiło się głupio? Nie sądzę. Zaynowi nie bywa "głupio". Ale to nie zmienia faktu że zostawił mnie samą w jakimś przekletym domku na kompletnym odludziu. Widzę że samochód nadal stoi przed dodem więc nie odszedł zbyt daleko. Zobaczymy jak sprawy dalej się potoczą.
Zrobiłam się strasznie zmęczona i śpiąca po całym dniu. Pech chciał, że jedyne łóżko tutaj znajdowało się w jego pokoju. Nie mając innego wyjścia musiałam tam spać.
Na szczęście to bardzo duże łóżko, dlatego położyłam się przy samej krawędzi, jak najdalej od jego połowy. Utonełam w wielkich, puchowym poscielach i zasnęłam.

Poł przytomna słyszę skrzypienie drzwi, kroki, otwieranie szuflady, uginanie materaca. Nie jestem nawet pewna czy to sen czy rzeczywistość. Nie mam siły otworzyć oczu aby zorientować się w sytuacji, dlatego tylko nasłuchuję.
Oddech, uginanie materaca, szelest kołdry, oddech. Czuję także chłód na swoich ramionach, czyżbym znów zkopała kołdrę? Zaraz, już mi ciepło, ponownie czuję opatulujący mnie materiał. Mruczę coś. Nadal nie otwieram oczu. Poczułam podwójne ciepło tuż przy moich plecach, nad uchem słyszę oddech. Lekki uścisk obejmuje mnie w tali pod kołdrą, tak, na pewno to uścisk dający jeszcze więcej ciepła. Mimo to, nie otwieram oczu, zasypiam, już nic nie słyszę.  


Loud Silence :*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz