Rozdział 22

29 3 0
                                    


   Lęk, przerażenie, strach, to było nic w porównaniu z myślą, że to może być on. Nie byłam nawet pewna czy to wszystko naprawdę się dzieję. Jeszcze chwilę temu znudzona, przepisywałam notatki do zeszytu a teraz jestem uwięziona w uścisku jakiegoś zamaskowanego chłopaka.
Nie mam pojęcia co tu się dzieję ani co chcą od Grece. To jakiś chory napad do którego doszło, akurat gdy znalazłam się w tym domu. Trzeba mieć niebywałego pecha.
Mężczyzna który krzątał się po kuchni nagle podszedł, szybkim krokiem do Grece która siedziała zapłakana na kanapie, była spanikowana bardziej ode mnie. Chwycił ją gwałtownie za ramię zmuszając by wstała. Włosy opadły na jej twarz a pojedyncze kosmyki przykleiły się do mokrej skóry od łez. Chłopak pochylił się nad nią, uciskając jej ręce.
- Gdzie są pieniądze, które twój cholerny ojczulek ukrywa? - krzyknął przesiąknięty złością.
Dziewczyna jedynie wybuchła głośnym szlochem i spuściła głowę ukazując jak bardzo się boi. Bandyta widząc jej reakcję potrząsnął ją za ramiona. - Mów!
Nie mogłam na to patrzeć, nie mogłam patrzeć na jakikolwiek akt przemocy. Wykorzystałam dawkę adrenaliny, która buzowała w moich żyłach i szybko wyrwałam się z ucisku tego co mnie trzymał, podbiegłam do chłopaka przy Grece.
- Zostaw ją! - rozkazałam grożąc mu palcem przed twarzą.
Gdy szyderczo parsknął, zacisnęłam pięści i zaczęłam go okładać po ramieniu, szyi i klatce piersiowej. Wymachiwałam rękoma próbując jakkolwiek sprawić mu ból, lecz ten jedynie śmiał się co jeszcze bardziej napawało mnie agresją.
- Dosyć tego. - usłyszałam TEN głos tuż za sobą.
Moje ręce znów straciły wolność przez czyjeś dłonie. Zostałam szarpnięta do tyłu prawie upadając gdyby nie sylwetka za mną.
Moje oczy rzucały piorunami w stronę chłopaka którego przed chwilą "biłam". Osoba za mną oddalała mnie od niego a ja jak opęta wyrywałam się. Nie mam pojęcia skąd u mnie taka odwaga i chęć mordu. Widząc spanikowaną Grece wiedziałam że muszę stanąć w jej obronie.
Po chwili nie miałam już przed oczami dużego salonu, tylko łazienkę do której zostałam wprowadzona. Zamknął drzwi na klucz a ja oddaliłam się od niego na tyle ile to możliwe. Skanowałam jego sylwetką, ruchy i styl chodzenia. Dlaczego tak mi go przypominał? Bałam się że moje przypuszczenia okażą się rzeczywistością.
Odwrócił się do mnie przodem i ściągnął kominiarkę ukazując swoją twarz. Moje oczy rozszerzyły się a usta mimowolnie uchyliły. Jeszcze bardziej przyległam do ściany aby nie upaść z wrażenia. Nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa, po prostu patrzyłam na niego a w mojej głowie rozległ się alarm.
W mgnieniu oka znalazł się przy mnie a mnie napadła chęć krzyku. Zaczęłam drzeć się ale jego dłoń szybko zasłoniła mi usta, poczułam zapach nikotyny którą tak często trzymał w palcach. Jego czekoladowe tęczówki nie miały jasnego wyrazu, jakby narzucono na nie mgłę, krucze włosy były rozczochrane przez zdjętą kominiarkę, malinowe usta zaciśnięte w cienką linię a brwi zmarszczone ukazując niezadowolenie.
- Słuchaj, nie wiem jakim cudem się tu znalazłaś, ale nie możemy pozwolić na to aby reszta zorientowała się, że mnie znasz. Inaczej skończy się to dla ciebie bardzo źle. Jasne? - wypowiedział pół szeptem.
Posłałam mu niezrozumiałe spojrzenie, pełne obaw. Zaczęłam się trząść a nogi uginały się pode mną jakbym ważyła tonę.
On natomiast był taki oschły, zimny i nieprzejęty moim strachem. Co to wszystko ma znaczyć? Moje jęki tłumiła jego dłoń. Czułam że zaraz się rozpłaczę bo odwaga już dawno opuściła moje ciało.
- Jasne? - powtórzył nieco głośniej a twarz jeszcze bardziej nabrała surowego wyrazu.
Pokiwałam głową a on znów nałożył kominiarkę. Zayn bandytą?
Wyszliśmy z łazienki, próbowałam uspokoić oddech i uporządkować rozbiegane myśli.
Kolejna osoba w moim życiu której zaczęłam ufać a ona zawiodła. To było jak kolejny nóż w serce...
Weszliśmy do salonu.
- Spytam jeszcze raz, gdzie są pieniądze?
- N-nie wiem.
Tym razem nad czarnowłosą pochylał się ten niższy, zapewne ten sam co dopadł mnie. Wyższy na którego wcześniej napadłam, szperał w szafach i szufladach wyrzucając tym samym mnóstwo różnych rzeczy na podłogę.
- Co tak długo? - spytał zauważając Malika.
- Musiałem przemówić jej do rozsądku.
Wiedziałam że pod czarnym materiałem ukrywa uśmiech.
- Ta zdzira nic nie powie. - splunął wracając do "szufladkowej roboty".
- Powie. - zapewnił i podszedł do niej wraz ze mną.
Popchnął mnie gdzieś na fotel tuż przy niższym włamywaczu, który zrezygnowany odszedł parę kroków od Grece.
Zayn rozsiadł się obok dziewczyny która zadrżała przez jego bliskość. Chwycił jej podbródek, zmuszając aby na niego spojrzała. Jego wzrok zmienił się diametralnie, dostrzegłam sztuczną czułość a nawet troskę.
- Skarbie jeśli chcesz żebyśmy sobie poszli, to powiedz nam gdzie twój ojciec trzyma pieniądze. Chyba to nie takie trudne? Po wszystkim damy ci spokój i zapomnimy o całej sytuacji. - powiedział przesłodzonym głosem.
Dziewczyna patrzyła na niego podciągając nosem. Przymknęła powieki przez co kolejna samotna łza spłynęła po jej policzku.
- Ja naprawdę nie wiem.
W tej chwili usłyszałam rzucenie jakimś naczyniem o ścianę.
- Kurwa Zayn one grają na czas! - wrzasnął wyższy, który właśnie ściągał swoją kominiarkę.
- Co ty wyprawiasz!? - zbulwersował się Malik.
- Jeśli nie chce mówić to ją do tego zmusimy. - podszedł do mnie i szarpnął bym wstała. - Jak zaraz nie powiesz gdzie jest kasa, to przelecę twoją przyjaciółeczkę na twoich oczach!
Przerażona spoglądnęłam na jego twarz. Brązowe, kręcone włosy, zielone oczy, prosty nos, zawistne spojrzenie. Nigdy wcześniej go nie widziałam, ale ten wyraz twarzy zapamiętam do końca życia.
Po chwili Zayn gwałtownie wstał i także zdjął czarny materiał z twarzy. Miał mocno zaciśniętą szczękę, na której widniał kilkudniowy zarost a oczy przymrużone i wlepione w szatyna przed sobą.
- Tylko spró...- zaciął się, jakby przypomniał sobie własne słowa w łazience. Zagryzł od wewnątrz policzek i nerwowo podrapał po głowie. - Nie mamy na to czasu Styles. - dodał szybko.
Rzekomy Styles popatrzył na niego wrogo, potem na mnie jeszcze mocniej ściskając moje już dość obolałe ramię.   

Loud Silence :*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz