Wlepiał we mnie swoje duże oczy wypełnione furią. Starałam się nie patrzeć na niego tylko spróbować się wyrwać, lub chociaż obluzować jego mocne uściski na nadgarstkach które w tej chwili parzyły ogniem. On stał nieruchomo wciąż przyciskając mocno moje ciało do zimnej ściany, jakby w ogóle nie ruszało go moje spojrzenie pt. "to boli". On nie ma serca, zdecydowanie jest nie obliczalny.
- Nie wyjdziesz stąd do puki tego nie wypijesz. - warknął, wskazując na stojącego obok kolorowego drinka.
Świetnie, pewnie wrzucił tam tabletkę gwałtu lub inne cholerstwo. Znów spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem jakby to miało zmienić jego zdanie, lecz na jego twarzy wciąż utrzymywała się żelazna powaga. W oczach pojawiły się nie chciane łzy bezradności. Jednak nie pozwoliłam im wypłynąć, nie teraz kiedy musiałam udawać twardą i pewną siebie.
Westchnęłam cicho, kiwając głową co ostatecznie mówiło "zgadzam się". Puścił moje nadgarstki szeroko się uśmiechając. Odsunął się aby po chwili podać mi drinka. Łobuziarski uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Trzymałam już w swoich dłoniach szklankę z substancją która miała zaraz wypełnić moje wnętrze. Nigdy nie piłam alkoholu! Sądziłam że smakuje jak inna odmiana jakiegoś soku ale po ostrym zapachu zmieniło to moje zdanie.
Upiłam łyk, po czym miałam ochotę zaraz to wypluć. Zakrztusiłam się lekko pochylając głowę do przodu jak to bywa przy odruchach wymiotnych.
- Połknij skarbie. - rzucił Malik najwidoczniej mocno rozbawiony moja reakcją.
Nienawidzę go. Zacisnęłam mocno powieki i połknęłam. Grymas na mojej twarzy znacznie się wykrzywił i to na pewno bo chłopak wybuchnął śmiechem.
- Grzeczna dziewczynka. Pewnie pierwszy raz skosztowałaś alkoholu co? - spojrzał na mnie upijając kolejny łyk swojego piwa.
- Tak. - mruknęłam unikając jego przeszywających na wylot tęczówek.
Że też akurat musiałam oblać Zayna Malika tym kwasem. Wolałabym już Katniss, sądzę że ona nie kazałaby mi się upić. Przeklinałam się w myślach za tą lekcje chemii.
Siedzę chyba... przy jakimś wielkim stole, nie do końca kontaktując z otoczeniem. Nie wiem ile tu już jestem może z pół godziny może z trzy godziny. Nie mam pojęcia. Jedyne co wiem to to, że bolą mnie uszy i głowa też zaczyna. To na pewno wódka w drinku zaczyna działać.
Po tym jak musiałam wypić całą dość dużą, bo pół litrową szklankę tego co mi przygotował Malik, zmył się a mnie zostawił z jakimś chłopakiem któremu powiedział że mam się dobrze bawić.
Lecz ten oto wymieniony wyżej chłopak także mnie opuścił mówiąc że "musi iść do domu". Przekonałam się że mam słabą głowę i tuż po wypiciu paru łyków zaczęłam mieć tak zwany "helikopter". Nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam tutaj na tym twardym krześle, kładąc głowę na zimny blat stołu. Kilka osób nawet podeszło do mnie z propozycją zapalenia czy zatańczenia, ale jak dla mnie ani jedno ani drugie nie wchodzi w rachubę.
Cholerny Zayn. Najpierw mnie upił potem zostawił na pastwę losu. Do domu nawet nie próbowałam się zbierać, po pierwsze gdyby rodzice mnie zobaczyli w takim stanie miałam bym zdrowo przechlapane, a po drugie nie mogę nawet porządnie ustać na nogach. Jak mogłam się zgodzić wypić to świństwo, przecież to zupełnie zmienia człowieka. Wyglądam pewnie jak żul spod sklepu przez moją postawę.
- No proszę, kogo my tu mamy? Amy Witsoon we własnej osobie na imprezie u Malików. Zobacz Zayn jak ona wygląda, totalnie się dziewczyna skończyła. - usłyszałam tak bardzo znienawidzony przeze mnie głos Katniss.
Podniosłam mozolnie głowę odwracając się w stronę blondynki. Obok niej stał Zayn obejmując ją w pasie.
Nie wierze, kiedy ja tu zdycham on zabawiał się w najlepsze? Obydwoje mieli na twarzy wymalowane rozbawienie, chociaż Zayn bardziej zdziwienie. Uniósł brwi patrząc mi prosto w twarz, co da dupek. Sam mnie tak urządził a teraz się śmieje? Katniss cały czas chichotała, na pewno jutro cała szkoła będzie widziała o moim dzisiejszym stanie. No właśnie jutro szkoła!
- Jak się nie umie pić to się nie pije, kochanie. - wtrąciła znów jasnowłosa, z wyraźną kpiną w głosie.
Nie wiem czemu ale nie ruszyły mnie aż tak jej słowa, to pewnie przez alkohol buzujący w moich żyłach.
Nie miałam ochoty dłużej wysłuchiwać jej piskliwego głosu.
- Wal się Katniss. - powiedziałam z pogardą patrząc jej prosto w oczy.
Skąd u mnie tyle odwagi? W szkole nigdy nie odważyłabym się tego do niej powiedzieć a teraz? To do mnie nie podobne.
Nie zwracając uwagi na reakcję ani słowa oburzonej dziewczyny, zsunęłam się nieschludnie z krzesła. Zamierzałam wyjść z tego domu. Niestety, po pierwszych dwóch krokach moje nogi nie posłusznie ugięły się, a ja szykowałam się na romantyczne spotkanie z podłogą. Niedoczekanie. Poczułam jak moją talię oplatają silne ręce, ratując tym samym przed upadkiem. Spojrzałam szybko na osobnika, którym okazał się Zayn.
- Katniss, zajmę się nią, możesz iść. - rzucił w stronę blondynki, która nie ukrywała urazy.
- Ale...
- Idź! - krzyknął na nią. Najwidoczniej się zmieszała i bez słowa odeszła. Spławił ją.
Lekko zdezorientowana siedziałam w pokoju Mulata. Był podobny do pokoju Waliyhy jeśli chodzi o ułożenie mebli. Ale nie obchodziło mnie to teraz, bolała mnie głowa.
Brunet usiadł na przeciwko mnie na krześle, przyglądając się.
- Czy ty w ogóle wiesz co to znaczy słowo zabawa? - zgromił mnie spojrzeniem - zostawiając cię, myślałem że znajdziesz sobie jakiegoś chłopaka i zabawicie się, a ja cię widzę zupełnie skończoną przy stole. - nie był zły, był z lekka zirytowany jak i równocześnie rozbawiony.
Co on sobie myślał? Przecież to on mnie upił, jak by nie kazał mi tego robić nie miał by teraz problemu. Pierwszy raz piłam, mam słabą głowę i nigdy nie byłam na takiej imprezie. Nie jestem dziwką żeby z pierwszym lepszym chłopakiem się "zabawiać" jak to on powiedział.
- Zaraz robisz mi teraz wyrzuty? To ty mnie upiłeś zostawiając wśród obcych mi ludzi. Boli mnie głowa i uszy, nie mam zamiaru się bawić bo źle się czuje! - wykrzyczałam mu prosto w twarz, zaciskając szczękę i marszcząc brwi. Byłam wściekła, miałam ochotę, krzyczeć, śmiać się, tańczyć, płakać, wszystko na raz... Mój organizm dziwnie reaguje na alkohol.
- Zostawiłem cię abyś się zabawiła ale najwidocz... - cisza, nic już nie słyszałam ani nie widziałam. Musiałam zemdleć.
Obudziło mnie spierzchnięte gardło, domagające się wody. Przetarłam oczy, mlaskając ustami aby chodź trochę je nawilżyć. Zaraz co się stało? Gdzie ja jestem? Do mojego mózgu powoli docierały informacje z ostatniej nocy. Rozejrzałam się po otoczeniu i z ulgą stwierdziłam że jestem w swoim łóżku i w swoim pokoju. Usiadłam na pościeli, masując skronie jakby to miało pomóc w przypominaniu ostatnich wydarzeń.
Pamiętam, mojego dużego drinka, wypiłam go, potem przez resztę imprezy siedziałam przy stole do momentu gdy zjawiła się Katniss z Malikiem, potem w pokoju chłopaka urwał mi się film. W POKOJU ZAYNA! Przecież mógł zrobić ze mną wszystko, a jak dał mi jakieś prochy? Bo niby dlaczego akurat u niego nie pamiętam co się działo? Cholera.
Przełknęłam głośno ślinę zrywając się z łóżka. Podeszłam do dużego lustra wiszącego na ścianie i bacznie przyglądałam się swojemu odbiciu. Na szczęście miałam te same ubrania, tylko moje włosy były strasznie potargane a lekki makijaż rozmazany. Żądałam informacji, chcę wiedzieć jak się znalazłam w moim pokoju! A co jeśli rodzice po mnie przyjechali? Zawładnął mną strach, paniczny lęk o własną skórę.
Jest godzina siódma co oznacza że za godzinę muszę zjawić się w szkole. W końcu muszę wyjść z tego pokoju i stawić czoło moim rodzicielom. Bałam się jak nigdy.
Powoli uchyliłam drzwi rozglądając się czy nie ma nikogo na wąskim korytarzu. Był pusty. Ruszyłam w stronę schodów, zbiegłam po nich zjawiając się w salonie. Było dziwnie cicho i pusto. Może jeszcze spali? Nie sprawdzałam w ich sypialni. Niestety moje pragnienie było silniejsze niż ciekawość i wleciałam do kuchni aby pochłonąć pół butelki wody. Po chwili moją uwagę przyciągnęła kartka na stole w jadalni, podeszłam bliżej i chwyciłam papier.
Amy.
Nie odbierałaś telefonu, dlatego zostawiliśmy ci kartkę. Pojechaliśmy załatwić sprawy dotyczące pracy taty, wrócimy jutro wieczorem. Jak wrócisz od Waliyhy zadzwoń!
Kamień zszedł mi z serca, na prawdę przyszła natychmiastowa ulga. Po chwili dorwałam się do telefonu aby się tłumaczyć czemu dopiero teraz dzwonię...