Amy P.O.V Nie wiem ile już tak siedziałam ale wnioskując po bolącym kręgosłupie długo. Herbata na uspokojenie już dawno zdążyła wystygnąć a zegar pokazywał pierwszą w nocy. Zerknęłam dziś po raz setny na telefon. Niestety żadnej nowej wiadomości. Za to Zayn będzie miał dużo nie odebranych połączeń, ponieważ wydzwaniałam do niego od jakichś dwóch godzin. Gdy opuścił mój dom musiałam się uspokoić i nie myśleć o tym gdzie pojechał i co chce zrobić. Grece mnie potrzebowała i to na niej musiałam skupić całą uwagę. Rozmawialiśmy bardzo długo o tym co czuje i co powinna teraz zrobić. Było mi ciężko i niekomfortowo, bo nigdy nie rozmawiałam z osobą po takich przejściach. Starałam się zachowywać delikatnie, ostrożnie i nigdy nie przemawiać do niej w prost o tym co jej się przytrafiło, gdyż bałam się jej wybuchu płaczu. Ona sama wydawała się być spokojna i już więcej nie płakała. Może to przez zioła które jej zaparzyłam? W każdym bądź razie po naszych konwersacjach zaprowadziłam ją na górę i poczekałam aż zaśnie. Posiedziałam przy niej jeszcze chwilę sprawdzając czy przypadkiem nie obudzi się ze szlochem, po czym zeszłam do kuchni i zaczęłam wydzwaniać do Zayna.
Rodzice nie wrócą dziś na noc, gdyż jak zwykle wyjechali gdzieś w interesach. Dlatego nie będą wypytywali o obecność Grece. Zresztą sama nie wiem czy nie powiedziałabym im prawdy. Zastanawiam się też nad wezwaniem policji, ale nie chcę jak na razie o niczym decydować póki nie dowiem się co zrobił Zayn.
Sama mam ochotę wykastrować Harrego za to co zrobił. Powinien iść do więzienia ale Grece nie będzie chciała zeznawać na policji, bo po prostu zawładnie nią lęk przed konsekwencjami. Z pewnością powinna być teraz otoczona opieką, tylko czy to pomoże jej podnieść się ze złego stanu psychicznego? Może psycholog byłby dobrym rozwiązaniem. Nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć, jeszcze dziś przecież z nią rozmawiałam w kawiarni, prosiła mnie o pomoc, prosiła o radę a ja ją zbyłam. Posłałam ją do domu, który okazał się dla niej piekłem. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas i inaczej to wszystko rozegrać.
Podciągnęłam nagie nogi pod brodę. Zaczęło robić mi się chłodno, ponieważ moja piżama składała się jedynie z króciutkich bokserek i bluzki na ramiączkach. Siedziałam i myślałam co robi teraz Zayn. Wyszedł taki roztargniony a jego słowa "zajmę się tym" powodują u mnie tylko złowrogie wyobrażenia. Wiem do czego jest zdolny, gdy jest mocno zły i chyba po prostu się martwię.
Odkryłam, że z każdym naszym pocałunkiem, zaczynam odczuwać coś coraz bardziej silniejszego. Tylko co? Jak zidentyfikować to uczucie? Jest to mieszanka pożądania z czymś w rodzaju chęci bycia blisko niego. Zaczyna mi się coraz bardziej...
Podskoczyłam na krześle gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Przez kilka sekund wpatrywałam się w klamkę, gdy w końcu wstałam. Sięgnęłam po rozciągnięty, szary sweter przełożony przez oparcie krzesła i założyłam go. W głębi duszy chciałam, aby to on czekał na progu. Pełna nadziei otworzyłam powoli drzwi.
Tak. Stał na werandzie niczym dziecko, które przed kilkoma godzinami zostało wyrzucone z domu. Miał opuchnięty policzek, rozciętą wargę i brudną bluzę. Spuścił głowę ale oczy nadal miał utkwione we mnie, przeszywał mnie groźnym spojrzeniem, którego jak zauważyłam próbował się pozbyć. Jego klatka piersiowa unosiła się w rytm ciężkich, długich oddechów.
Mogłam się jedynie domyślać co się stało.
- Cholera, Zayn - Podeszłam do niego gwałtownie z zamiarem wczepienia się w jego ramiona ale ten pomysł szybko mi przeszedł. Po raz kolejny tego dnia poczułam do niego złość. - Ty - Uderzyłam go pięścią w pierś. - Odchodziłam. Od. Zmysłów. Idioto. - Z każdym słowem wymierzałam mu cios w klatkę piersiową. I mimo, iż poczułam ulgę gdy go tylko zobaczyłam, miałam ochotę też narobić mu parę dodatkowych siniaków. Może zachowywałam się jak dziecko ale tylko tak mogłam wyładować swoje żale. - Dlaczego nie odpierałeś telefonu? - skarciłam go przymierzając się do kolejnego ciosu, jednak on złapał mój nadgarstek. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam mu w oczy.
Przycisnął mnie do swojego torsu i ścisnął w tali przyprawiając o ból żeber.
- Myślałem już, że się nie zobaczymy - wyszeptał cichutko to dziwne zdanie. Nie rozumiałam co chciał mi przez to powiedzieć ale nie dopytywałam się.
Lekko zirytowana, że tak łatwo dałam mu się uspokoić, pozwoliłam sobie na chwilowe tulenie.
- Grece śpi. Możesz wejść.
Po tych słowach weszliśmy do środka. Cieszyłam się, że ten dom posiada dwie łazienki. Jedną na piętrze w części sypialnianej i drugą tu, na parterze. Gdybyśmy musieli iść na górę, Grece mogłaby nas usłyszeć a wtedy doszłoby z pewnością do nieprzyjemnej sytuacji.
Kazałam mu usiąść na deskę klozetową, aby mieć lepszy dostęp do jego twarzy.
- Nic mi nie jest - mruknął oschle.
- Siadaj - Spiorunowałam go spojrzeniem. On wykrzywił się tylko ale spełnił mój rozkaz.
- Więc - zaczęłam, szukając wacików w szafce obok prysznica. - Powiesz co cie stało? - Zerknęłam na niego, lecz on wpatrywał się w podłogę przed sobą. Był jakby nieobecny myślami a tym bardziej wzrokiem. Na pewno nad czymś gorliwie się zastanawiał. - Zayn - Zero reakcji.
Z wodą utlenioną i wacikami przyklękłam przy nim. Dopiero teraz zauważyłam, że twarz ma bladą jak trup. Spojrzenie nadal nieobecne, jakby w ogóle mnie nie dostrzegał. Pierwszy raz go takim widziałam.
- Hej, popatrz na mnie - Palcem wskazującym uniosłem jego brodę. Dopiero teraz czekoladowe tęczówki skupiły na mnie swoją uwagę. - Co się dzieję?
- Grece już nie musi się obawiać - powiedział wstając gwałtownie. Wyprostował się i dłonie ułożył na karku. Odwrócił się tyłem do mnie i zaczął mówić: - Tobie też nic nie zrobi. Już nikogo nie tknie.
Jego ton przyprawiał mnie o ciarki na plecach a słowa odbijały się echem w mojej głowie. Chciałam znać prawdę ale bałam się jego odpowiedzi. O czym on mówi?
Także wstałam i podeszłam do niego, drżącą ręką sięgnęłam do jego napiętych barków i położyłam mu dłoń na plecach.
- Powiedz mi, co zrobiłeś? - Przełknęłam ślinę I zamknęłam oczy wyczekując na najgorsze słowa. Gdzieś w głębi duszy chciałam stać się w tamtym momencie głucha.
Czułam jak odwraca się przodem, lecz ja nie uniosłam powiek. Staliśmy na przeciw siebie słysząc jedynie własne oddechy. Moja wyobraźnia podsuwała mi to coraz gorsze scenki, które mogły się dziać pod jego nieobecność.
- Kazałem mu wyjechać - wypowiedział te słowa z niewiarygodnym spokojem.
Natychmiast otworzyłam oczy. Poczułam jak kamień spadł mi z serca ale jednocześnie pewnego rodzaju żal. No bo po tym wszystkim co zrobił Grece, po prostu wyjechał? Nie dostał żadnej kary ani nauczki? TO NIESPRAWIEDLIWE! Ta dziewczyna do końca życia będzie pamiętać co ten chłopak jej zrobił, będzie żyła w lęku i niepewności a on zwyczajnie ucieka od kary?
- Tak po prostu? Zdajesz sobie sprawę przez co teraz Grece przechodzi? - Chwyciłam się za głowę głośno oddychając. Miałam do niego pretensję. Sama nie wiem czego oczekiwałam, raczej się przyjaźnią dlatego wszystko sobie wybaczają i dają kolejne szansy?
- Obiecuję, że już nie wróci i nigdy więcej nie skrzywdzi Grece
- Masz taką pewność? Zresztą to już nie chodzi o to. On wymaga kary a tymczasem zwyczajnie wyjechał.
Zayn zmarszczył czoło i posłał mi współczujące spojrzenie. Złapał mnie delikatnie za dłoń.
- Uwierz, dostał wystarczającą karę.
- Co? Uderzyłeś go w twarz parę razy? Stąd te siniaki i rozcięcia na twoim ciele? - prychnęłam.
On westchnął głośno powoli tracąc spokojny wyraz twarzy. Widziałam jak zaciska szczękę najwyraźniej hamując się, żeby czegoś nie powiedzieć. Po chwili złapał mnie obydwoma rękami za ramiona i spojrzał głęboko w oczy.
- Wyjechał. Nie wróci. Już nikogo nie skrzywdzi. To chyba sprawiedliwe? I przestań drążyć ten temat.
- Mam udawać, że nic się nie stało? A co z Grece? - Nie rozumiałam jaki potrafi być lekceważący.
- Możesz załatwić jej dobrego psychologa jeśli chcesz. Ale lepiej, żeby nie opisywała wyglądu Harrego, może mówić, że był w kominiarce. Jeśli zacznie rozgłaszać po mieście kto ją skrzywdził i ta informacja dotrze do mojego szefa, wtedy będzie miała prawdziwe kłopoty. Rozumiesz? - Jego oczy płonęły w ogniu a stanowczy ton pozwolił mi tylko na przytaknięcie.
Jeśli rzeczywiście Grece może mieć większe problemy, wolę zostawić to tak jak jest. Mimo, że nie uśmiecha mi się cała ta sytuacja, trzeba patrzeć na jej dobro oraz dbanie o jej jak najmniejszą wiedzę na temat gangsterskiego świata.
- Usiądź, opatrzę ci to rozcięcie - Wiedziałam, że nie ma sensu dalej wałkować ten temat.
Z lekkim ociąganiem usiadł na desce klozetowej. Przykucnęłam przed niem tak, że nasze twarze były na równi. Zabrałam się za oczyszczanie rozcięcia na wardze, które dosięgło także kawałek policzka. Starałam się skupić na tym co robię ale jego spojrzenie bardzo mnie rozpraszało. Moje oczy co chwilę, na ułamek sekundy zerkały w jego kakaowe tęczówki. Działają jak magnez, pomyślałam.
Nie zadawałam pytań gdzie spotkał się z Harrym ani jak doszło do bójki. Czułam, że nie chcę o tym rozmawiać a ja sama jestem wrażliwa na takie tematy.
- Co do mnie czujesz? - zapytał po trzyminutowym milczeniu.
Na te słowa czułam jak krew gorączkowo napływa mi do twarzy. Nagle tak zmiękły mi ręce, że spuściłam je na kolana. Sama o mało nie upadłam do tyłu przez jego pytanie, które odbiło się ode mnie niczym piłeczka pingpongowa od rakietki.
Sama pytałam się o to w myslach.
- Umm... Co? - Tą odpowiedzią chciałam dać sobie więcej czasu na przemyślenia.
- Och przestań. Chyba nie powiesz mi, że te wszystkie pocałunki nic dla ciebie nie znaczą. Nie raz nawet rumienisz się na mój widok, nie mówiąc już o ukradkowych spojrzeniach. Widzę jak na ciebie działam. Tak samo jak ty na mnie. - powiedział pewien swoich słów. Napiął plecy gdy tak wpatrywał się we mnie - zawstydzoną i speszoną.
- Zayn...
- Już sam kurwa nie wiem co robię. Nie powinienem się z tobą zadawać. Jesteś taka krucha i delikatna że mój świat w którym żyję może cię doszczętnie zniszczyć. Wiele razy mówiłem sobie, że zostawię cię w spokoju, że więcej nie będę cię nachodził ale kurwa nie mogę. Przy tobie jestem inny, jakby to tandetnie zabrzmiało taka jest prawda. - Spuścił głowę i zaśmiał się pogardliwie. - A mówię ci to wszystko na sedesie. - Spojrzał w górę ukazując szereg białych zębów w uśmiechu. Chwilę zastanawiał się nad czymś po czym spuścił wzrok na mnie. - Ale wiesz co jest najgorsze? Że dzisiaj na prawdę uświadomiłem sobie jak bardzo jesteś przeze mnie zagrożona. Przejrzałem na oczy tego dnia i stwierdziłem, że nie pozwolę, żebyś przeze mnie miała zmarnowane życie. - Nie spodziewanie wstał zmuszając mnie do tego samego.
Spojrzał na mnie wzrokiem, który już nie okazywał żadnych uczuć co pięć sekund temu. Odwrócił się i swobodnym krokiem zmierzył w stronę drzwi łazienki.
Odejdzie? Nie może!
Nie po tym wszystkim.
- Stój! - Zatrzymał się. - Teraz ja ci coś powiem.
Powoli odwrócił się ale jego mina ciągnęła go do wyjścia. Bał się, że moje słowa zmienią jego postanowienie? I bardzo dobrze.
- Gdy cię pierwszy raz zobaczyłam w klasie, pomyślałam, że jesteś inny niż reszta. Gdy się poznawaliśmy okazałeś się być jeszcze gorszy od nich ale po czasie zauważyłam, że to tylko maska. Udawałeś kogoś nieczułego, zimnego, obojętnego jednak ty potrafiłeś czuć. Musiałeś zarabiać na rodzinę w nielegalny sposób ale to ci nie przeszkadzało. Wiedziałeś, że musisz o nich zadbać bo inaczej źle skończycie. Nie opuściłeś ich i wierzę, że one nadal cię potrzebują. Nie chodzi o pomoc finansową tylko o samą obecność w życiu. Nie zostawiłeś ich więc... Mnie też nie możesz. Ponieważ mi także pomogłeś Zayn. Pomogłeś mi zwalczyć samą siebie. Od dwóch lat żyłam w totalnej pustce i codziennej monotonni, gdy nagle zjawiłeś się ty. Od nowa wczepiłeś we mnie chęć do życia, w końcu poczułam, że komuś na mnie zależ mimo, iż nie raz dochodziło między nami do kłótni. Ale to właśnie te sprzeczki udowadniały mi, że nie jestem ci obojętna. I zaczęłam czuć to samo. - Słone łzy zaczęły wylewać się z moich oczu. - Przy tobie zaznaję uczuć, których wcześniej nie znałam. Mam także świadomość, że nie powinnam się zadawać z gangsterem ale wiesz co? Chrzanię to. Dlatego zostań, nie zostawiaj mnie gdy moje życie w końcu nabiera kolorów i to dzięki tobie. - Wydarł się ze mnie niekontrolowany szloch. Nie pamiętam kiedy ostatnio tyle powiedziałam do jednej osoby. Nawet nie musiałam się zastanawiać nad treścią słów, ponieważ w głowię tyle razy obmyślałam tą przemowę, że zdania same wychodziły mi z ust.
Zayn stał nie ruchomo i po prostu patrzył na mnie ciemnym spojrzeniem. Nie czułam się głupio, cieszyłam się, że w końcu powiedziałam to wszystko co leżało mi na sercu. Niczego w tamtym momencie nie oczekiwałam. Liczyło się tylko to, że mnie wysłuchał.
Spuściłam głowę nie mogąc udźwignąć jego palącego spojrzenia. Czułam kłucie w każdej części ciała a myśli wirowały w okół Zayna i tylko jego. Nagle mój mózg odzwierciadlił wszystkie wspomnienia związane z nim. Poczynając od pierwszego dnia, gdy pojawił się w klasie aż do tej chwili.
Usłyszałam trzy kroki, które pewnie dzieliły nas od siebie i już znalazł się przy mnie. Chwycił dłońmi za moje policzki i pocałował tak namiętnie jak nigdy dotąd. Tego właśnie w tamtej chwili potrzebowałam, niedzielącej nas przestrzeni. Miękkości jego warg i dotyku. To wszystko czego w tamtej chwili pragnęłam siedziało właśnie w nim. Delikatne cmoknięcia przerodziły się w chciwe pocałunki spragnione naszych wzajemnych warg. Pociągnął mnie za włosy aby mieć lepszy dostęp do szyi na której zostawił kilka mokrych śladów. Upajał się jeszcze chwilę zapachem moich owocowych perfum po czym znów przeniósł się na twarz.
- Chyba - Musnął mnie wargami. - Cię - Językiem zwilżył mi usta. - Kocham - Przygryzł i pociągnął za moją dolną wargę.
Spojrzałam na niego spłoszonym wzrokiem. Przełknęłam głośno ślinę i pod wpływem impulsu a także emocji przez które o mało nie eksplodowałam, wbiłam paznokcie w jego kark. Połączyłam nas w mocnym, pełnym żądzy pocałunku.
* Przez ostanie dwa tygodnie prawie cały czas spędzałam z Zaynem. Od czasu gdy był u mnie podczas obecności Grece staliśmy się sobie bliżsi. Prawdopodobnie to przez słowną wymianę uczuć, która zadecydowała o naszych relacjach. Od tamtego czasu Zayn dosłownie każdego dnia, po lekcjach odwiedzał mnie w domu albo zabierał na miasto czy wesołe miasteczko. Umilały nam czas ciągłe czułości i pocałunki którymi zasypywał mnie gdy tylko miał okazję. Jednego dnia namówił mnie na przejażdżkę rollercoasterem na którym - dziwnym trafem - utknęliśmy w miejscu przez jakieś piętnaście minut. Mimo przerażającej wysokości na której się znajdowaliśmy było bardzo romantycznie i zabawnie. Z pewnością to wydarzenie zapisze w pamięci pod kategorią "Zaliczone Marzenia".
Podczas ładnych, słonecznych pogód spacerowaliśmy po parku i zajadaliśmy lody a w czasie ulewnych i zachmurzonych dni, oglądaliśmy u mnie filmy albo razem przystępowaliśmy do nauki.
Raz nawet udało mu się wyciągnąć mnie do klubu i byłoby na prawdę świetnie gdyby nie zaczął dziwnie się zachowywać. Dosłownie wypychał mnie z dyskoteki siłą, po czym kazał nie ruszać się z domu przez resztę wieczoru. Gdy zapytałam dlaczego tak panicznie postępuje odpowiedział, że spotkał starych znajomych, którzy nie ucieszyliby się na jego widok a nie chciałby, abym była świadkiem ich bójki. Nie raz też potrafił wyjść bez słowa z mojego domu podczas gdy jedliśmy pizzę albo oglądaliśmy mecz przez głupiego esemesa. Swoje zachowanie tłumaczył "obowiązkami" albo "pracą" o której nigdy nic więcej nie opowiadał.
Rozumiem czym się zajmuję i wiem, że nie mogę się w to wtrącać ale czasem naprawdę się o niego martwię. Nie raz wrócił z poharatanymi knykciami czy podbitym okiem. Wiele razy też zastałam go agresywnego i podpitego co nie równa się z miłym, słodkim Zaynem z którym na co dzień przebywam. Wtedy wole nie wchodzić mu w drogę, ponieważ dobrze wiem jaki potrafi być porywczy. Jeszcze nigdy mnie nie uderzył ale zdarzało mu się mnie popchnąć czy szturchnąć. Jednak zawsze na drugi dzień gorliwie za to przepraszał, tłumacząc się alkoholem i potrzebą wyładowania agresji. Wiele razy powtarzałam, żeby nie przychodził do mnie w takim stanie ale on twierdzi, że tylko ja mogę go wtedy uspokoić. Gdyby poszedł do baru, na pewno z kimś by się pobił a przy mnie umie się hamować.
To wszystko wnioskuje, że Zayn ma dwie różne twarze. Potrafi być szarmancki, miły i słodki ale też groźny i niebezpieczny. Mimo to czuję do niego silne i głębokie uczucie. Wiem, że mogę na nim polegać. Zadaję sobie sprawę, że początki były trudne a my sami byliśmy jak ogień i woda ale teraz jest inaczej. Mamy na siebie wpływy a nasze wzajemne różnice osobowości uczą nas innego spoglądania na samego siebie.
Tego dnia Zayn ma dziś do mnie przyjść na film. Zawsze gdy jest zbyt zimno na spacery stawiamy na dobry horror przy paczce chipsów.
Rodzice nawet nic nie widzą o tym czarującym brunecie, który pojawił się w moim życiu. Są zbyt zajęci, aby dopytywać się o każdy aspekt z mojego życia. Jak na razie mi to odpowiada, przynajmniej nie muszę im opowiadać czym się zajmuję albo jakie ma zainteresowania. Nie sądzę aby byli zadowoleni gdyby dowiedzieli się o chłopaku gangsterze.
Wykąpałam się dwadzieścia minut temu, zdążyłam tez posprzątać cały salon i zrobić popcorn. Włożyłam jasne jeansy i czarną zwykłą koszulkę. Odważyłam się nawet lekko podmalować oczy za pomocą tuszu do rzęs co nie jest w moim stylu. Chyba po prostu to Zayn tak na mnie działa.
W każdym bądź razie zaczęłam się nudzić, dlatego postanowiłam napisać do Malika, który znowu się spóźnia.
Za ile będziesz? Kup mi dwie paczki żelek (wiesz których)
Za każdym razem gdy się spóźnia, każę mu kupować dla mnie żelki. To coś typu kary za ciągłe nie stawianie się na czas. Prychnęłam pod nosem na samą myśl o tej dziecinnej zabawie. Po minucie już dostałam odpowiedź:
Kochanie, zaraz będę, muszę tylko powybijać parę kłopotliwych dłużników. Właśnie jedną ręką przyduszam jakiegoś łysego gościa a drugą piszę do Ciebie.Kupię Ci trzy paczki. x
Oczywiście żartował. Często pisze mi takie esemesy o drastycznej treści, aby mnie trochę zdenerwować. Nienawidzę tego.
Bardzo śmieszne Malik. Daję Ci kwadrans. Jeśli nie zjawisz się w porę, zamykam dom na klucz i nikogo nie wpuszczam. Pośpiesz się!
Pogratulowałam samej sobie za udany szantaż, który zawsze działa. Nie minęła nawet minuta, gdy dostałam odpowiedź:
Przyjadę najszybciej jak się da. (Zresztą chyba wiesz, że wyłamanie drzwi jest dla mnie dziecinnie proste?) A tak w ogóle, czy mogłabyś założyć tą samą sukienkę co wczoraj? Wyglądasz w mniej zabójczo seksownie.
Nawet przed wyświetlaczem komórki nie mogę zapanować na rumieńcem. Idiotka...
Nie tym razem. :)
Rzuciłam telefon obok siebie na sofie. Sięgnęłam po kolejną garść popcornu a wzrokiem wypatrywałam pilota od telewizora. Gdy już go dostrzegłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Uśmiechnąłem się kpiąco pod nosem. - Szybki jest. - mruknęłam sama do siebie. Wstałam i poczłapałam do drzwi. Spojrzałam jeszcze ukradkiem w lustro wiszące w holu po czym pociągnęłam za klamkę. - Mam nadzieje że... - słowa uwięzły mi w gardle na widok przybysza. Gdybym teraz nie podtrzymywała się drzwi pewnie nie ustałabym na miękkich nogach. Serce momentalnie zaczęło bić sto razy szybciej a dreszcze potrząsnęły całym moim ciałem. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej pchnęłam drzwiami, aby je z powrotem zamknąć. Tak się jednak nie stało. Przeszkodził mi w tym upór ręki której właściciel wdarł się do środka. - Skoro się mnie boisz musisz mnie znać - Posłał mi miażdżące spojrzenie. - Jednak dobre maniery nie pozwalają mi na nie przedstawienie się. Jestem Harry Styles.