23. Kilka minut w piekle

60 9 2
                                    

Kai wyrwał się z amoku tylko przez to, że gryzący dym dotarł do jego przełyku jak i płuc. Kaszląc jak na jęty, otworzył swoje oczy i rozejrzał wokoło... Wszędzie pełno ciemnego dymu, ograniczającego widoczność. Gdzie nie gdzie widział oświetlone lekko punkty... To ogień.
-Pożar! -krzyknął padawan nie wiedząc czy to do siebie by się wybudzić w stu procentach czy do kogoś, kto tu mógł być. Niedaleko dochodziło dudnienie. Ktoś uderzał w podłoge statku. - Cholera, Bed! -nie słysząc odpowiedzi na wyczucie udało mu się dojść do skrzynki z maskami p.gaz. założył jedną, a drugą zabrał dla swojego kompana. Kai oddychał łapczywie, chcąc jakby zagarnąć wszystko dla ciebie. Włączył latarkę, kiedy przed nim spadła jedna część statku....na dodatek się paląca.
Ogień....największy strach dla muszki. Tego najbardziej się bał przez lata. Że zostanie poparzonyn przez niego, a nawet zginie... Bał się siedzieć nawet przy ognisku, bądź trzymać pochodnie. Gdy płomienie były za czymś, np. Szybą,wtedy odczuwał ulgę. I to wszystko przez jeden wypadek w dzieciństwie.
Kai oddychał ciężko, patrzął z przerażeniem na powiększające się płomienie. Za nimi był właz, w którym krzyki trzaskanie cichło z sekundy na sekundę. Muszka czuł już wtedy gorycz przegranej. Rozejrzał się po swoim korytarzu. Elektronika, jakieś rury, stary plik dokumentów. Wszystko prócz pieprzonej gaśnicy. "Zaraz....rury... " pomyślał muszka. Z przerażeniem, kątem oka patrzał na powiększający się strach. Szukał tego zbawienia. Kiedy znalazł odpowiednią rurę, wyjął miecz i rozciął ją przy ogniu. Z niej wyleciała tryskając zimna woda. Służyła do chłodzenia repulsorów silników. Dudnienie ustawało. Kai przestraszony, przeskoczył szybko, już nad małym płomieniem, klingą miecza rozciął blokadę włazu. Szybko go dźwignął i spojrzał do środka. Na pół przytomny leżał Bed,rozkraczony na podłodze. Obok niego stała Jinx, oświetlając latarką jego twarz. Nałożył mu maskę i przerzucił przez ramię, a kiedy chciał z nim uciekać, na właz zwaliły się płonące części pancerza. Spanikowany cofnął się do droida. Byli w płonącej pułapce. Jeśli nie zabijał ich nadchodzący ogień, to na pewno zrobi to brak tlenu. Muszka patrzał na to z spaniką i bezradności. Może gdyby nie Jinx, padliby. Ta go szturchła z całej siły w bok, a ten jak poparzony odsunął się i spojrzał na nią. Ta oświetliła skrawek jego pasa, przy którym dalej spoczywał miecz. Użył go już i o nim zapomniał w takiej sytuacji..... Kai wziął rękojeść i szybko przeanalizował sytuację. Jeśli zrobi otwór w górze, to zwali się na nich złom. Przez podłoże się nie przebije, bo jesteśmy w nie wkopani. Klinga się pojawiła i wbiła w bok statku, tnąc z łatwością pancerz (albo to co zostało po lądowaniu) na kawałki. "jeszcze minutka" wmawiał sobie. Wiele mu nie brakowało. Ogień dalej się zbliżał. Można było powiedzieć, że muskał ich płaszcze.
Kiedy w końcu to zrobił, wziął przez ramię Bed'a i wyskoczył z pułapki, a tuż za nimi astro droid. Pozbierał się szybko i biegł z chuderlawym kompanem do skrawka spadochronu. Rozciął go i wyszli już na pewno z tego horroru. Padł na plecy, kładąc Bed'a obok siebie. Zerwał z nich maski. Muszka oddychał znów ciężko i spojrzał na "wujaszka",któremu nie podnosił się klatka piersiowa, wskazując na to, że nie oddycha...

Jedi Rebelii - NieznanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz