Samotność.
Najgorsza ze wszystkiego, co może cię spotkać w życiu.
Zwykli nastolatkowie spotykają się z przyjaciółmi, wychodzą na imprezy, korzystają z życia. A ja? Fakt, nigdy nie byłam taka, jak inni. Zawsze było coś, co nie pozwalało mi równać się z nimi. Moje życie nie było usłane różami, nie miałam wszystkiego. Moja rodzina nie była z tych, w których wszyscy żyją w zgodzie i miłości. Ale teraz?
Jest o wiele gorzej. Czasami zastanawiam się, czy nie łatwiej byłoby skończyć z tym. Może życie nie jest dla mnie?
Cameron był osobą, która zmieniła w moim życiu coś. Ale jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął, a ja ponownie musiałam zmierzyć się ze wszystkim sama. Bez uśmiechu, który pojawiał się na ustach dzięki chłopakowi.Mocne szarpniecie za klamkę zmusiło mnie do odwrócenia głowy w stronę drzwi.
Nie. Proszę.
-Amanda.-Woń alkoholu rozeszła się po całym pomieszczeniu, drażniąc mój nos. W oczach natychmiast pojawiły się łzy.
Mężczyzna szybkim krokiem pokonał dzialącą nas przestrzeń i złapał mnie za nadgarstki.
-Prosze, nie.-Wyszeptałam drżącym głosem. Nie było mnie stać na więcej.
-Zamknij się!-Uderzył mnie w twarz. Poczułam w ustach metaliczny posmak krwi.-Patrz na mnie.
Nadal unikałam jego wzroku, dlatego chwycił mnie za podbródek i mocno zacisnął na nim dłoń, zmuszając do spojrzenia na jego twarz.
Brutalnie wpił się w moje usta, a kiedy nie odwzajemniłam ochydnego pocałunku, uderzył mnie w brzuch.
Później zrobił to, co zawsze robił i wyszedł zostawiając mnie na środku pokoju. Czułam się brudna, sponiewierana, nic nie warta.
Chciałam umrzeć. Zniknąć. Ulotnić się. Cokolwiek, żeby tylko nie czuć się tak, jak się czułam w tej chwili.
Przez płacz nie potrafiłam oddychać. Dusiłam się łzami. Siedziałam na podłodze z podkulonymi nogami pod brodę i pusto patrzyłam się w przestrzeń.
Po chwili niewiele myśląc poczołgałam się do szafki nocnej i wyjęłam z niej żyletkę.
Moje jedyne wybawienie.
Oparłam się o łóżko i podciągnęłam rękaw bluzy.
Nie myślałam o tym, co w tej chwili robię.
Obróciłam zimne, metalowe ostrze i przejechałam lekko po skórze. Z ranki zaczęła spływać krew. Przejechałam jeszcze jeden raz i drugi. Każdy coraz mocniej.
Nagle zdecydowałam się na drastyczny krok. Coś jak złoty strzał, tylko żyletką.
Przyłożyłam ja do skóry i już chciałam skończyć wszystko raz na zawsze, kiedy po całym pokoju dźwięk wiadomości.
Otrząsnęłam się z amoku, w jaki wpadłam i zdałam sobie sprawę, co chciałam zrobić.
Upuściłam kawałek metalu na ziemię i przełożyłam lewą dłoń do ran.
Szczypało jak cholera. Wzięłam jakąś bluzę i owinełam rękę materiałem.
Szybko pobiegłam do łazienki i włożyłam rękę pod strumień zimnej wody.
Znalazłam jakaś apteczkę w szafce i powoli zawinęłam rany bandażem.
Zsunęłam się na ziemię i oparłam plecami o wannę.
Czułam się słaba, ale nie mogłam zrobić tego, co chciałam jeszcze kilka minut wcześniej.
Nie mogłam zostawić rodzeństwa samego.
Musiałam im pomóc. Nie mogłam pozwolić, żeby to się kiedykolwiek powtórzyło.
On już nikogo nie skrzywdzi.
Ani mnie, ani nikogo innego.___________
elo melo dziewuszki xd ♡
to jednak nie sielankowe fanfiction hehe
napiszcie mi, co o tym sądzicie?
jeśli jest coś, co robię źle i co mogłabym poprawić, to napiszcie mi o tym (:
chce doskonalić swój styl pisania
dziekuje za wszystko, jesteście najlepsze xx
do napisania ♡brxxksh