-Cameron? Jesteś już? Ami jest z tobą?-Usłyszałem głos mojej mamy. Co ona tu robi?
-Idę się przywitać z twoją mamą.-Powiedziała szybko Ami i po kilku sekundach zostałem sam.
Wszedłem do domu i skierowałem się kuchni, z której dobiegły głosy.
-Cześć słoneczko.-Kobieta zamknęła Mandy w uścisku.-Miło cię poznać, Cam wiele o tobie opowiadał.
Dziewczyna zerknęła na mnie z uśmiechem.
-Mi panią również. Dziękuję, że pozwoliła mi pani przenocować tutaj.
-To żaden problem. W końcu jesteś przyjaciółką mojego synka.
-Mamo...-Spojrzałem na nią z miną "przestań tak gadać".-Dlaczego już wróciłaś?
-Jak to dlaczego? Wzięłam sobie wolne, żeby poznać twoją przyjaciółkę.
Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo po pomieszczeniu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi.
Ughh...kto tym razem?
-Cam, idź otworzyć.-Niechętnie ruszyłem w stronę drzwi, by otworzyć je Medesowi, Grierowi i Carpenterowi.
-Yyy, cześć...co wy tu robicie?-Spytałem zdziwiony i przywitałem się z nimi "po męsku".
-Przyszliśmy się przywitać.-Wyminęli mnie i przenieśli się do pomieszczenia, w którym przebywała Ami. MOJA Ami.
Chciałem z nią spędzić tylko trochę czasu, czy to tak wiele?
Chłopacy już zdążyli się przywitać, a moja mama gdzieś zniknęła. Spojrzałem ukradkiem na Mandy i dostrzegłem przerażenie? w jej oczach. Sam do końca nie wiem, co to było, ale zmartwiłem się tym.
Czy jej lęk ma coś wspólnego z chłopakami?
Nie odpuszczę, dopóki nie dowiem się, o co chodzi. Muszę wiedzieć, by jej pomóc.Skończyliśmy na tym, że leżeliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś film, którego tytułu nawet nie pamiętam.
Am siedziała pomiędzy mną a Shawnem, który ciągle do niej zagadywał. Strasznie mnie to irytowało.
Czy ty nie jesteś przypadkiem zazdrosny, Cam?
Ona była dla mnie jak młodsza siostra, nie chciałem, żeby ktoś ją zranił. Nie wybaczyłbym sobie tego.
-Będziemy się zbierać, co chłopaki?-Zagadnął Aaron, a reszta mu przytaknęła i po chwili zostałem sam na sam z Mandy.
Wreszcie.
-Co robimy?-Zapytała cichym głosem.
-Oglądamy gladiatora?-Popatrzyłem na nią z nadzieją, że się zgodzi.
-Tylko nie to, błagam.
-Dlaczego? Kocham ten film.
-A ja nienawidzę.
-Och no proszę, zgódź się.-Zacząłem ja lekko dzgać w żebra.
-Eww...okej, ale następnym razem ja wybieram.-Uśmiechnąłem się w jej stronę i włączyłem film.Nie zdążyliśmy obejrzeć nawet połowy, a dziewczyna zasnęła, tuląc się do mojego ramienia.
Była taka słodka i urocza.
Podniosłem ją z zamiarem zniesienia do pokoju gościnnego, ale Ami otworzyła oczy i ziewnęła.
-Film się już skończył?-Spytała zaspanym głosem.
-Nie, ale zasnęłaś.
-Och, okej. Pośpie jeszcze chwilkę.-Ponownie zamknęła oczy i wtuliła się w moją szyję.
Była lekka jak piórko, jakby noc nie ważyła.
Wspiąłem się po schodach na piętro i wszedłem z nią do pokoju gościnnego, który był zaraz obok mojego.
Położyłem ja na miekkim łóżku i przykryłem kołdrą.
-Słodkich snów, Ami.-Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z pokoju.Mandy's POV
Otworzyłam oczy, po czym przestałam je wierzchem dłoni. W pomieszczeniu panował półmrok.
Starałam się znaleźć gdzieś telefon, który zaczął wydawać z siebie dźwięki. Nie chciałam nikogo obudzić, a to ustrojstwo nie cichło.Cammy: śpisz? xx
me: teraz już nie
me: dzięki za pobudke
me: (:
Cammy: przepraszam
Cammy: nie moge zasnać :/
me: biedny Cam, o nieee (:
me: czm piszesz smsy, mógłbyś tu po prostu przyjść, jesteś za ścianą
Cammy: nie chciałem cie budzić
me: och, bo wiadomością mnie nie wcale nie obudziłes
Cammy: jedziemy gdzieś?
me: oszalales? jest środek nocy
me: poza tym, gdzie ty chcesz jechać?
Cammy: na plaże
me: jesteś nienormalny
me: ale chodźmy
me: i tak już nie zasne
Cammy: nie ma za co Ami
me: och, zamknij się już (:
Wyszłam z pokoju i wpadłam na tego debila, który szedł w moją stronę.
-Cameron, to naprawdę nie jest trudne.-Spojrzał na mnie, jak na idiotę.-Najpierw stawiasz jedną nogę potem drugą i tak w kółko.
-Jak ja z tobą wytrzymam ten tydzień?-Uśmiechnął się głupkowato.
-Mówiłam ci, że to był zły pomysł.-Wzruszyłam ramionami i wyminęłam bo idąc na schody.
-To był najlepszy pomysł.-Podbiegł do mnie i przeżucił przez ramię.
-Cam, zwariowałeś?! Puść mnie!-Zaczęłam krzyczeć szeptem, o ile to w ogóle możliwe.
Nie reagował na moje słowa i bicie w plecy, tylko zbiegł po schodach. Postawił mnie na ziemię dopiero w przedpokoju, bym mogła ubrać buty.
-Jesteś wariatem.-Skwitowałam i nałożyłam trampki na stopy.
-Ale twoim.-Cisnęło mi się na usta, żeby powiedzieć, że raczej Faith, ale powstrzymałam się i bez słowa wyszłam z domu._______________
woah, to chyba najdłuższy rozdział tego ff (:
jeśli piszecie o tym ff na Twitterze (w cl ja wierze, napewno nie piszecie cri) to dodawajcie hashatag np #onemessageff
będę wdzieczna, bo wtedy łatwiej to znajdę (@brxxksh to mój nick tak btw)
dziękuje za wszystko, to ff dobiło 2k wyswietlen, dziekuje
jesteście wielkie xx
do napisania ♡♡brxxksh