pięćdziesiąt sześć

3.7K 198 13
                                    

-Cameron to jebany idiota.-Skwitował Mendes, kiedy skończyłam mój monolog o tym, co stało się kilka godzin temu.
-Nawet nie masz pojęcia jak wielki.-Mruknęłam pod nosem, powstrzymując te cholerne łzy.-Mógłbyś mnie zawieść do domu?
Spojrzałam na chłopaka zmęczonymi i spuchniętymi od płaczu oczami.
-Jesteś pewna? Może chcesz zostać u mnie na noc i rano cię odwiozę?
-Byłabym wdzięczna, gdybyś zrobił to teraz. Muszę wrócić teraz.
-Okej.-Uśmiechnął się lekko, próbując dodać mi otuchy.

Włączyłam telefon, żeby napisać do Oliviera, że wrócę trochę później.
Wyłączyłam wcześniej urządzenie, bo Cam próbował się skontaktować, dzwoniąc co kilkanaście sekund.
Zostałam 70 nieodebranych połączeń i 30 wiadomości.
Nie poddawał się.

Cammy: Ami przepraszam

Cammy: to nie miało tak zabrzmiec

Cammy: nie chcialem tego powiedziec

Cammy: wcale tak nie mysle

Cammy: jestes najwspanialsza osoba jaka kiedykolwiek spotkalem

Cammy: a ja jestem chujem i na ciebie nie zasluguje

Cammy: ale chce zebys wiedziala ze jestes dla mnie najwazniejsza

Cammy: i cholernie cie przepraszam

Cammy: kocham cie am

Cammy: wybacz mi prosze

Cammy: kurwa...

Cammy: wiem, ze wszystko spierdolilem

Cammy: ale odpisz

Cammy: martwie sie

Cammy: wszystko dobrze?

Cammy: wrocilas do domu?

Cammy: kocham cie...

Nie dałam rady dłużej tego czytać. Łzy ponownie pojawiły się w moich oczach, ale nie pozwoliłam im wypłynąć, zważając na obecność Shawna.
-Mandy wszystko w porzątku?-Jego zmartwiony, ale łagodny ton sprawił, że trochę się pozbierałam.
-Tak, tak.-Zablokowałam telefon i rzuciłam go na uda.-Dziękujęza wszystko...Jesteś cudowny, Shawnie.

__________________
musialam jakos odciac sie od mysli o tym, co sie stalo i napisalam dla was (((:
i chyba dodam jeszcze jeden dzis

one message//c.d. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz