sześćdziesiąt dziewięć

3.5K 180 14
                                    

W uszach rozbrzmiewał mi przyjemny głos Shawna i aż uśmiechnęłam się przez sen, ale kiedy ktoś zaczął mnie szturchać, gwałtownie otworzyłam oczy i nie wiedząc gdzie jestem spadłam z kanapy, która stała w recepcji.
-Co ty tu robisz?-Dopiero teraz dostrzegłam zmartwionego Mendesa, stojącego obok.
-Shawn?-Wstałam z zakurzonej podłogi i przytuliłam chłopaka.-Przepraszam, byłam suką, kiedy ty chciałeś mi pomóc.
-Jest w porządku Am, naprawdę.-Lekko odsunął mnie od siebie.-Dlaczego tu spałaś?
-Wyjaśnie ci później, okej?-Nie czekając, pobiegłam wzdłuż schodów na trzecie piętro i nie pukając weszłam do mojego pokoju.
Wszędzie panował bałagan, nigdzie nie mogłam dostrzec Cama, ale sądząc po odgłosie lania wody, był w łazience.
Spojrzałam na moje łóżko na krórym leżała ta dziewczyna i zagotowało się we mnie.
To już przesada.
Podeszłam do niej i ściągnęłam kołdrę, na szczęście była w bieliźnie.
Otworzyła leniwie oczy i spojrzała na mnie.
-Co jest?-Wpadtrywała się we mnie morderczym wzrokiem, ale ja nie byłam jej dłużna.
-Wypierdalaj stąd.-Powiedziałam z opanowaniem, ale miałam ochotę zakurwić jej w tą ładną buźkę.
-Słucham?Cammy?!-Usiadła na łóżku ze zwycięskim uśmiechem.
Po chwili z łazienki wyłonił się Dallas, spoglądając na mnie.
-Słyszałaś, wypad.-Powiedział jakgdyby nigdy nic i kontynuował wycieranie włosów ręcznikiem.
Okej, nawet dla mnie to było zadziwiające, ale widząc minę dziewczyny ledwo powstrzymywałam się od śmiehu.
-Co?Ale...-Motała się w słowach i nie wiedziała, co powiedzieć.
-Robin, nie licz na nic więcej,spadaj stąd.
Dziewczyna ze łzami w oczach zebrała swoje rzeczy i wyszła, a ja spojrzałam na Camerona jak na zupełnie obcego człowieka.
-Jesteś nienormalny.Jak mogłeś zrobić coś takiego?!-Zupełnie nie mogłam ponąć jego zachowania.-Jak ja mogłam chcieć wrocić do cie...
Przerwałam,bo dotarło do mnie, co takiego chciałam powiedzieć.
-Czekaj...chciałaś do mnie wrócić?-Wydawał się być zdziwiony.
-Nawet jeśli, to nie ważne.To, jak potraktowałeś tamtą dziewczynę...
Złapał mnie za nadgartek i przyciągnął do siebie.
-Zrobiłem to w akcie desperacji.Nie wiedziałem, jak poradzić sobie z tym, że nie jesteś ze mną, że mamy być tylko pieprzonymi przyjaciółmi.
-Cameron,puść mnie.
-Jeśli powiesz mi, że ci na mnie nie zależy to cię zostawie.-Niepewność w jego oczach doprowadzała mnie na skraj.
Zależało mi,cholernie.
Kochałam go.
-N...nie mogę...
Spojrzał w moje oczy, a potem złaczył usta w pocałunku.

one message//c.d. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz