-Nie!!!-Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Poczułam na czole stróżkę potu, a moje ciało drżało.
Wszystko, o czym próbowałam zapomnieć wróciło.
I to ze zdwojoną siłą.
Każdy jego dotyk odczuwałam na nowo.
Każdy krzyk był słyszalny dwa razy głośniej.
-Ami? Co się dzieje?-Głos zaspanego Camerona dotarł do moich uszu, ale język uwiązł mi w gardle i nie potrafiłam nic z siebie wydusić.-Mandy.
Próbował mnie przytulić, ale ja natychmiast się odsunęłam.
Nie potrafiłam inaczej.
-Am, co się stało?-Powiedział łagodnie, jakby nie chciał mnie przestraszyć. Ja natomiast wpatrywałam się w jeden punkt przed sobą, opalatając kolana rękoma, czując na sobie jego brudne łapska, wszystko powróciło.
-On...-Wyszeptałam zachrypniętym głosem, a z oczu pociekły mi łzy. Nie mogłam ich powstrzymać, ale nawet nie chciałam.
-Ami...-Głos mu się załamywał.-Ciii...już dobrze.
Przyciągnął mnie do siebie, a ja w końcu się poddałam i wtuliłam w niego.
-Ze mną jesteś bezpieczna.-Wyszeptał, gładząc mój policzek.
-Dziekuje, Cammy.-Powiedziałam cicho, nie będąc nawet pewną, czy chłopak w ogóle usłyszał moje słowa, ale będąc pewna, że mogę wierzyć w zdanie, które powiedział._____________
chyba wena mnie opuściła...a może nigdy jej nie było?
i woah 50 rozdział