piętnaście

5.5K 271 16
                                    

Usłyszałam trzaśnięcie frontowych drzwi, więc szybko zeszłam z łóżka w pokoju Felixa i Rosie, z nadzieją, że to moja matka.
Ruszyłam przez korytarz, widząc sylwetkę mojej rodzicielki zmierzającej do kuchni.
Weszłam do pomieszczenia, w którym zostałam moja matkę i JEGO.
Przed oczami pojawiły mi się obrazy z poprzedniego wieczoru i każdego innego.
Ręce zaczęły mi drżeć i pocić się. Wytarłam je o dżinsy i zaczęłam się bawić palcami.
Spojrzałam na niego ze złością w oczach, chociaż tak na prawdę byłam przerażona.
-Muszę ci coś powiedzieć.-Zwróciłam się do kobiety.
-Co ty masz na twarzy? Co się stało?-Nie dała mi dojść do słowa, tylko patrzyła na siniaki, które miałam na twarzy i rozciętą wargę.
-Amanda pobiła dzisiaj inną dziewczynę. Byłem tego świadkiem, Kylie.-Usłyszałam głos tego potwora. Kiedy wymówił moje pełne imię, oczy zaszły mi łzami. Używał go zawsze, gdy robił mi TO.
-Wcale nie!On kłamie, mamo!To nie jest prawda!-Uniosłam się. W tej chwili miałam ochotę co zabić. Nie zważając na skutki.
-Jak mogłaś to zrobić?! Co w ciebie wstąpiło Mandy?!-Moja matka w ogóle nie zauważyła, że on kłamie.
-Kiedy ja nic nie zrobiłam! Dlaczego mi nie wierzysz?! Mamo, Larry chciał mnie...
-Dlaczego kłamiesz Amando. Widziałem cię.-Mężczyzna wszedł mi w słowo, byle bym nie wydała go przed moją matką.
-Co ci odbiło Mandy?! Masz poważne kłopoty!
-Niedość, że jesteś dziwką? która puszcza się się za pieniądze, to jeszcze ślepo wierzysz tego chujowi, który jest najgorszym potworem na świecie!-Wykrzyczałam, a kobieta aż poczerwieniała ze złości. Wymierzyła mi siarczyste uderzenie w policzek.
-Uważaj na słowa!-Spojrzałam na nią zimnym wzrokiem i bez zastanowienia wybiegłam z mieszkania, zabierając ze sobą jedynie bluzę, która wisiała na wieszaku.

Przedarłam sie przez krzaki, przez które prowadziła droga do mojego ulubionego miejsca.
Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
Nie potrafiłam opanować łez, które gromadziły się w moich oczach przez całą drogę. Nie chciałam płakać, kiedy przechodziłam obok obcych ludzi, a tutaj mogłam sobie na to pozwolić.
Ubrałam bluzę i usiadłam na trawie, patrząc na mały staw, na którym pływały łabędzie.
Włożyłam dłonie do kieszeni bluzy, bo zrobiło mi się zimno.
Dopiero zorientowałam się, że znajduje się tam mój telefon.
Wyciągnęłam go i włączyłam.
Przypomniałam sobie o wiadomości, która tak jakby uratowała mi życie.

unknown: nie wiem, co sie stało pomiędzy tobą a Camem, ale pogadaj z nim, bo jest nie do życia
Shawn

me: skąd masz mój numer?

Shawn: zabrałem telefon Cama i wziąłem twój numer :p

Shawn: Cam dużo o tobie gadał

Shawn: a teraz jak żywy trup

Shawn: wiec pomyslalem, ze może z nim porozmawiasz

me: dzięki Shawn (:

me: zobaczę co da się zrobić

Shawn: martwie sie o niego :/
w końcu to mój kumpel

me: rozumiem, to chyba moja wina

Spojrzałam na dwa łabędzie, pływające po stawie i myślałam nad tym wszystkim jakiś czas.
On naprawdę przejmował się tym, że go zablokowałam.
Jestem idiotką.
Krzywdzę wszystkich wokół i do tego samą siebie, bo nie potrafię bez niego żyć.
Znamy się tak krótko, a on już stał się częścią mojego życia. Jedyną pozytywną częścią.

*kontakt "Cammy" został odblokowany*

me: Cammy

me: przepraszam

me: potrzebuje cie

___________________
witam :3
jakie odczucia po rozdziale? hehe
mam nadzieję ze się podoba (:
dziękuję za wyświetlenia (których jest już ponad tysiąc woooow!), votes i komentarze jesteście genialne, kocham Was af ♡♡
do napisania xx

brxxksh

one message//c.d. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz