sześćdziesiąt

3.7K 198 21
                                    

Ami: to teraz nie ma znaczenia cam

Ami: zawoez mnie do domu plz

me: nie

me: zostajesz u mnie

Ami: czemu ci tak na tym zależy?
Spojrzałem na nią.
Przesiadła się na miejsce obok Shawna, a we mnie coś pękło.
Byłem zły na mojego kumpla, bo Ami z nim rozmawiała.
Byłem zazdrosny.
Uszanowałem to, nie chce już ze mną być, ale zgodziłem się na przyjaźń tylko dlatego, że wciąż mi zależało.

Zaczęli rozmawiać, a po chwili wstali i skierowali się do wyjścia, żegnając się z resztą.
Chciałem wstać i ruszyć za nimi ale wtedy zaczepił mnie Gilinsky.
-Stary wszystko się skończyło. Załatwisz coś, czy mamy się zwijać?-Wzruszył ramionami.
-Ty coś załatw, ja nie mam teraz czasu!-Powiedziałem głośniej, biegnąc już w stronę drzwi.-Am!
Dziewczyna wsiadała właśnie do samochodu Mendesa.
-Mandy!-Podniosła wzrok i mnasze oczy się spotkały.
-Cameron odpuść sobie, chcę wrócić do domu. -Powiedziała zrezygnowanym tonem, patrząc na mnie smutno.
-Możemy tylko chwilę porozmawiać?-Spytałem z wyraźną nadzieją w głosie.
-Shawn zaczekasz chwilę?-Chłopak kiwnął głową na tak, a Am podeszła do mnie.
-O czym ty chcesz gadać?-Patrzyła na mnie niewzruszona.
Nie odpowiedziałem, tylko ująłem jej twarz w dłonie.
-Jeśli nic do mnie nie czujesz, każ mi przestać.-Zbliżyłem się do niej i już chciałem dotknąć jej ust swoimi, kiedy wydobył się z nich głos.
-Cam, prze-przestań.-Zrezygnowany oparłem głowę o jej czoło i przymknąłem oczy.
-Więc zostańmy tymi pieprzonymi przyjaciółmi.-Szepnąłem i odsunąłem się od niej.
Miała łzy w oczach, ale zrozumiałem, że chciała być sama, więc pozwoliłem jej na to, wracając na imprezę.

___________________
placze ok

one message//c.d. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz