Po całej nieprzespanej nocy, przyjechał wreszcie ktoś na zmianę. Nie pozwolę by został tutaj sam, muszę wyjść tylko przebrać się wreszcie i załatwić sobie wolne, wtedy tu zostanę.
-Jak noc?-zapytał stając za fotelem, który jeszcze zajmowałam.
-Żadnej reakcji...Wiesz z kim on rozmawiał przez telefon?
-James niech sam ci powie-mruknął
-Zayn proszę...
-Nie mogę, sama z nim porozmawiaj
-To powiedz mi co Marsel ma z tym wszystkim wspólnego? Wiecie coś tylko nikt nie chce się odezwać.
Przez chwilę milczał, przyjaźnił się z Harrym więc wiedział kim Marsel dla mnie jest a przynajmniej był.
-Marsel jest kieruje jednym z zespołów. Nie ma większego skurwiela, nikt z jego zespołu nie ma odwagi się mu postawić. Wszystkie zespoły skaczą sobie do gardeł ale nasz i jego wkroczył na inny tor odkąd Marsela i Harrego łączysz ty. Marsel zarzekł się że z czasem zrobi z ciebie rasową kurwe. To dziwne że jeszcze się tam z tobą nie pokazał, każdy tylko na to czeka.
-To chyba jakieś jaja
-Nikt ci nic nie mówił bo jak on będzie wiedział że wiesz to nie da ci spokoju, tylko na to czeka
-Nie mogę powiedzieć że wiem o wszystkim? Z resztą jakie to ma znaczenie? Kazałam mu odejść
-Jeśli spełni twoją prośbę to będzie znaczyło że ma coś jeszcze z człowieka i...
-Cześć-do pokoju wsadził głowę James-Dalej nic?
Zawsze znajdzie idealny moment, akurat gdy Zayn zaczynał gadać. Znalazłam przynajmniej wytłumaczenie tych nocnych zniknięć. Jak mogłam być taka głupia? Złość we mnie zaczynała rosnąć, miałam ochotę zakończyć wszystko w jednym momencie.
-James kim rozmawiał Harry wczoraj wieczorem?-zapytałam prosto z mostu, przerywając jego wymianę zdań z czarnowłosym. Nie odpowiedział, więc powtórzyłam pytanie.
-Skąd mam wiedzieć?
-Nie okłamuj mnie, dobrze wiesz z kim
-Ze mną-mruknął po chwili ciszy-Powiedziałem mu co zrobił ci Marsel
-Chyba żartujesz-zaśmiałam się sarkastycznie
-Mo, musiałem, wiedziałem że on tam będzie i może załatwiłby sprawę
-Oszalałeś, do końca oszalałeś!
-Chciałem dobrze, nie pomyślałem że tak się naćpa!
-Właśnie...nie pomyślałeś.
Opuściłam pokój. Zgarnęłam swoje rzeczy z salonu i pojechałam do domu. Zanim nacisnęłam klamkę to nie ukrywam że się bałam. Miałam nadzieję że odbiję się od drzwi, że będą zamknięte bo nikogo w środku nie będzie ale nic takiego się nie stało. Drzwi ustąpiły a we mnie ponownie zaczęła buzować złość pomieszana ze strachem.
-Miało cię tutaj nie być-zaczęłam trzymając nerwy na wodzy.
Marsel spokojnie siedział sobie z jakimś wielkim kolesiem w salonie. Gdy to powiedziałam jego mina totalnie się zmieniła. Nie podobało mu się.
-Nie mów tak do mnie. Słyszałeś ją Taylor?-kpił ze mnie
-Marsel spierdalaj stąd razem ze swoim przydupasem! Zostaw mnie w spokoju! Wiem wszystko, wiem kim jesteś! Nie chcę cię znać!
-Popatrz jaka sprytna. Sama na to wpadłaś czy twój Harry ci wyśpiewał? Ah zapomniałem że nie jest w stanie mówić prawda? Taylor bardzo dobrze się spisałeś-wstał i podchodził coraz bliżej
-Nie zbliżaj się. Brzydzę się tobą
-Taylor chyba należy ci się nagroda-zignorował moje protesty-Ale najpierw wykąp się i ubierz jakąś ładną bieliznę. Nic nie kombinuj bo pożałujesz
-Nic mi nie zrobisz.
Uderzenie.
-Odejdź, zostaw mnie.
-Kolejne uderzenie.
-Jeśli nie chcesz więcej to zamknij się i rób co mówię.
-Nie będę dziwką!-wykrzyczałam.
Chciałam uciec ale nie dałam rady. Zanim ruszyłam z miejsca to jego pięść znalazła się na moim brzuchu. Potem znowu i znowu i znowu. Starałam się go chronić ale wtedy dostawałam w twarz i już nie miałam sił. Zawlókł mnie do łazienki i kazał się kąpać. Bałam się sprzeciwić. Co mnie dalej czeka? Nie chcę dawać się prać na kwaśne jabłko. Ledwo się ruszając wykąpałam się i ubrałam się tak jak kazał ale nie zostałam w samej bieliźnie. Ubrałam się normalnie, nikt nie będzie mnie dotykał. Nie wychodziłam z łazienki, siedziałam na podłodze i płakałam. Pierwszy raz posunął się do takiego stopnia pobicia. Nigdy aż tak tego nie robił. Zaraz pojawił się się obraz Harrego gdy znaleźliśmy go tam przy magazynach. Nie dam go krzywdzić. Może teraz czas bym ja coś zrobiła? Nagle w głowie pojawiła mi się pewna myśl. Zawsze to Harry martwił się o mnie, chciał dać mi wszystko ale tez przed tym chronić. Może czas zamienić role? Teraz to ja zajmę się nim, nikt nie będzie go krzywdził. I gdy dochodzę do wniosku że jestem w stanie zrobić wszystko by chronić Harrego to do łazienki wpada wściekły Marsel.
-Mówiłem ci jak masz wyglądać. Zdejmuj to-chwyta mnie za rękę i ciągnie do góry bym wstała
-Nie będę dziwką
-Widzę że bardzo chcesz pozbyć się swojego przyjaciela
-Nie dotykaj go, nic ci nie zrobił
-Wpierdala się w moje interesy, to wystarczy. Tylko niech pamięta że ze mną się nie zadziera. Ja też mam informacje na jego temat. Wiem więcej niż mu się wydaje. Zdejmuj to powiedziałem.
Nie ruszyłam się. Myśli zajęły mi podejrzewania co takiego Marsel wie. Co ma na Stylesa?
-Kurwa.
Usłyszałam i to był moment gdy znowu z pięści oberwałam w twarz, z wargi pociekła krew. W mgnieniu oka znalazłam się na łóżku. Nawet nie wiem kiedy obok Marsela zdzierającego moje ubrania pojawił się Taylor. Próbowałam się bronić ale im intensywniej to robiłam tym mocniej obrywałam. W końcu dostawałam tak mocno że prawie traciłam kontakt z rzeczywistością.
-Dość. teraz rób co chcesz.
Widziałam jak Marsel odchodzi a Taylor zdejmuje spodnie. Chciałam interweniować ale nie miałam siły, nie mogłam ruszyć nogami ani rękami.
-Nareszcie, myślałem że nigdy do tego nie dojdzie. Marsel zawsze znajdzie dobrą dziwkę.
To ostatnie co usłyszałam. Potem tylko ból, przyjemność którą starałam się zagłuszyć. Nie chcę odczuwać nic z gwałtu. Nie chcę, brzydzę się.
CZYTASZ
BAD VIBES (BOOK 1)
FanfictionUsłysz. Dostrzeż. Dotknij. Uwolnij. Kochaj. BOOK 2- GOOD VIBES