Part 15

34 6 1
                                    


Szybka kąpiel, piżama i odpływam we własnym łóżku. Nie mam siły męczyć się z przypuszczeniami i myślami to Harry chce ode mnie przez takie zachowanie jak dzisiaj. Odpuszczam i idę spać.
Rano budzi mnie dźwięk dzwonka telefonu, ''Adam'' widnieje napis na ekranie. Podnoszę się szybko do pozycji siedzącej i dobieram. Zapomniałam o czymś?
-Halo?
-Mo, kochanie przyjedziesz do firmy?
-Umawialiśmy się na dzisiaj?
-Nie ale mam pewną sprawę. To jak?
-Będę, oczywiście. O której?
-O 10 najpóźniej
-Dobrze. Do zobaczenia.
Odkładam telefon i zastanawiam się co on kombinuje? Wystraszył mnie, myślałam, że zapomniałam o czymś już pierwszego dnia. Patrzę na zegarek, 8.02. Postanawiam wstać i powoli się szykować. Pojadę tam wcześniej. Leniwie przygotowuję sobie śniadanie, kawę. Biorę to ze sobą na taras. Pogoda jest całkowicie przeciwna do tej wczorajszej. Ciepło, świeci słońce, żadnych chmur. W trakcie jedzenia przypominam sobie wczorajszy wieczór, myśli, które wtedy przebiegały mi przez głowę. Na razie wszystko się układa, wraca do normy ale przeraża mnie to. Tak przywykłam do życia w piekle, że to niebo mnie przeraża. Ale zrobiłam już pierwszy krok do tego by się z niego wydostać. Zastanawiam się tylko czego jeszcze nie wiem skoro wszystko idzie dobrze. Za jakiś czas pewnie znów coś na mnie spadnie, coś z czym nie będę umiała sobie poradzić.
-Patrzył na mnie tak jak jeszcze nikt-szepnęłam pod nosem.
Wkładam naczynia do zmywarki i opuszczam parter. Odprawiam poranną toaletę, kieruję się do garderoby i podejmuję pierwszą szybką decyzję tego dnia. Nie mam czasu zastanawiać się co ubrać. Outfit opiera się na czarnych jeansach, białej koszuli z przewiązanymi paskami na dekolcie a na to czarna marynarka ze złotymi guzikami przy mankietach. Całość dopełniają czarne szpilki i tego samego koloru torebka. Na nadgarstek wrzucam złoty zegarek i gdy już w pełni jestem z siebie zadowolona to opuszczam dom.
W firmie znajduję się chwilę po 9. Od razu jakaś kobieta kieruje mnie do gabinetu Adama, pomimo, że doskonale znam drogę. Ludzie tutaj chyba mnie nie poznają, witają się, patrzą jak na obca osobę. Naprawdę tak bardzo się zmieniłam? Już o mnie zapomnieli? A może to i dobrze? Ale nie na długo, gdy tylko przedstawię się ponownie, będą wiedzieli kim jestem. Mam tylko nadzieję, że nikt z nich nie wie co działo się gdy stąd odeszłam a raczej uciekłam. Nie chcę tego rozpamiętywać.
-Witaj Adamie-odezwałam się wchodząc po tym jak kobieta pozwoliła mi to zrobić.
-Dzień dobry kochanie. Jak samopoczucie przed nowym startem?
-Od czego miałabym zacząć? -usiadłam na przeciwko jego biurka
-Na początek jedynie przedstawię cię Radzie jako współwłaściciela firmy.
Dobrze, że w tym momencie nic nie piłam bo bym się zakrztusiła i wypluła zawartość ust. I on to mówi tak spokojnie? Jakby to nic nie znaczyło?
-Poważnie?
-Nie żartuję w tych sprawach. o 10 zbiera się Rada a wtedy ty pójdziesz tam ze mną
-A co na to ludzie?
-Jak pewnie zauważyłaś, nie poznają cię. Po twoim odejściu miałem kilka gości, którym się to nie podobało, chcieli żebyś wróciła a ja nie mogłem nic zrobić a teraz kiedy wróciłaś to nie pozwolę ci znów zaczynać od zera, nie w tym biznesie. Tym bardziej, że nie wiem ile jeszcze pożyję-zaśmiał się
-Nie strasz mnie. A co jeśli ludzie dowiedzą się o wszystkim? Plotkują, cała brudna sprawa może wyjść na jaw...
-Każdy ma swoją historię,  której nie da się zmienić. Nie mogą winić cię za to co się działo. Nie robiłaś tego z własnej woli. Nie martw się, zadbam o to by nikt nie poruszył tego tematu jeśli się dowiedzą
-Dziękuję
-A teraz chodź, mamy trochę czasu to pokażę ci twoje miejsce.
Podążyłam za nim. Szedł prosto do mojego starego gabinetu, tylko tym razem przejście do niego było nieco odmienione. Wejście do gabinetu odgradzał mały hol a w nim siedziała jak mniemam już moja asystentka.
-Poznaj swoją asystentkę -bingo -Leilę. Leila to twoja przełożona Montana.
Podałam młodej dziewczynie rękę, uśmiechnęła się serdecznie i poszłam dalej za Adamem. Otworzył ciężkie mahoniowe drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Stary dżentelmen. Pierwsze co zobaczyłam to to, że nie był przesadzony, w jasnych kolorach, całkiem przyjemny. Bokiem do ogromnego okna stało biurko dwuczęściowe. Naprzeciw stał ogromny regał zapełniony już segregatorami i innymi istotnymi rzeczami, po lewej kolejny taki sam także już gotowy i oczywiście po prawej mała, zgrabna sofa a przy niej jeden fotel i stolik.
-Podoba ci się?
-Oczywiście, jest pięknie. Tak jak lubię, miło i lekko. Kiedy zdążyliście to wszystko przygotować?
-Remont odbył się już dawno a cała dokumentacja była przygotowana już wczoraj. Zaraz po naszym pierwszym spotkaniu kazałem to przynieść, wiedziałem że wrócisz.
-Dlaczego ci tak zależy?
-Mówiłem już, mam obietnicę. Będę jej pilnował dopóki nie umrę
-Dziękuję-przytuliłam go.
-A teraz chodź. Pokażę ci jeszcze kilka rzeczy, które się zmieniły a potem ruszamy do Rady.
Spotkanie było stresujące. Wypytywali mnie o różne rzeczy. Na niektóre nie potrafiłam odpowiedzieć bo nie wprowadzona zostałam jeszcze do bieżących spraw ale w takich momentach podnosił się Adam i subtelnie zaznaczał, że maja przestać bo to on ma władzę.
Cały dzień w biurze w sumie był stresujący i wyczerpujący ale dopiero jutro się zacznie. Mamy spotkanie z pracownikami. Zbieramy ich w jednym miejscu i mam ich przywitać, przedstawić się. Nie wiem jak zareagują na wieść, że to znowu ja. Tego się boję.
Wchodzę do domu i oddycham z ulgą. Jestem zmęczona. Ściągam szpilki i rzucam je gdzieś w kąt. Po drodze do kuchni zostawiam też gdzieś torebkę. Nalewam szklankę wody i wypijam na raz. Wtedy zauważam list, który wczoraj przyniósł Harry. Dlaczego listonosz nie włożył go do skrzynki tylko dał pod drzwi? Marszczę brwi w niezrozumieniu ale podrywam się by wziąć go do ręki. Koperta nie m znaczka więc nadawca musiał sam go przynieść. Na papierze widnieje tylko moje imię. Mam chwilę zawahania czy ja otwierać ale robię to nie myśląc dłużej o tym kto mógłby to być. Zaraz po otwarciu i przeczytaniu pierwszych zdań wszystko się wyjaśnia.

'' Montana!
Nawet nie wiesz jak cieszę się z twojego powrotu. Może zechcesz się spotkać? Chciałbym wyjaśnić w jaki tajemniczy sposób zniknęłaś. Pragnąłem cię, kochałem a ty tak po prostu uciekłaś. Dlaczego? Wiem, że wróciłaś i ty i twój przyjaciel. Może to jego zgraja ci pomogła? Ostatnio często go widuję i to nie samego. Wiesz ma bardzo piękną dziewczynę ale pewnie ci powiedział bo jesteście przyjaciółmi. Kochanie pozwól mi cię zobaczyć i porozmawiać.
PS. Kiedy się spotkamy podam ci namiary na twojego kolegę który pomógł ci wyjechać. Możesz mieć problem ze znalezieniem nagrobka.

Judas''








BAD VIBES (BOOK 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz