Part 14

63 6 1
                                    

Od samego rana pogoda zupełnie nie pasowała do mojego humoru. Za oknem padało, było pochmurno a ja? Ja cieszyłam się, że odzyskałam spokój i powoli wszystko sobie układam. Dziś w związku z dobrym humorem postanowiłam zrobić coś ze sobą. Ubieram biały t-shirt a do tego niebieskie jeansy z dziurami, białe trampki i wychodzę w miasto. W drodze do centrum odzywa się mój telefon.
-Halo?-daję na głośnik i kładę telefon na siedzeniu pasażera.
-Mo?
-Olivia!-ucieszyłam się na jej głos-Coś się stało że dzwonisz?
-A musiało? W sumie to mam dla ciebie pewna nowinę
-Jaką?
-Przyjeżdżam do LA, za tydzień!
-Żartujesz!
-Nie! Spotkamy się prawda?
-Obowiązkowo, daj znać o szczegółach to cię odbiorę
-Okej a ty jak się trzymasz?
-Jest okej a nawet lepiej. Przepraszam cię ale muszę kończyć, zadzwonię w wolnej chwili-mówię szybko i rozłączam się stojąc już pod miejscem docelowym.
Wchodzę do środka. Już w wejściu wita mnie miły, młody chłopak.
-Dzień Dobry. W czym mogę pomóc?-uśmiecha się
-Cześć. Macie czas by się mną zająć? Muszę coś zmienić.
-Poczekaj chwilę, zapytam.
Chłopak wychodzi zza lady i podchodzi do już dojrzalszego mężczyzny. Ten spogląda na mnie, uśmiecha się i kiwa głową.
-Jeśli poczekasz 10 minut do szef się tobą zajmie
-Jasne, dziękuję.
Zajęłam miejsce na czarnej kanapie. Zadowolona, uśmiechnięta. Dawno się tak nie czułam, tak...szczęśliwie. Jeszcze ten telefon od Olivii. Nie mogę się doczekać aż ją zobaczę.
-Zapraszam Panienkę na fotel-zajęłam miejsce, owinął mnie czarnych fartuszkiem-Więc co robimy?
-Robimy na czarno
-Na pewno? Masz bardzo ładny ten blond
-Musze coś zmienić, zróbmy na czarno
-Ścinamy?
-Nie, jedynie podciąć kilka centymetrów.
Fryzjer zabrał się do pracy uprzednio zasłaniając lustro a ja niecierpliwie obserwowałam jego poczynania.
-Zobaczysz kiedy skończę.
W trakcie jego pracy mój telefon znów zadzwonił więc chłopak, który mnie przywitał podał moją torebkę.
-Cześć Harry
-Witaj. Gdzie jesteś? Mam dla ciebie propozycje
-Będę wolna dopiero za...-spojrzałam na fryzjera. Pokazał dwa palce-2 godziny
-Dopiero? To co ty robisz?
-Zobaczysz. Więc co to za propozycje?
-Najpierw mały, wieczorny spacer a potem kolacja, co ty na to?
-Spacer okej ale na kolacje to ty idziesz ze mną. Adam powiedział, że mam cię ze sobą wziąć
-Stary Collins?!
-Tylko nie stary!-zaśmiałam się-Mamy być o 19
-Okej więc bądź gotowa o 18, przyjadę po ciebie.
Odkładam telefon i próbuję nie zasnąć gdy fryzjer odrabia swoją pracę. Uwielbiam gdy ktoś bawi się moimi włosami. Zawsze robiła to mama....taa mama. Właśnie ciekawe co się z nią dzieje, chciałabym ją zobaczyć, chociaż nie wiem czy byłabym w stanie z nią rozmawiać. Zostawiła mnie. Pewnie była na mnie wściekła o to, że zostawiłam Marsela a raczej uciekłam. Dla niej wspaniałą wiadomością było to że postanowiłam związać się z samym Hiltonem. Ja miałabym ''wspaniałego'' męża a ona bogatą córkę i prestiż że wstąpiłam do rodziny Hiltonów. Chyba sama zapomniała co znaczy nasze nazwisko. Tata był żołnierzem i nie mogę nawet myśleć o tym, żeby je zmienić. Mam pełen do niego szacunek. Brakuje mi go, chwilami zapominam jak funkcjonować i czuję się jak wtedy gdy przyszedł ten mężczyzna i powiedział, że tata nie żyje. Straciłam wszystko w przeciągu kilku sekund. Czuję się już zbyt zmęczona tym wszystkim, aby walczyć ze złymi myślami. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Staram je od siebie odpychać, czasami się udaje a czasami po prostu pozwalam im się do mnie dostać i zrujnować wszystko. Ale nie dziś, dzisiaj nic nie zepsuje mojego humoru. Jest okej i nie dam zniszczyć mojej blokady.
-Gotowe-słyszę słowa fryzjera.
Wreszcie mogę zobaczyć efekt końcowy. Wyglądało pięknie i szczerze? Bardziej podobałam się sobie w tym kolorze. Byłam zadowolona.
-Jest pięknie, dziękuję.
Zapłaciłam za usługę i wyszłam. Czułam się...lepiej? Tak, zdecydowanie. Uśmiechnięta podbiegłam do samochodu i pojechałam do domu. Przygotowałam sobie ubrania na kolację i poszłam wziąć kąpiel. Uważałam by nie zamoczyć włosów, były idealnie wyprostowane więc nie będę musiała nic robić.
Owinęłam się ręcznikiem i zeszłam do kuchni. Czułam głód. Zrobiłam sobie coś lekkiego do przegryzienia. Grace nie będzie zadowolona jeśli nic nie zjem. Zjadłam dwie kanapki, wypiłam kawę i wróciłam do garderoby by się ubrać. Na nogi wciągnęłam czarne, obcisłe jeansy z dziurami na kolanach plus czarna koszulka. Na nogi założyłam sandałki w kolorze nude i do ręki wzięłam, tego samego koloru, płaszcz. Ledwo zeszłam na dół a dzwonek zadzwonił.
-Wejdź Harry!-zawołałam skupiając się na zebraniu wszystkich potrzebnych rzeczy do torebki.
-Gdzie jesteś?
-W salonie!
Wrzuciłam do torebki telefon i ruszyłam do Harrego. Zrobiłam tylko krok a ten pojawił się w progu pokoju. Spojrzał na mnie i zaniemówił.
-Nic nie powiesz?-odezwałam się po chwili ciszy
-Nie wiem co. Gdzie się podziały ten blond, długie włosy?
-Te ci się nie podobają?
-Podobają, wyglądasz...wow! Nie wiem co ci powiedzieć ale podoba mi się.
Podszedł bliżej i przytulił mnie.
-Skąd ten pomysł?
-Chciałam dopełnić zmiany które się dzieją, to był dobry ruch
-Jesteś szczęśliwa -stwierdził odsuwając się na kilka centymetrów i patrząc mi w oczy.
-Jestem.
Czułam jak mój uśmiech jeszcze się powiększa. Jego wzrok wędrował między moimi oczami a ustami. Zaraz stanie się coś nie dobrego. Odchrząknęłam i odsunęłam się.
-Spóźnimy się -uśmiechnęłam się chcąc zakryć zawstydzenie.
Mógł to zrobić szybciej. Nie. Stop. Dlaczego tak pomyślałam? To mój przyjaciel, nie chcę niczego zepsuć. Nie mogę, nie chcę go stracić.

BAD VIBES (BOOK 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz