Part 19

26 8 0
                                    

Przez pewien czas nie potrafiłam się uspokoić. Emocje buzowały w środku, krążyłam bez celu po mieście. Chciałam pojechać do niego i się wreszcie dogadać ale nie potrafiłabym mu chyba w oczy spojrzeć. Postanowiłam wrócić do domu. Nie robiłam nic, tylko leżałam i cały czas myślałam nad tym co powiedziałam. Z jednej strony może zbyt ostro ja potraktowałam ale z drugiej to ona mnie zostawiła, wolała nie patrzeć na to co mi robią. Wzięłam kąpiel i chciałam jak najszybciej zasnąć ale im bardziej chciałam tym bardziej nie mogłam. Przewracałam się z boku na bok, dopiero po wypiciu gorącej herbaty się udało. Po przebudzeniu robiłam wszystko by o tym nie myśleć, układałam sobie po sto razy plan dzisiejszego dnia. Przypominałam godziny spotkań, listę rzeczy do zrobienia. Włożyłam błękitną, ołówkową spódnicę, biały, elegancki top, białe sandałki a do ręki torebkę z jasnymi elementami. Nie zjadłam nawet śniadania tylko pojechałam do biura. Dopiero po godzinie pracy proszę Leilę by zamówiła mi coś lekkiego i kawę.
-Montana nowa rzecz w grafiku-mówi zanim wychodzi z moim zamówieniem.
-Jaka?
-Jutro jest uroczysty bankiet, Adam kazał ci to przekazać. Musisz się na nim stawić jako nowa współwłaścicielka
-Po co? Nie wystarczy, że Adam będzie?
-Jego nie będzie, ma kilka spraw do załatwienia z Grace. Musisz go zastąpić
-Dobrze. Wyślij mi adres i godzinę wieczorem.
Zabieram kilka rzeczy, które podpisać może tylko Adam, może dowiem się też o co chodzi konkretnie z tym bankietem. Jego sekretarki nie ma więc nie mam jak dowiedzieć się czy jest sam. Nie mam wyjścia, muszę przeszkodzić. Pukam do drzwi i od razu wchodzę do środka. To kogo tam zastaję wcale mnie nie dziwi. Stoję w progu i czekam na wyjaśnienia, jednak nic nie mówią.
-Co tutaj robisz?
-Przyszłam...Przyszłam prosić o pomoc
-Mo, Ally nie chce dla ciebie źle
-Zostawiła mnie i twierdzisz, że nie chciała źle? Adam, nie chcę się z tobą kłócić
-Chcę to naprawić- wtrąciła się
-Za późno-mruczę-Podpisz to i daj znać jak będziesz wolny-zwracam się do Adama.
Zostawiam wszystko i wychodzę. Nie będę denerwować się z samego rana. Gdy wracam do siebie na biurku czeka już kawa i kanapka. Zjadłam całą i do momentu wyjścia z firmy nie byłam głodna. Nie miałam czasu o tym myśleć, cały czas tylko spotkania. Latałam z jednego na drugie a po drodze wymieniałam dokumenty. Starałam się jak mogłam wiedząc, że kilka z dzisiejszych spotkań jest tymi najważniejszymi. Skończyłam pracę dopiero po 17, wsiadłam do auta i naszła mnie jedna myśl. Może by tak porozmawiać? Nie umiem się od niego tak z dnia na dzień odciąć. Długo nie gadaliśmy, tym bardziej, że nie długo wyjeżdża. Minie rok i znów przepadnie okazja by go zobaczyć. Wole cierpieć mając go obok niż nie wiedząc co się z nim dzieje. Znajduję telefon i wybieram jego numer. Dzwonię trzy razy ale nie odbiera, dwa razy włącza się sekretarka a za trzecim odrzuca połączenie. Wzdycham, czując się zawiedziona, że się nie udało. Przejeżdżam ledwo kilka metrów gdy telefon wydaje z siebie dźwięk. Nie patrzę nawet kto dzwoni, na oślep przejeżdżam palcem po ekranie i przykładam telefon do ucha.
-Halo?-odzywam się z nadzieją
-Witaj Mo...
-Kto mówi?-nie poznaję tego głosu
-Melody. Dziewczyna Harrego -powiedziała to z takim naciskiem, że miałam wrażenie jakby mnie to przygniatało.
-Mogę ci jakoś pomóc? Przepraszam ale prowadzę i nie mogę za bardzo rozmawiać
-To tylko minuta. Skończyłaś pracę prawda?
-Taaak-odparłam nie pewnie. Co ona kombinuje? Nie mam ochoty na spotkania z nią.
-Możemy się spotkać?-No nie
-Dzisiaj?
-Tak, najlepiej teraz
-Gdzie ci pasuje?
-Jestem w centrum, przyjedź do tej kawiarni obok
-Będę za 10 minut.
Czego może ode mnie chcieć? Myślałam, że żartuje z tym zapoznaniem się. Niech sobie będą razem ale nie plątają w to mnie. Zmieniłam więc kierunek i pojechałam na umówione miejsce. Zajęłam stolik najbardziej z boku, ludzie wiedzą kim jestem. Przez podzielenie się Adama swoimi udziałami to jesteśmy na pierwszych stronach gazet. Nie wiedziałam, że udało mu się tak wpaść w łaski mediów. Zazwyczaj by znaleźć się w gazecie czy wiadomościach trzeba zrobić coś skandalicznego i niebezpiecznego a tu nic takiego się nie stało. Czekałam już 15 minut, zdążyłam wypić połowę kawy a Melody dalej nie było. Chciałam już rezygnować gdy zobaczyłam ją zmierzającą do budynku ale nie była sama...była z Harrym. Co tutaj się dzieje? Biorą ślub, że postanowili powiedzieć mi to razem? Nie przeżyłabym chyba tego. Nie świadomie zaczęłam przyglądając się parze. Stali bokiem do mnie. Nie mieli szans by mnie zauważyć jednak ja widziałam ich idealnie. Jego idealnie. Był zmarnowany, jego postawa zmieniła się przez te kilka miesięcy ale uśmiechał się do niej, nie był to ten sam uśmiech ale jakiś pojawił się. To dziwne widzieć go w związku, nigdy nie przeszkadzało mi gdy sprowadzał sobie panienki do domu po wyścigach. Ja miałam Marsela nie patrzyłam na Harrego w sposób taki jak teraz. Gdybym mogła cofnąć czas to porozmawiałabym z nim i nigdy się nie zakochała. To był najgorszy krok w moim życiu ale nic na to nie poradzę. Pomimo, że to złe gdy patrzę na tego skurwysyna, wiem, że nie mogę przestać go kochać. Nie mogę z tym walczyć, kocham go i nie zmienię tego. Krzywdzi mnie z każdym pocałunkiem i dotykiem Melody ale on tego nie wie. Wie, że go kocham ale pomimo to układa sobie życie. Czyżby nie zrobiło to na nim wrażenia? Będę o nim pamiętać nawet jeśli on już zapomniał o mnie. Przykro tylko mi patrzeć jak odchodzi z kimś innym ktoś kto znaczy dla mnie najwięcej.
Melody pocałowała go kolejny raz i zostawiła samego. Chłopak patrzył za nią dopóki nie weszła do środka potem i on odszedł. Skręcało mnie w środku, miałam ochotę uciec ale byłam tez ciekawa czego chce ode mnie dziewczyna. Kiedy wreszcie usiadła naprzeciw mnie, mogłyśmy zacząć rozmawiać.
-Wiem, że nie masz czasu więc przejdę do rzeczy
-Otóż to -wtrąciłam
-Zniknij stąd. Uwolnij go od siebie i wyjedź. Usuń jego numer, nie dzwoń, nie podejmuj prób-byłam w szoku? To za mało powiedziane.
-Co z tego, że usunę jego numer? Przecież i tak umiem go na pamięć. Dla twojej wiadomości zniknęłam z jego życia, zrezygnowałam z niego już dawno temu
-Nie zrobiłaś tego, nie powiedziałaś tego wystarczająco dobitnie. Stoczył się przez ciebie, wpada w kłopoty, jakieś chore paranoje. Niszczysz go nawet gdy mijasz w oddali na ulicy. Po co był ten dzisiejszy telefon?! Po co to robisz?
-Nie zrozumiesz, że za nim tęsknię
-Powiedz wszystko ale nie to, że on jest tym za czym tęsknisz! Daj nam spokój
-Jesteś suką
-Ty nią jesteś. Niszczysz kolejną osobę, która próbuje ułożyć sobie życie bez ciebie.
-A nie pomyślałaś, że skoro tak bardzo cierpi z mojego powodu to znaczy, że ty mu nie wystarczasz? Nie zwalaj wszystkiego na mnie, najpierw przyjrzyj się dobie potem możesz mi mówić, że robię coś nie tak. To wy dajcie mi spokój...
Wyszłam stamtąd zanim zdążyłam zrobić coś czego mogę żałować. Miałam dość, dlaczego oskarżają mnie o coś na to nie mam wpływu? Nie mam się do kogo zwrócić, nawet Olivia częściej mi znika. Czasami wpadnie, odwiedzi mnie nie zapowiedzianie ale to rzadkość, ostatnio powiedziała mi, że odkryła jakieś nowe hobby. Ma mi jego pokazać jak tylko będzie mogła. Nie wiem co to za wielka tajemnica ale chcę wiedzieć co zabiera jej tyle czasu i tak ją cieszy. 

Kolejny szary dzień w pracy. Nie dzieje się nic, kompletnie nic ciekawego. Ciągłe spotkania, kłótnie dotyczące nowych ustaleń, kilka pracowników do zwolnienia co wiąże się z interwencja ochrony. Nic co szczególnie sprawiłoby żebym złapała troche energii do życia. Cały czas mam gdzieś w głowie to co mówiła Melody. Co Harry musi wyprawiać, że ta pojawiła się u mnie? Dzisiaj mam kolejną możliwość by przestać zastanawiać się nad prywatnymi rzeczami. Wieczorem organizowany jest bankiet, podobno ważny, nawet nie wiem w jakim celu go organizują. Jeżeli będzie nudno to wyjdę stamtąd, nie mam zamiaru siedzieć z tymi wszystkimi starymi facetami i ich żonkami. Nie lubię takich snobów.
Od godziny siedzę już w garderobie i zastanawiam się w co się ubrać. Mam dwie sukienki, które pasują, obie lubię i dlatego mam taki dylemat. Kiedy czas naprawdę już mnie nagli to zabieram jednak dług czerwoną. Akurat gdy dopinam zamek to pod domem zjawia się szofer. Przywozi mnie na miejsce z 15 minutowym opóźnieniem ale nikt tego nie zauważa. Nie ukrywam, brakowało mi na początku towarzysza, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zabrałam jeden kieliszek z białym winem i przeszłam się po sali. Zauważyłam, że odkąd weszłam to przygląda mi się wysoki brunet z brodą. Czułam się trochę skrępowana a kiedy do mnie podszedł to miałam ochotę uciec, był taki...idealny.
-Ty jesteś Montana prawda?
-Skąd wiesz?
-Chyba wszyscy to wiedzą, nowa twarz firmy Adama Collinsa
-Tak się składa. A ty jesteś....
-Ambrose Isac, wasza firma współpracuje z moją
-Tak, znam to nazwisko.
-Jesteś tutaj sama?
-Tak wyszło
-Więc może będę mógł ci potowarzyszyć? Wiesz nie mam zamiaru być samotny wśród tych wszystkich osobistości-zaśmiał się a ja byłam w niebie.
Jego głos był niesamowity, taki niski a gdy się śmiał to nogi mi miękły. Zadawał wiele pytań, chciał wiedzieć jak najwięcej on jednak pozostawał nieco tajemniczy, nie pokazał się zbyt wiele. Czułam się w jego towarzystwie naprawdę miło. Czekałam tylko na moment w którym poprosi mnie o numer telefonu ale tak się nie stało. Byłam troszeczkę zawiedziona ale z drugiej strony, może ma dziewczynę? A nie zabrał jej bo to sprawy biznesowe?
Piłam lampkę za lampką a kiedy miałam dość i chciałam zbierać się do domu to zaczepił mnie kelner.
-Przepraszam Panno Callaway ale ktoś z drugiej strony budynku chcę się z Panną zobaczyć, zatrzymała go ochrona ale on się upiera
-Kto to taki?- pytam zdziwiona, nikt nie wiedział, że tutaj jestem
-Podaje się za Harrego Stylesa
-O nie-mruknęłam.







BAD VIBES (BOOK 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz