Rozdział 1.
Miłego czytania! XXXX
,,Połowa zła na tym świecie wynika stąd,
że ktoś chce się czuć ważnym.''
******************************
Otwieram powoli oczy, do pokoju wpadają promienie słońca, więc stwierdzam, że jest koło 8, a to oznacza, że spóźniłam się. Podnoszę się szybko ,czym powoduje falę bólu głowy, rozglądam się po pokoju i inne dziewczyny również, jak ja zaspały.
-Wstawać.-Krzyczę.
Jęki niezadowolenia wypełniają pokój, a na mojej twarzy maluję się uśmiech. Biorę rzeczy przygotowane wieczorem i udaję się w kierunku łazienki, która znajduję się na środku korytarza. Pukam lekko w drzwi, jednak nikt nie odpowiada, więc stwierdzam, że jest wolna i wchodzę do pomieszczenia.
Nie jest jakaś ona wielka, mieści się w niej tylko mała kabina prysznicowa, kibel i umywalka, nad którą wisi niezawielkie lustro. Na podłodze, jak i na ścianie są położone białe płytki, które są czyste dzięki mojemu wczorajszemu umyciu ich.
Spoglądam w lustro i widzę zmęczoną twarz nastolatki. Fioletowe włosy tworzą nieład na głowie, zielone oczy są zmęczone, czego dowodzą cienie pod oczami, usta wydają się jedyną częścią, która jeszcze ma w sobie życie, bo są pełne i mają malinowy kolor. Wygląda to niemal idiotycznie, bo dodatkowo skóra jest także blada, więc tak naprawdę kolor temu wszystkiemu nadają usta i włosy, które sięgają do łopatek i są kręcone.
Przerywając ocenianie swojego wyglądu, biorę rzeczy i zakładam je na siebie, oczywiście nie różnią się niczym od wczoraj, szara sukienka z długimi rękawami za kolano i czarne baletki, codzienny strój w tym domu. Rozczesuje włosy szczotką, która znajduje się w mojej kosmetyczce, a następnie związuje je w wysoką kitkę.
Ciągle ta sama rutyna...
Wychodzę z łazienki, po czym od razu kieruję się w stronę schodów, po których od razu zbiegam, mając nadzieje, że nie napotkam na żadną z opiekunek.
-Spóźniona.-Usłyszałam za sobą.
Obracam się do grubej kobiety i kiwam głową na potwierdzenie.
Nazywa się ona Mari, jest tu opiekunką od kąt pamiętam. Jednak ciągle jest tak samo wredna, a może nawet jeszcze bardziej z roku na rok. Ubiera się dosyć dziwnie, zazwyczaj jest to różowa spódniczka do kolan, oraz biała bluzka z kremowym bolerkiem. Wydaje mi się, że nawet ma kilka takich rzeczy w swojej szafie, jednak o gustach się nie dyskutuje, prawda?
-Słuchasz mnie?!
-Tak, tak.-Odpowiadam, nie wiedząc, co mówiła.
-To idź ,nakryj stół i zrób śniadanie.-Obraca się na pięcie i idzie w kierunku swojego biura.
Nie czekając dłużej, idę do jadalni i nakrywam wielki stół na około 80 osób. Nie jest już to takie trudne, bo robię to codziennie od kilku lat, więc już się przyzwyczaiłam.
Po nakryciu stołu idę do kuchni. Dzisiaj jest piątek, więc na śniadanie są naleśniki. Wyciągam patelnie, olej oraz potrzebne składniki. Najpierw robię ciasto w wielkiej misce, nagrzewam patelnie, na którą leje olej, a później zaczynam smażyć.
-Zgadnij kto to?-Ktoś zakrywa mi oczy.
-No nie wiem, może taki debil, który nazywa się Krystian?-Śmieje się.
Krystian to chłopak, który trafił tu w wieku 6 lat, razem z Magdą. Natomiast ja trafiłam tu, gdy miałam 3-latka, a mój brat Tom miał wtedy 5lat. On pamięta rodziców, ale nie chce o nich ze mną rozmawiać, wiem tylko tyle, że wypadek był prawdo podobnie przez nas.
CZYTASZ
Erysipelas
Teen FictionMoje życie rozpoczęło się jak każde inne. Radosna rodzina na przedmieściach, mama krzątająca się po kuchni, ojciec siedzący całe dnie w garażu i brat, który codziennie zabierał mi zabawki. Tak miało już być, a przynajmniej wydawało mi się, że tak ju...