Epilog II

12 1 0
                                    

Kiedy życie podpowiada Ci, abyś szła w daną stronę, przenigdy tego nie rób. Mój błąd polegał właśnie, że to zrobiłam, zostawiając wszystko za sobą, nawet osoby, które kochałam. W taki sposób Amy znalazła się sama w LA, bez nikogo, otoczona jedynie kurzem starego mieszkania, które wynajmowała. Od zerwania zaręczyn z Nathanielem minęły dwa lata, dwa tygodnie, czternaście dni i jakieś dziesięć godzin.Od kolejnego wyjazdu mojego brata, który zakończył się jego śmiercią minął rok, tydzień oraz trzy godziny.
Amy nie tak planowała swoje życie, przecież wszystko miało potoczyć się idealnie, wręcz, jak w bajce. Jednak najwidoczniej dziewczynie z domu dziecka nie było pisane szczęśliwe życie z dwójką małych dzieci i domem z ogrodem. Nie pamiętała kiedy dokładnie to wszystko zaczęło się psuć, może już w ten dzień, kiedy zaczęli planować wesele? Rodzice Natha chcieli mieć nad wszystkim kontrole, wystawne przyjęcie z setką gości... Nie podobały jej się ich pomysły i głośno o tym mówiła, przez co między dwójką zakochanych ciągle wybuchały awantury, kończące się w różne sposoby. Tak właśnie potoczyło się życie już dorosłej kobiety. Jej włosy w tym momencie były koloru czarnego, a zazwyczaj kolorowe ubrania zamieniła na biel oraz czerń. Często odwiedzała swoją starszą sąsiadkę, dbając o to by miała wszystko i wyprowadzając jej psa. Jedyne czego dziewczyna w swoim życiu nie żałowała była wyprowadzka. Mieszkanie w poprzedniej miejscowości nie przychodziło jej łatwo po tych wszystkich wydarzeniach. Przeprowadzka okazała się być spontanicznym pomysłem i na dodatek bardzo kosztownym, nawet jeśli miała się ona odbyć z pięknego domku do brzydkiej kamienicy. Najwiecej pieniędzy pobrał transport jej samej oraz wszystkich rzeczy. Dziwnym trafem spotkała tutaj również swoją starą miłość, tą która złamała jej serce zdradzając. Brunetka nie sądziła, że kiedykolwiek będzie w stanie mu wybaczyć, ale gdy spotkała go tutaj, poczuła w końcu, iż ktoś ją rozumie. Wychowali się w końcu w takich samych warunkach i wiedzieli o sobie do pewnego momentu wszystko. Mimo, że starała się budować z nim relacje jej serce ciągle należało do Nathaniela i sądziła, że już zawsze tak będzie. Był on chłopakiem, który pokazał jej lepszy świat, jaśniejszą stronę wszystkiego oraz pokazał, jak żyć. Nigdy tego nie przyznała, ale wciąż za nim tęskniła. Gdy tylko dostawała wiadomość na telefon wpatrywała się w niego z nadzieją, że ujrzy tam coś wartego uwagi. Zazwyczaj były to zwykłe SMS-y od operatora. Wtedy znów odkładała telefon i wracała do sypialni, pogrążając się we łzach. Jednak kiedy Krystian wracał do domu, udawała silną, okazywała mu uczucia i powtarzała słowa, które były kłamstwem. Na początku tej relacji dziewczyna zaznaczyła, że nigdy nie przestanie kochać Natha, a wtedy brunet odparł, iż będzie robił wszystko, aby wybić jej go z głowy. I w pewnym sensie tak było, do momentu w którym ich sytuacja materialna pogorszyła się jeszcze bardziej. Wtedy mężczyzna zaczął często wracać do domu pijany, nie chcąc rozmawiać z kobietą oraz zasypiając na sofie w salonie. Następnego dnia za każdym razem przepraszał. Jednak nie winiła go za to, sama ledwo trzymała się w sobie, ale wiadomość, którą usłyszała podczas wizyty u ginekologa, sprawiła, że jej świat zawalił się jeszcze bardziej.

-Jest Pani w ciąży.-W tamtym momencie słowa te wypełniły jej całą głowę, odbijając się od niej echem oraz powodując, że musiała wziąć kilka głębszych oddechów.

Nie wiedziała, jak miała powiedzieć mu, że będą mieli dziecko, którego na pewno nie chciał, ale sama nie była w stanie go wychować i dobrze o tym wiedziała. Potem już jedynie było gorzej...
Krystian dowiedział się o tym, po czym zostawił ją samą. Bez pieniędzy, bez ojca dla dziecka oraz bez partnera. Jednak Amy postanowiła urodzić i wychować, sama spędziła dużo czasu w domu dziecka, nie chciała, aby ono miało takie życie.
Była załamana, ale chciała być najlepszą matką...
***
Rano do mojej sypialni zaczęły wbijać się promienie słoneczne i to dla mnie był znak, aby wstać, ponieważ zaraz miałam usłyszeć płacz dziecka. Niechętnie podniosłam się ze skrzypiącego materacu, przejeżdżając dłońmi po niewyspanej twarzy. Ruszyłam w stronę kuchni, aby zaparzyć sobie kawę oraz przygotować butelkę mleka dla mojej małej księżniczki. Gdy to zrobiłam usłyszałam kręcenie się po łóżeczku, dlatego ruszyłam w tamtą stronę i pogłaskałam główkę Magdy.
Postanowiłam ją nazwać na cześć mojej przyjaciółki, która mimo wszystko była wspaniałym człowiekiem.

-Nie dasz pospać mamusi, ani chwili dłużej prawda ?-Zapytałam, biorąc ją na ręce.-Chciałabym chociaż raz pospać dłużej niż szósta rano.-Mruknęłam, zaczynając karmić małą.

Gdy już to zrobiłam zebrałam się w sobie i przebrała ją, a następnie włożyłam z powrotem do kołyski. Sama wypiłam już zimną kawę i zjadłam kanapkę z szynką. Szybko poszłam do łazienki, w której spięłam swoje włosy w kucyka oraz przyodziałam czarne rurki i tego samego koloru koszulkę. Na to jedynie zarzuciłam skórzaną kurtkę, gdy na dworze świeciło słońce, a wiał jedynie mały wiatr. Spakowałam potrzebne rzeczy do torby przypiętej przy wózku, a następnie włożyłam do niego mojego skarba, która już w sumie z powrotem spała. Opuściwszy swoje mieszkanie, miałam lekki problem ze zniesieniem wózka po schodach z drugiego piętra, ale gdy już to w końcu uczyniłam, ruszyłam w stronę żłobka.
Mijałam ludzi, którzy mieli czas posiedzieć w kawiarni, spotkać się ze znajomymi, których nawiasem mówiąc mieli oraz wydawali się tacy wyspani. Sama byłam ledwo przytomna, dlatego gdy poczułam, że koła wózka się zablokowały, podniosłam wzrok. Nie spodziewałam się, iż ujrzę w tym momencie mężczyznę, którego nie widziałam tyle czasu. On najwidoczniej mnie nie poznał, ponieważ wpatrywał się we mnie bez żadnego wyrazu twarzy.

-Przepraszam.-Powiedziałam, lekko zmieszana, próbując złapać odpowiedni ton głosu.-Nie zauważyłam, że ktoś tu stoi.-Dodałam jeszcze.

W tamtym momencie zauważyłam minę Nathaniela, dopiero, gdy się odezwałam zrozumiał, iż ja to ja i naprawdę wpadliśmy na siebie po tylu latach. Po tylu latach tęsknoty z mojej strony.

-Amy...-Szepnął, próbując znaleźć odpowiednie słowa.-Wyglądasz...Inaczej.-Jego wzrok spoczywał na moich oczach, a ja przez to czułam się bardziej przytłoczona, niż w tamtym momencie byłam.

-Inaczej oznacza zmęczenie ?-Zapytałam, uśmiechając się przy tym lekko.
Słysząc płacz dziecka, pogodziłam jego policzek, wkładając przy okazji jej smoczek do ust.
-Mamusia tu jest...-Zwróciłam się do Magdy, chcąc nadać jej otuchy. Chociaż bardziej robiłam to dla siebie, aby nie patrzeć na mężczyznę stojącego przede mną.

-Mamusia ?-Zagadnął, zaglądając do wózka.-A kim jest szczęśliwy tatuś ?-W tym momencie trafił w mój słaby punkt.

-Tatuś dowiadując się o ciąży uciekł, gdzie pieprz rośnie. Zresztą nie pierwszy raz.-Odparłam.-A gdybyś chciał się jednak dowiedzieć kim jest ojciec, to Krystian.-Spuściłam wzrok, zatrzymując go na swoich poobgryzanych paznokciach.-Słyszałam, że znów się zaręczyłeś, gratuluje.

-Dawne dzieje...-Rzekł, nie odrywając ode mnie wzroku.-Nie udało się.

-Przykro mi z tego powodu.-Dotknęłam jego ramienia, czując, jak przez moje ciało przechodzi dreszcz.-Co tu robisz ?-Zabrałam dłoń, opierając ją o ramę wózka.

-Chciałbym wymyślić jakąś pierwszą, lepszą wymówkę.-Zaczął mówić, drapiąc się po karku. Pamiętam, jak robił tak, gdy się denerwował, więc na moich ustach automatycznie pojawił się uśmiech.-Ale prawda jest tylko jedna...Musiałem Cię znaleźć, każdego dnia widziałem Cię przed swoimi oczami. To co do Ciebie czułem nigdy nie minęło...

ErysipelasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz