Rozdział 35.
Miłego czytania! XXXX
,,Czas to nie droga szybkiego ruchu
pomiędzy kołyską a grobem,
czas- to miejsce na zaparkowanie pod słońcem.''
*********************************************
* 5 dni później*
Wieczór panieński był naprawdę udany, odbył się on dzień po moim ostatnim spotkaniem z Matteo. Bardzo mi się podobało, było to w małej latynoskiej knajpie. Dużo piłyśmy i tańczyłyśmy, Gab wróciła wcześniej do hotelu z jakimś Portugalczykiem. Kolejne dni spędziłyśmy na plaży, leżąc na leżakach albo pływając w wodzie.
Obecnie jesteśmy na lotnisku na Ibizie i czekamy, aż przyleci reszta gości. Czyli Nathan i jego rodzina oraz znajomi jego kuzynki, wszystkim tym osobom opłacono bilet w obydwie strony, ale tych ludzi nie jest 10, ale około 100, więc nawet nie chce wiedzieć, ile zapłacili za to wszystko, jednak również dobrze, mogli wynająć cały samolot.
-Amy za kilka minut wyląduje samolot.-Mówi do mnie podekscytowana Jessica.
Jednak co się jej dziwić, w końcu pierwszy raz wychodzi za mąż. Dzisiaj po południu ma się odbyć próbne przyjęcie czy coś, na które muszą przyjść oczywiście wszyscy. Jeszcze nie wiem, w co się ubiorę, ale wiem, że na oficjalnej części ślubu będę miała suknie, które zakładają wszystkie druhny takie same. A właśnie! Zostałam druhną... Bardzo się denerwuje, ale mam nadzieję, że wszystko się uda i to wesele będzie naprawdę jak z bajki.
-To dobrze.-Odpowiadam i spoglądam na tablice przylotów i odlotów.
Samolot ma wylądować o 13:30, czyli za jakieś dwie minutki. Dziewczyny stwierdziły, że pójdziemy do barierek, za którymi są drzwi i wychodzą z nich ludzie, opowiedziałabym wam dokładnie, o co chodzi, ale nie chce zanudzać.
***
Drzwi rozsuwają się, a zza nich pojawia się postać Nathana. Chłopak uśmiecha się szeroko, po czym podchodzi do nas i ściska swoją ciocię i kuzynki. Staje przede mną, wpatrując się w moje oczy. Jest ubrany w czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę, grzywkę ma zaczesaną do góry. Na jego twarzy widnieje kilkudniowy zarost, który dodaje mu męskości, jego blond włosy też są dłuższe, niż zapamiętałam.
-Nie przywitasz się?-Pytam z uśmiechem
-Przywitam.-Odpowiada, po czym zamyka mnie w szczelnym uścisku.-Tęskniłem.-Szepcze mi na ucho.
-Ja też.-Odwzajemniam uścisk.
-Koniec tych przytulasów!-Ciocia Natha podchodzi do nas i kładzie na ramieniu chłopaka rękę.
-Dobrze.-Na twarzy chłopaka pojawia się grymas, jednak po chwili zamienia się on w uśmiech.
-Jest już wynajęty hotel?-Chłopak podchodzi do Jess.
-Tak.-Odpowiada mu dziewczyna, po czym pokazuje, abyśmy już szli.
Wszyscy udali się za Jessicą, po wyjściu z lotniska, czekały na nas już taksówki. Szczerze mówiąc, nie wiem, ile było ludzi, ale trochę tak. Chce wsiąść do taksówki razem z Gab i Jess, ale Nathan mi na to nie pozwala, łapie mnie za rękę, po czym bierze moją walizkę i zaczyna prowadzić do czarnego BMW, które stoi niedaleko wejścia.
-Jedziemy tym.-Mówi, otwierając przede mną drzwi od strony pasażera.
-To twoje?-Pytam, wsiadając.
-Nie.-Chłopak zamyka drzwi i po chwili wsiada na miejsce kierowcy.-Wypożyczony, przecież nie będę jeździł taksówkami.
-Jak kto lubi.-Śmieje się, a Nathan odpala samochód i włącza radio.
-Jak tam z Krystianem?-Blondyn spogląda przelotnie na mnie.
-Patrz na drogę.-Upominam go.-Nie jestem już z nim.-Uśmiecham się słabo.
-Dlaczego?
-Zdradził mnie, więc nie było sensu tego kontynuować, a nawet jeżeli to i tak od jakiegoś czas między nami się nie układało.-Wyciągam rękę, aby zmienić stacje.
-Ne dotykaj radia.-Chłopak upomina mnie.-A to z Krystianem to naprawdę smutne.-Na jego ustach pojawia się uśmiech.
-Jasne, a szczególnie dla Ciebie.-Śmieję się lekko.
-No tak, bo, jak miałaś chłopaka, to nie mogłem nic zrobić, a teraz gdy jesteś wolna, to co innego.
-Skąd wiesz gdzie jechać?-Zmieniam temat.
-Byłem tu już...-Odpowiada, po czym skręca i zatrzymuje się przed dużym budynkiem.
Wydaje mi się, że jest to hotel. Ma kilka pięter, a z zewnątrz prezentuje się naprawdę pięknie. Nathan wychodzi z samochodu, więc powtarzam po nim tę czynność. Idziemy do środka hotelu i udajemy się do recepcji, dowiadujemy się, w jakim pokoju jesteśmy zarejestrowani i okazuje się, że w tym samym, ale z resztą nie dziwie się, w końcu mają tyle ludzi do ogarnięcia.
Wchodzimy po schodach na drugie piętro i podchodzimy do drzwi z numerem 10. Nie odzywamy się do siebie, ale ani mi, ani jemu ta cisza nie przeszkadza, bynajmniej tak mi się wydaje. Nath otwiera drzwi, przepuszcza mnie w nich, po czym sam wchodzi.
Po wejściu natrafiam na sypialnie, która ma jedno osobowe łóżko, telewizor, jakieś drzwi i wyjście na balkon.
-Nathan!-Krzyczę.
-Słucham Cię?-Wychodzi z ubikacji.
-Jest jedno osobowe łóżko.-Mówię, po czym się na nie rzucam.
-Nie widzę problemu.-Odpowiada mi i kładzie się na mnie.
-Złaź tłusta świnko! -Zaczynam się szarpać.
-Gruba świnko tak?
-Tak.-Śmieje się.
-Przeproś.-Zaczyna mnie gilgotać.
-Nie.- Mówie poważnie.-Dobra! Dobra! Przepraszam.
-No i pięknie.-Podnosi głowę i spogląda w moje oczy.
Również wpatruję się w niego, a on siada na mnie i łapię mnie za szyję. Zaczyna się lekko pochylać, aż jego usta lądują na moich. Zaczyna całować mnie delikatnie, oddaje pocałunek, po chwili chłopak przejeżdża po mojej dolnej wardze, otwieram usta, a wtedy on pogłębia pocałunek. Druga jego ręka ląduje na mojej talli, ale pierwszy raz w życie nie czuję strachu, wiem, że jestem bezpieczna, wiem, że właśnie dlatego się tu znalazłam. Wszystko, co przeszłam, było po to, aby zacząć żyć od nowa i mieć szansę na nowe życie.
W innym świcie, z innymi ludźmi...
******************************************************************
Hejka! Sklejka! Naklejka!
Dawno rozdziału nie było, ale już jest! Zbliżamy się coraz bardziej do końca, przypominam, że będzie 45 rozdziałów+Epilog.
Nie zdradzam więcej...
Pozdrawiam: UnikaczUnikow , PaniKara190 , itachino -Oraz WSZYSTKICH czytających :*
To następnego !
XXXX
CZYTASZ
Erysipelas
Teen FictionMoje życie rozpoczęło się jak każde inne. Radosna rodzina na przedmieściach, mama krzątająca się po kuchni, ojciec siedzący całe dnie w garażu i brat, który codziennie zabierał mi zabawki. Tak miało już być, a przynajmniej wydawało mi się, że tak ju...