Rozdział 44.
Miłego Czytania! XXXX
,,Nawet w bagnie codzienności, warto szukać przejrzystości... "
**********************************************************************
Macie nieraz takie mieszane uczucia?
Niby jesteście czegoś pewni, a jedna głupia sytuacja sprawia, że zaczynacie się wahać. Ja wiem, że kocham Nathana, jednak coś...coś sprawiło, że w mojej głowie powstał wielki znak zapytania. Moim zdaniem, jest to spowodowane poznaniem Arona, ponieważ przypomina mi on mnie sprzed czasów Natha. Kiedy to byłam sobą i nikt nie mówił mi jaki kolor włosów powinnam mieć, czy w jakie rzeczy powinnam się ubierać. Teraz przez tę szkołę straciłam całe swoje ja, jednak dobrym wyborem jest poświęcić się dla ukochanej osoby, prawda?
Czasami w naszym życiu pojawia się głupia chwila zawahania, która rujnuje nam życie. Na początku pozornie nie sprawia nam kłopotów, a później zamienia nasze życie w jedno wielkie bagno i pozbawia szczęścia, bo zaczynamy myśleć o sprawach, które wcześniej nie wchodziły w rachubę. Tak jak ja teraz, nie powinnam w ogóle zastanawiać się nad tym, co czuję do mojego chłopaka, bo go kocham i jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało.
***
-Amy zabrałem Cię do tej restauracji nie bez powodu.
Światła wokół nas zaczynają przygaszać, a muzyka w tle staje się coraz wolniejsza i cichsza.
Już po wejściu do budynku, spostrzegłam dużą salę z tłumem ludzi. Większość z nich była ubrana bardzo elegancko, sam wystrój wnętrza przypominał wszystkie te komedie romantyczne. Sala była utrzymana w kolorach bordowych, na całej sali były po rozstawiane okrągłe stoliki z czerwonymi obrusami i świeczkami.
-A jaki jest powód?-Pytam, spoglądając w jego ciemne oczy.
-Czy chciałabyś...-Nathan klęka obok mnie.-Czy chciałabyś wyjść za mnie?-Wyciąga pudełko z marynarki, po czym otwiera je.
Spoglądam to na niego, to na pierścionek znajdujący się w pudełku. Czuje na sobie wzrok ludzi i jest to trochę krępujące.
-Tak.
Nathaniel wstaję z podłogi i zakłada na mój palec pierścionek, po czym całuje mnie w usta, a na sali wybuchają oklaski. Zakładam ręce na szyje chłopaka i zgłębiam pocałunek. Czuje, jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy, więc odsuwam się od niego i wycieram je ręką, starając się nie rozmazać makijażu.
Po woli zaczyna dochodzić do mnie, co właśnie się stało. Mężczyzna, którego kocham, oświadczył mi się, chociaż jesteśmy młodzi i mamy całe życie przed sobą, odważył się to zrobić. Jestem z niego bardzo dumna, postanowił zrobić coś, na co większość ludzi nie ma odwagi przez wiele lat.
-Kocham Cię.-Mówię, po czym wtulam się w niego.
-Ja Ciebie też.
Jak ja mogłam mieć jakiekolwiek wątpliwości co do niego...
***
-To był szalony wieczór.-Mówię, podczas gdy wychodzimy z restauracji.
-Zgadzam się, jednak to nie koniec.-Łapie mnie za rękę.-Chodź za mną i nie zadawaj pytań.
-Dobrze.-Śmieje się i zaczynam iść za moim narzeczonym.
Prawda, że to brzmi tak zajebiście?!
Mijamy kilka budynków, po czym zatrzymujemy się przy jednym z najwyższych i wchodzimy do środka. W całym budynku nie świecą się żadne światła, oprócz małej lampki na biurku ochroniarza, który zajęty jest oglądaniem hiszpańskiej telenoweli. Chce się odezwać ,jednak blondyn jest szybszy i kładzie palec na moich ustach. Łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę drzwi z napisem „NIE WCHODZIĆ". Otwiera je i przepuszcza mnie, patrze na niego podejrzliwie, jednak po chwili tam wchodzę, a blondyn robi to samo po mnie. W środku nie ma nic szczególnego, są tylko schody, które na moje oko prowadzą na dach czy coś w podobie.
CZYTASZ
Erysipelas
Teen FictionMoje życie rozpoczęło się jak każde inne. Radosna rodzina na przedmieściach, mama krzątająca się po kuchni, ojciec siedzący całe dnie w garażu i brat, który codziennie zabierał mi zabawki. Tak miało już być, a przynajmniej wydawało mi się, że tak ju...