Rozdział 36.
Miłego czytania! XXXX
,,Zaczęła się kariera bóstwa,
gdy całował wszystkie słodkie usta...''
WAŻNA NOTATKA NA DOLE!
*****************************************
To był błąd.
-Nathan, to co robimy, nie jest dobre.-Przerywam pocałunek.
-Masz rację, zresztą i tak słabo całujesz.-Odpowiada i wychodzi na balkon.
-Zgadzam się z tym.-Dołączam do niego.
Nie zwraca na mnie uwagi, tylko wyciąga z kieszeni paczkę papierosów. Bierze jednego, odpala go i obiera się o barierki. Staję obok niego i wpatruje się w piękny krajobraz. Chciałabym się trochę ogarnąć, ale moja walizka nadal jest w samochodzie Natha.
-Dałbyś mi kluczyki od auta?-Pytam się.
-Są w tylnej kieszeni.-Mówi beznamiętnie, nawet na mnie nie spoglądając.
Wyciągam je i wychodzę z balkonu, a następnie z pokoju. Zbiegam miarę szybko ze schodów, po czym opuszczam budynek i podchodzę do czarnego BMW. Otwieram bagażnik, wymyje swoją torbę i zamykam klapę, to samo robię z całym samochodem i wracam na górę, do pokoju.
Po wejściu zauważam, że Nathan leży na łóżku i z kimś zawzięcie pisze. Biorę swoją kosmetyczkę i ręczniki, udaję się do łazienki i zamykam drzwi na klucz. Zrzucam z siebie ubrania i wchodzę do kabiny prysznicowej, odkręcam wodę, zaczynam myć całe ciało oraz włosy. Po skończeniu wycieram się, a następnie owijam w ręcznik, to samo robię z włosami. Staje przed lustrem, zmieniłam się przez ten czas. Skóra nie jest już taka blada, pod oczami nie ma oznak zmęczenia, twarz stała się trochę pulchniejsza, a na policzkach widnieją różowe plamy, spowodowane temperaturą wody. Otwieram kosmetyczkę i wyciągam krem, którym smaruję całą twarz. Po skończeniu wyciągam kosmetyki, które będą mi potrzebne, jednak muszę wrócić do pokoju po rzeczy.
-No, no, no.-Słyszę Natana, zaraz po wejściu do pokoju.-Jest na co chociaż popatrzeć?
-Jeżeli masz mi ubliżać, to lepiej się w ogóle nie odzywaj.-Mówię, po czym wyciągam rzeczy.
-Nie pójdziesz w takich ciuchach.-Blondyn wstaję i bierze do ręki jakąś torbę, której nie zauważyłam wcześniej.-Proszę.
-Co to?
-Sukienka dla Ciebie.-Odpowiada i wpycha mi torbę do ręki.- Bądź gotowa za 15 minut.
-Tak jest.-Wracam do łazienki.
Wyciągam sukienkę, która okazuje się naprawdę piękna. Jest koloru różowego z odrobiną złotego, nie ma ramiączek, natomiast ma, rozkloszowany dół, który jest z falbankami. Naprawdę mi się podoba, nie czekając dłużej, ubieram wszystko, co wzięłam i podchodzę do lustra, aby się pomalować. Maluje twarz fluidem, po czym nakładam puder, maluję rzęsy i powieki, następnie biorę lekko różową szminkę i nakładam ją na usta. Na tym kończę, sprzątam po sobie i wychodzę z pokoju. Nathan znów jest na balkonie, tylko tym razem ubrany już w garnitur. Idę do niego, opieram się tak, abym widziała jego twarz. Chłopak znów pali.
-Palenie zabija.-Mówię.
-Po coś się w końcu to robi.-Odwraca się w moją stronę.-Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuje, ty też niczego sobie.-Łapię go za rękę.-Wyrzuć to świństwo i chodźmy już.
Blondyn robi to, co mu każe, biorę jeszcze torebkę i opuszczamy pokój. Schodzimy po schodach w całkowitej ciszy, a następnie udajemy się do samochodu. Chłopak otwiera mi znów drzwi, po czym obchodzi samochód i wsiada na swoje miejsce. Po paru minutach zatrzymujemy się przy porcie, z którego odpływają statki. Chyba wam nie wspominałam, że przyjęcie odbędzie się na statku, prawda?
Więc wejście na pokład jest wyłożone czerwonym dywanem, a po obydwóch stronach zwisają lampki, następnie jest wielki napis ,,Jessica&Taylor''. Wszystko jest utrzymane w kolorach bieli i granatowego oraz czerwieni. W środku jest kilkanaście stolików, na których leżą białe obrusy, oraz stoją kwiatki. Dane siedzenie jest przypisane małą karteczkę osobie, parkiet znajduję się na samym środku.
-Pięknie tutaj.-Mówię do blondyna.
-Zgadzam się, ale nie moje klimaty.-Odpowiada rozglądając się.
-A jakby miał wyglądać twój ślub?-Spoglądam na niego.
-Skromny, bez gości, tylko świadkowie. Gdzieś daleko...-Jego wypowiedź przerywa pojawienie się Gabrielli.
-Ślicznie wyglądasz!-Krzyczy blondynka.
-Ty również.-Gab ma na sobie długą, czarną i obcisłą sukienkę, bez ramiączek. -A gdzie twój partner?
-Nie mógł przylecieć.-Śmieje się.-Niestety, okazało się, że ma żonę i czteromiesięczne dziecko.
-W końcu znajdziesz tego jedynego.-Odpowiada Nathan.
-Dokładnie tak.-Potakuję.
***
Po około 3 godzinach, przyjęcie zakończyło się. Jednak dla Nathana nie było ono chyba jakieś ciekawe, ponieważ nie mógł się napić, a bardzo tego chciał i stwierdził, że po drodze wejdzie do sklepu po zgrzewkę piwa. Pożegnaliśmy się z wszystkimi, po czym odjechaliśmy jako prawie ostatni.
Obecnie jestem w trakcie wylegiwania się na kanapie razem z Nathanem, przebrałam sukienkę na spodnie dresowe i koszulkę Natha, ponieważ stwierdził, że ładnie będę w niej wyglądać i mam ją założyć. Natomiast chłopak także ubrał spodnie dresowe, ale postanowił nie zakładać koszuli, bo mu gorąco.
-Amy podasz mi piwo?-Robi minkę zbitego pieska.
-Dobra.-Wstaję i podnoszę napój z procentami.-Masz.-Rzucam w niego.
-Dzięki.-On bez problemu to łapie, ale patrzy na mnie zdziwiony.-Ty też pijesz?-Pokazuje na puszkę w mojej ręce.
-Tak.-Siadam obok niego i otwieram piwo, tak aby się nie przeciąć.
Znacie to, że zawsze jak macie w ręce puszkę, od czegokolwiek, to się przetniecie, czy tylko ja jestem jakaś dziwna? No, ale pomińmy to.
-Otworzyłbyś mi ?-Pytam się chłopaka, a on wybucha śmiechem
-Dobra, sama sobie poradzę.-Mówię i zabieram się za to.
Po chwili udaje mi ją otworzyć, jednak czuję pieczenie palca, więc spoglądam na niego. Po palcu spływa mi krew, ale nie jest to nic groźnego, zaczynam się głośno śmiać, ze swojej głupoty.
-Coś ty zrobiła!-Nathan odkłada swoje piwo i chwyta mnie za rękę, po czym ciągnie do ubikacji.
-Nathan, przecież nic się nie stało.-Patrze na chłopaka.
On mnie jednak nie słucha, podchodzi do jednej z szafek i wyjmuje małą apteczkę. Bierze mój palec i przemywa go wodą utlenioną, a następnie zakłada plaster.
-Jesteś dziwny.-Komentuje.
-A ty jeszcze bardziej.-Szepcze i przysuwa się bliżej mnie.
-Chodźmy spać.-Klepię go w remie i wychodzę z toalety.
Wyłączam telewizor, po czym kładę się na łóżku. Chwile później dołącza do mnie Nathan, zamykam czy i odpływam w głęboki sen.
**********************************************************
Hejka! Sklejka! Naklejka!
1 Sprawa: Do końca roku chce, skończy tę część opowiadania.
2 Sprawa: Mam pomysł na konkurs świąteczny, ale muszę wiedzieć, czy chcecie. Piszcze w komentarzach :*
3 Sprawa: Przypominam o Snapie!
4 Sprawa: Możecie zadawać tutaj pytania do postaci. Jedyny warunek to napisać do kogo jest kierowane to pytanie/pytania.
Miłego dnia!
XXXX
CZYTASZ
Erysipelas
Teen FictionMoje życie rozpoczęło się jak każde inne. Radosna rodzina na przedmieściach, mama krzątająca się po kuchni, ojciec siedzący całe dnie w garażu i brat, który codziennie zabierał mi zabawki. Tak miało już być, a przynajmniej wydawało mi się, że tak ju...