38.Śmierć.

45 6 0
                                    

Rozdział 38.

Miłego czytania! XXXX

,,Umiera się nie dlatego, by

przestać żyć, lecz po to, by

żyć inaczej.''

****************************

-Nathan!-Krzyczę, jednak czuje, jakby żaden dźwięk nie wydostał się z moich ust.

-Co się stało?-Blondyn wychodzi z balkonu.

-Muszę wrócić do Nowego Jorku.-Szepce, wlepiając swój wzrok w podłogę.

-Dlaczego? Co się stało?-Chłopak klęka przede mną i podnosi moją głowę tak, abym mogła na niego spojrzeć.

-Magda... Magda jest w szpitalu.

Nie pytając o nic więcej, wstaję z podłogi i podchodzi do walizek. Zaczyna pakować nasze wszystkie rzeczy, w międzyczasie dzwoniąc do kogoś. Nie skupiam się na jego słowach, wpatruję się tempo w ścianę znajdującą się przede mną.

Nie mogę dopuścić do siebie myśli, że Magdy może nie być wśród nas, powinnam zadzwonić do Toma, zapytać się o coś więcej, ale nie mogę. Nie mogę wykonać żadnego ruchu, udawanie, że mnie nie ma, nie jest chyba dobrym pomysłem. Wstaję z łóżka i biorę do ręki telefon.

-Nie dzwoń do Toma, ja już to zrobiłem.-Ręce chłopaka obejmują mnie w tali.-Za godzinę mamy samolot.

-Lecisz ze mną?-Pytam zdziwiona.

-Przecież nie zostawiłbym Cię w takim stanie. Teraz już chodź, musimy jechać na lotnisko.

-Dobrze.-Biorę swój telefon i torebkę, po czym wychodzę z pokoju i czekam na Nathana.

***

Silnik samolotu wydaje straszne dźwięki i zakłóca rozmowy ludzi. Kilka siedzeń dalej krzyczy jakieś dziecko, a para obok zaczęła kłócić się z początkiem lotu i nadal to robi. Nath zasnął na oko, 30 minut temu, jednak ciągle trzyma mnie za rękę, a ja... Ja wpatruję się w chmury i czuję, jakbym uciekała przed całym światem i prawdą . W końcu nie codziennie dostaje się wiadomość, że twoja przyjaciółka umiera. Podczas jazdy na lotnisko, zadzwoniłam do Toma, powiedział, że lekarze nie dają jej szansy na życie więcej niż dobę. Nie mógł także dodzwonić się do Krystiana, dlatego wysłał mu SMS-a.

To wszystko wydaje się, jakby było z jakiegoś pieprzonego fan fiction. Wszystko jest okey i nagle szlak bombki szczela, tylko, że znając życie, wszystko potoczyłoby się w nim szczęśliwie. Jednak życie, to nie zmyślona książka przez kogoś, tu ludzi umierają i nie pojawiają się za kilka lat z powrotem.

-Za kilka minut wylądujemy na lotnisku w Nowym Jorku, proszę więc o zapięcie pasów. Dziękuje.

-Nathan...-Szturcham go.

-Tak?-Przeciera oczy i spogląda na mnie.

-Lądujemy za chwilę, zapnij pas.-Zabieram swoją rękę i wykonuje polecenie hostessy.

-Jak się czujesz?-Pyta.

-A jakbyś się czuł, gdyby to twój przyjaciel leżał w szpitalu?-Wypowiadam to głośno i z nerwami.

-Dobra.

-Przepraszam, nie powinnam. -Mówię, jednak chłopak nie zwraca na mnie uwagi.-Nie obrażaj się.

-Nie obrażam się, po prostu nie wyżywaj się na mnie, okey?

-Dobrze, przepraszam.-Mówię jeszcze raz i spoglądam na widok za szybą.

***

Po wylądowaniu na lotnisku, stwierdziłam, że chce jechać od razu do szpitala. Nathan zgodził się, jednak nadal mówi, że powinnam, coś zjeść. Po około godzinie jazdy znajdujemy się przed dużym, białym budynkiem. Wysiadam z auta, a blondyn jedzie zaparkować samochód na parkingu. Po chwili dołącza do mnie i udajemy się do recepcji, w której siedzi starsza pani.

-Dzień dobry, gdzie mogę znaleźć Magdalenę Sery?-Pytam.

-Drugie piętro, oddział zamknięty, sala numer 5.-Odpowiada, nawet na mnie nie spoglądając.

-Dziękuję.-Mówię, po czym zaczynam szukać windy.

Nathan cały czas trzyma mnie za rękę, nic nie mówiąc. Winda przyjeżdża po około czterech minutach, wchodzimy do niej, a ja klikam odpowiednie piętro. Zaczynam bać się, tego, co tam zastanę, chciałabym wierzyć w to, że wszystko będzie dobrze i za kilka dni usiądziemy jak dawniej do jednego stołu. Ja, mój brat, Krystian oraz Magda, bez żadnych gości, bez żadnych kłótni, tylko my. Mała rodzinka, która obiecała sobie, że zawsze będzie razem i nigdy to się nie zmieni.

-Drugie piętro.-Mówi głos w windzie, po czym drzwi otwierają się.

Wychodzimy i udajemy się na podany w recepcji oddział. Zauważam Krystiana, bez zastanowienia, puszczam rękę Nathana i biegnę do bruneta. Przytulam się do niego mocno, co on również po chwili odwzajemnia. Po krótkiej chwili uświadamiam sobie, że nie jesteśmy sami i odrywam się od niego. Chłopak się zmienił, zapuścił grzywkę, którą ma postawioną do góry. Ma kilkudniowy zarost, a jego ubrania są porządne oraz na mój gust drogie.

-Hej.-Po chwili ciszę przerywa Nath, który staję za mną i obejmuje w tali.

-Cześć.-Wzrok Krystiana, wydaje się obojętny, jednak za długo go znam.

-Co z Magdą?-Pytam.

-Źle.-Odpowiada brunet, a jego głos wydaje się głębszy.-Nie wiadomo czy przeżyje dzisiejszą noc.

-A gdzie Tom?-Spoglądam na zamknięte drzwi od sali.

-Siedzi u niej cały czas. Nie śpi, nie je...-Na jego twarzy pojawia się zmartwienie.

-Pójdę do niej.-Mówię, po czym wchodzę do sali.

Dziewczyna leży podłączona do aparatury, która wydaje okropne dźwięki. Jej twarz jest posiniaczona i biała jak kartka papieru. Widać również, że dużo schudła, oczy ma podkrążone, jednak wpatrują się w chłopaka, który trzyma jej chudą rękę. Tom też nie wygląda za dobrze, jego oczy są całe czerwone, a na twarzy widać zmęczenie.

-Cześć wam.-Mówię cicho.

-Hej.-Głos mojej przyjaciółki, jest słaby i sam w sobie łamie mi moje serce.

-Jak się czujesz?-Siadam na krześle obok brata.

-Słabo.-Wisila się na uśmiech.-Tom, zostawiłbyś nas same?

-Jasne.-Całuje ją w rękę, po czym opuszcza salę.

-Amy... Ja wiem, że ja umieram...-Bierze oddech.-Ale...

********************************************************

Hejka! Sklejka! Naklejka!

Ostatnio nie mam weny na pisanie, ale postaram się, tak jak mówiłam, zakończyć to opowiadanie do końca roku. Mam nadzieje, że przygotowania do świąt trwają, a wy czujecie tę niesamowitą magię świąt.

Co do konkursu, to się nie odbędzie, ponieważ jest za późno. Całkowicie zapomniałam o nim przez szkołę, ale mogę wam się pochwalić. Dostałam 4 z matematyki !

Kocham was i dziękuje za wszystko <3

Wesołych świąt!

XXXX

ErysipelasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz