Rozdział 5.
Miłego czytania! XXXX
,,Błędy to droga do prawdy.''
*****************
Za ladą stoi osoba, której mogło by tu nie być, a jest nią.... A jest nią Nathan, sama jego twarz mnie denerwuje, a co dopiero zachowanie. Niestety muszę dostać tę pracę, więc wolnym krokiem ruszam w jego stronę.Nie przejmuje się nim zbytnio, bo w końcu po co ?
-Hej, gdzie jest właściciel?-Pytam.
-O to znów ty.-Uśmiecha się-Marco! Ktoś do Ciebie!-Krzyczy, opierając się rękami o blat.
Chłopak wychodzi z jakiegoś pomieszczenia. Jest on wysoki, dobrze zbudowany, ma włosy czarne i takie same oczy. Możliwe, że jest Latynosem.
-Dzień dobry.-Uśmiecham się, gdy podszedł bliżej.
-Hej, ty jesteś?-Pyta, próbując sobie coś przypomnieć.
-Jestem Amy, zauważyłam, że szuka Pan kogoś do pracy.
-Tak szukam, chodź ze mną do biura.-Rusza przodem.
Idę krok w krok za nim, starając się unormować swój oddech. Boje się, że nie dostanę tej pracy...
Marco (chyba tak miał na imię), otwierał drzwi i wpuszcza mnie przodem.
-Usiądź sobie.-Wskazuje krzesło.-Chcesz może cos do picia?
-Nie dziękuję.-Siadam we wskazanym miejscu.
-No dobrze.-Siada po drugiej stronie biurka.-Ile masz lat?
-Dokładnie wczroaj miałam 18.-Uśmiecham się.
-No dobrze.-Spogląda na mnie.-Będziesz pracować od 24 do 5 i to nie zawsze, może być?
-Tak, oczywiście. Tylko co będę musiała robić?
-Na początku kilka tygodni będziesz kelnerką, Milena pokaże Ci co, gdzie i jak, a później zobaczymy.-Wyciąga rękę.-Zgadzasz się?
-Tak.-Ściskam ją.
Bije od niego przyjemnie ciepło, jest także bardzo miły. Mam nadzieje, że się dogadamy.
-To podpisz to i już możesz zaczynać.-Podaje mi papierek.
PCzytam go uważnie, podpisuje i oddaaje mojemu nowemu szefowi.
***
Stoję właśnie przy barze i czekam aż łaskawie, powie mi ktoś co mam robić.
-Tak ogółem jestem Marco, a to jest Nathan.-Wskazuje na siebie, a później na blondyna.
-Wiem, znamy się.-Mówie z lekkim śmiechem.
*oczami Marco*
Ta dziewczyna jest jakaś inna niż wszystkie, w dobry sposób oczywiście. Jej włosy da się zauważyć z daleka, są ślicznego koloru: fioletu. Oczy... Oczy są w niej całej najlepsze. Zielone i te plamki złote dodają jej uroku. Mam nadzieje, że nie popełniłem błędu ,dając jej tę robotę.
-Tak ogółem jestem Marco, a to jest Nathan.-Wskazuje na siebie, a później na blondyna.
-Wiem, znamy się.-Odparła fioletowłosa.
-Chyba że tak. No więc jak się znacie ,to Nathan wytłumaczy Ci zasady i oprowadzi Cię, natomiast jutro przyjdź o 20 ,to poznasz Milenę.-Uśmiecham się i odchodzę.
*oczami Amy*
Uśmiechnął się i odszedł, zostawiając mnie z tym debilem.
-Więc tak kotku...-Szybko mu przerywam.
-Kotki masz w schronisku!.-Zaczynam się śmiać.
-Misiu..-Także się śmieje.
-A misia znajdziesz w sklepie z zabawkami, dupku !-Chyba także to zna.
-Dupka to szukaj w więzieniu, mała!
-Mała to jest twoja pała!-Zakończam tą ,,grę'', punkt dla mnie.
Wiem, nie jestem w tym nic śmiesznego, ale okazja do wkurzenia Nathana, to jest coś, czego nie mogę przegapić.
-Ha.Ha.Ha. Bardzo zabawne.-Robi obrażoną minę.-A teraz chodź tu.
-Chcesz mnie zgwałcić, a później zabić czy na odwrót?-Śmiejąc się, podchodzę do niego.
Staje po jego lewej stronie i zaczynam się rozglądać. Kilkadziesiąt butelek z alkoholem i nie tylko, tyle szklanek i w ogóle wszystkiego, jak to można ogarniać. Moje rozmyślania przerwywa lekkie szarpnięcie mojej ręki. W ułamku sekundy znalazłam się w czyiś objęciach.
-I co? Nadal jesteś taka cwana?-Nathan jak widać ,bawi się w najlepsze.
Przybliżam moją twarz do jego i wygląda to jakbym, chciała go pocałować.
-A żebyś wiedział, że tak.-Wyszepuje mu do ust.
Biorę rękę i szybkim ruchem....
*********************************
Hejka! Sklejka! Nakleja!
Przychodzę do was z nowych rozdziałem, jak widzicie ,forma pisania się trochę zmienia.
Proszę was o dalsze komentowanie, polecanie i gwiastkowanie!
Do następnego XXXX
![](https://img.wattpad.com/cover/49873340-288-k799025.jpg)
CZYTASZ
Erysipelas
Teen FictionMoje życie rozpoczęło się jak każde inne. Radosna rodzina na przedmieściach, mama krzątająca się po kuchni, ojciec siedzący całe dnie w garażu i brat, który codziennie zabierał mi zabawki. Tak miało już być, a przynajmniej wydawało mi się, że tak ju...