Rozdział 19.
Miłego czytania! XXXX
,,Wyłącz emocje, nie wiem jak,
ale wyłącz je, ponieważ nie wytrzymasz.''
************************
*Dwie godziny wcześniej.*
Tom nadepnął na deskę, a ta wydała okropny dźwięk. Chwilę po tym, przed nami pojawił się kościotrup, wszyscy cofnęliśmy się, a ja i moja koleżanka krzyknęłyśmy. No to będzie ubaw, jednak nie poddajemy się i idziemy dalej.Wchodzimy na pierwsze piętro i prawie od razu wchodzimy w znak. Wskazuje on, abyśmy weszli do ostatniego pokoju. Robimy to, po czym drzwi zamykają się. Pokój jest w kolorach szarych, a wszystkie meble są zrobione z metalu, oprócz białej dużej szafy. Przez chwile paczymy po sobie nie pewnie, jednak cisze przerywa głośny szmer.
-Witajcie!-Głos rozbrzmiewa w pokoju.-Macie nieograniczoną ilość czasu, aby wydostać się z tego pokoju i przy okazji pomóc osobie. Miłej zabawy!
Odchodzę od reszty i siadam na łóżku. Nie przysłuchuje się reszcie, tylko staram się zrozumieć słowa tego kolesia. Jakiej osobie skoro nikogo tu nie ma? Podnoszę głowę i spoglądam na szafę.
-Wiem!-Krzyczę i szybko podchodzę do białego mebla.
Łapie za klamkę i nie pewnie otwieram drzwi. Na ziemi widzę skuloną postać, nie jestem pewna czy to człowiek, czy jednak coś innego. Podchodzę bliżej i dotykam ją, zaczyna głośni krzyczeć i spojrzenia wszystkich zatrzymują się na mnie.
-No co chcecie tu siedzieć i obmyślać strategie?-Pytam.
-Lepsze to, niż darcie się tego czegoś.-Odpowiada mi Krystian.
No kuftę jasne... Jeszcze on przeciwko mnie.
Podnoszę to coś i przenoszę na łóżko. Okazuje się, że to całkiem niezły robot, wyglądający jak człowiek. Nie jest ciężki tak jakby praktycznie nic nie ważył.
-Mamy mu pomóc.-Mówię i spoglądam na resztę.-Także wy szukajcie, ja się ty zajmę.
-Dobra.-Odpowiadają wszyscy pod nosem i zaczynają wykonywać swoje zadanie.
Spoglądam na robota. Ma niby przecięty łuk brwiowy i poważną ranę na udzie, z której nie wiem, jak leci krew. Zaczynam rozglądać się za czymś do zatamowania krwi. W rogu pokoju dostrzegam biały materiał, więc wstaje i zabieram go stamtąd. Wracam do robota i tamuje krew.
-Nic tu nie ma!-Krzyczy Magda.
-Zamknij się.-Mówię i wstaje.
Przecież zapomniałam, że im się żadnej roboty nie zostawia. Pamiętając z wielu filmów, że coś zawsze jest schowane w najwidoczniejszym miejscu, zaczynam myśleć, jakie jest tu takie miejsce.
Ściany... Łóżko... Biurko...Haczyk...
Wróć! Haczyk. Podchodzę do niego i lekko próbuje go obrócić, jednak ani drgnie. Zaczynam za niego ciągnąć i powoli wysuwa się coś na kształt klucza. Dobra to już mam, tylko nie ma tutaj klamki.-Mam coś.-Mówię i podaje to Tomowi.
-No klucz, tylko tutaj klamki nie ma.-Szybko na to wpadł prawda?
-NO wow!-Krzyczę.-Do czego on jest?-Pytam
-A co ja wróżbita?-Mówi.
CZYTASZ
Erysipelas
أدب المراهقينMoje życie rozpoczęło się jak każde inne. Radosna rodzina na przedmieściach, mama krzątająca się po kuchni, ojciec siedzący całe dnie w garażu i brat, który codziennie zabierał mi zabawki. Tak miało już być, a przynajmniej wydawało mi się, że tak ju...