Rozdział 6.
Miłego czytania! XXXX
,,Idea rodzi się z formy.''
********************************
Biorę rękę i szybkim ruchem łapie za miejsce obok szyi. Chłopak zaczyna zwijać się z bólu, a ja patrze i się śmieje.
-Ze mną się nie zadziera, zapamiętaj to.-Uśmiecham się.
-Dobra... Zapamiętam.-Jemu nie jest do śmiechu.
***
Nathan od 2godz. próbuje mi wytłumaczyć zasadę robienia drinków, ale jak widać, coś mu to nie idzie.
-Amy! Skup się!-Krzyczy poraz kolejny na mnie.
-Nie dam rady, poddaje się.-Siadam na podłodze.
-Ej młoda, nie poddawaj się.-Słysze za plecami.
-Gdyby było to takie łatwe... Zaraz-Energicznie wstaje.-Tom!!!
Rzuciam się mojemu bratu na szyje.
-Z kąd się tu wziąłeś?-Pytam.
-No bo...-Zauważam, że jest zdenerwowany.
-Dalej.-Mówie miłym tonem, aby było mu raźniej.
-No bo Krystian do nas zadzwonił, bo mówił, że wyszłaś bez słowa.-Spoglądana mnie.-Ale jak widać ,bawisz się świetnie.
-Nie słuchaj go... To jego wina.-Zaczynam, lecz nie dane jest mi skończyć.
-Nie interesuje mnie wasz związek czy uj wie co, jesteś moją siostrą i dlatego tu przyszedłem, a teraz wybacz, muszę iść. Pa.-Odchodzi, zostawiając mnie w osłupieniu.
Gdzie podział się mój nadopiekuńczy braciszek, który starał się mnie pilnować na każdym kroku. Nie wiem co o tym myśleć.
-Którędy mogę wyjść na zaplecze?-Musze w spokoju pomyśleć.
-Jeżeli posiedzieć to tam.-Wskazuje duże, brązowe drzwi.-A jeżeli zapalić to tam.-Wskazuje kolejne drzwi, w tym wypadku normalnych wymiarów, szare.
Teraz tylko muszę zadać sobie pytanie. Jestem tak załamana żeby palić, czy nie?
-A masz papierosy?-Słowa opuściły moje usta, zanim pomyślałam.
-Ja nie, ale może szef będzie miał.-Odpowiada, uśmiechając się łobuzersko.
Rząd białych zębów i śliczne dołeczki, jeszcze te pełne, czerwone usta. Nie! Stop! Przecież ja miałam chłopaka, a Nathan.. No właśnie TO NATHAN!
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej.-Zaczyna się śmiać.
-Debil.-Uderzam go w ramię.
-Chodź tu do mnie bliżej.-Macha ręką.
-Jeżeli chcesz mi coś zrobić, to ostrzegam, pożałujesz tego.-Mówie podchodząc do niego.
On kładzie mi ręce na biodrach, a następnie obraca tyłem do siebie, a przodem do lady z alkoholem. Czuje jego oddech na mojej szyji, a jego ręce wydają się gorące. Ręcę przekłada na moje dłonie i zaczął coś mówić, jednak ja nie mogę się skupić.
-Dobra, to najpierw bierzesz odpowiednią szklankę. Następnie bierzesz do jednej ręki dżwignie.-Wszystkie te czynności wykonuje on moimi rękami.-Odchylasz ją lekko do tyłu, przedtem pod ten kranik, podkładając szklankę. Gotowe.-Puszcza moje ręce i odsuwa się.
-Dziękuję.-Teraz dopiero, zdaje sobie sprawę co przed chwilą się wydarzyło.
Czemu ja na to pozwoliłam, jestem chyba serio głupia.
-Dzisiaj otwieramy o 22! -Marco wpada jak poparzony do baru.
Wygląda ,jakby biegł. Włosy potargane, rumieńce na policzkach i na dodatek był spocony.
-Ja też?-Patrzę na niego przestraszona.
-Tak, teraz, jak już wszystko masz wytłumaczone, bynajmniej tak podejrzewam. To możesz iść do domu się przygotować.-Przejeżdża po mnie wzrokiem.-Ubierz coś bardziej... Wiesz takiego, aby pasowało. Najlepiej jakąś spódniczkę i bluzkę na ramiączkach, oczywiście buty na lekkim obcasie..-I odchodzi.
-Dzięki Nathan za to, że mi pomogłeś. Teraz będę się zbierać, jeszcze zakupy mnie czekają.-Kieruję się w stronę wyjścia.-Do zobaczenia!
Wychodzę przed klub, ale czuję szarpnięcie i wpadam na kogoś.
*******************************
Hejka! Sklejka! Naklejka!
Przychodzę do was z nowym rozdziałem, jest on z okazji tego, że wybiło już 1,03 Tys. wyświetleń!!!!!!!!!!!
Jest to dla mnie zaskoczenie, że jednak to opowiadanie się komuś podoba. Dodałam już jeden post z podziękowaniami, ale napisze to jeszcze raz: Dziękuję, że jesteście i mam dla kogo pisać!
Pozdrawiam :* XXXX.
CZYTASZ
Erysipelas
Teen FictionMoje życie rozpoczęło się jak każde inne. Radosna rodzina na przedmieściach, mama krzątająca się po kuchni, ojciec siedzący całe dnie w garażu i brat, który codziennie zabierał mi zabawki. Tak miało już być, a przynajmniej wydawało mi się, że tak ju...