18.Ups...

211 12 3
                                    

Rozdział 18.
Miłego czytania! XXXX

,,To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.''
************************
No to teraz nie ma odwrotu.

Zaczynamy ruszać na główną atrakcję, czyli do strasznego domu. Przyznam się, że troszeczkę się cykam, ale nie mogę tego po sobie pokazać.

-Wszystko w porządku?-Cichy szept, wdarł się do mojego ucha.

Po analizacji stwierdzam, że to głos Krystiana.

-Tak.-Złapałam go za rękę.

Przed nami idzie jakaś grupka osób, my na chwile przystajemy i oglądamy budowle. Po ich wejściu słychać głośne krzyki. Jestem ciekawa, co tam takiego jest. Dom z zewnątrz wygląda na dość stary, jest zbudowany z desek o kolorze szarym, ma kilka pięter, co można wnioskować, po jego wielkości. Jest kilka okien, ale tylko z jednego wydobywa się światło, wokół unosi się dym, jest także brama i kilka drzew. Przed drzwiami jest jeszcze ganek.

Nie czekając dłużej, ruszamy prosto do drzwi. Cały czas ściskam dłoń mojego chłopaka, a on natomiast gładzi moją lekko kciukiem.

-Gotowi na przygodę?-Tom odwraca się w naszą stronę.

-Tak.-Odpowiadamy równo.

Otwieramy drzwi i uderza w nas zimne powietrze, po czym od razu na moich rękach pojawia się gęsia skórka. Nie czekając dłużej ,wchodzimy w głąb pomieszczenia, wszędzie są powieszane pajęczyny, a z różnych stron pojawia się czerwone lub niebieskie światło, a w domu ciągle unosi się mgła.
Tom nadepnął na deskę, a ta wydała okropny dźwięk. Chwilę po tym, przed nami pojawił się kościotrup, wszyscy cofnęliśmy się, a ja i moja koleżanka krzyknęłyśmy.

No to będzie ubaw...

***
Emocje już powoli ze mnie wylatują, powiem wam, że było to niesamowite przeżycie. Ze strasznego domu wyszliśmy już jakiś czas temu, więc teraz stoimy i wpierdzielamy watę cukrową.
No tak, kto rzucił ten pomysł?

Oczywiście, że ja.

No bo kto nie ludzi słodkiej, puszystej i kolorowej waty?! Ja i chłopacy jemy, a Magda stoi i robi miny jakby miała sraczkę.

-Ludzie kończcie-Mówi głosem pełnym irytacji.

-No zaraz.-Odpowiadam jej.

Dokańczam swoją watę, a patyczek wyrzucam do kosza na śmieci. Czekamy jeszcze chwile na chłopaków, a teraz kierujemy się w nieznanym kierunku.

-Do gdzie teraz?-Pyta mów brat.

-Jak kto gdzie! Na rollercoastera !-Krzyczy Magda.

Wszyscy przytakujemy i idziemy w tamtą stronę. Jest on duży, w kolorze czerwonym, przed wejściem stoi jakaś otwarta buzi, która co chwile się śmieje. Wchodzimy do środka.

-Dzień dobry.-Mówi facet przy bramce.-Siadamy po dwie osoby, wszystkie urządzenia elektryczne chowamy. Miłej jazdy.-Bramki otwierają się.

Jakaś jedna dziewczyna siedzi sama, więc facet popchnął do niej Krystiana, Tom usiadł z Magdą, a ja jak zwykle zostałam sama.

-Siadaj tutaj.-Mówi facet i wpycha mnie do siedzenia.

Obok mnie siedzi jakiś chłopak, jest już zapięty, ale twarzy niewiedzę przez kaptur. Czuje, jak opuszczają się takie gówienka, aby nie wypaść.

-3!-Głos wydobywa się z głośników.-2!-Nie czuje strachu, adrenalina opanowała moje ciało.-1! -Ruszyliśmy.

Wyjeżdżamy z tunelu, następnie wjeżdżamy na wyznaczone tory i rozpędzamy się. Słychać pierwsze krzyki ludzi, jednak ja próbuje być twarda. Chłopak siedzący obok mnie zdejmuje kaptur, a ja rozpoznaje, że to Nathan.

-Co ty tu robisz?-Pytam.

-No chyba widzisz, że jadę.-Dokończył zdanie, a kolejka pojechała w dół, następnie robi kółko i z powrotem wjeżdża na górę.

Słychać tylko lekki skrzyp i rollercoaster staje w miejscu. Teraz to i ja zaczynam krzyczeć z resztą.

-Przepraszamy za lekkie utrudnienia, za około będzie mechanik i naprawi usterkę. Proszę nie panikować, zachować cisze i dobrze się bawić.-Dźwięk wychodzi z głośnika.

Na pewno nas kurwa uspokoiliście.

-Więc godzina razem.-Uśmiecha się szyderczo i rusza brwiami.

-No niestety.-Udaje zawiedzioną, a na usta i tak wpływa mi uśmiech.

-Hej! Będzie dobrze. Tylko pomyśl, że zamiast na samej górze kolejki, jesteśmy na łące. Patrzymy się w gwiazdy i siedzimy na trawie wtuleni w siebie.-Zaczyna się śmiać.

-Chyba, kurde jak umrę i ukradniesz moje zwłoki.-Uderzam go w ramię.

-No tak. Wiem, że teraz na pewno w głowie rozbierasz mnie i myślisz co by ze mną w tej kolejce zrobić.
-Nathan wiem, że jestem śliczna, jednak za wysokie progi na twoje nogi.-Uśmiecham się.-W tej chwili wolałabym, aby siedział tu ze mną Kubuś Puchatek niż ty, jego intelekt będzie większy niż twój.

-Amy nie myśl, że twoje słowa mnie ruszają, jedynie jeszcze bardziej rozśmieszają.- Podnosi rękę i kładzie mi ją na udzie.

-Weź tą łapę bydlaku.-Uśmiecham się.-Bo inaczej znów poczujesz moją rękę na swojej krzywej gębie.
-Dobra. Dobra. Luzuj majty, okres masz czy co?-Zabiera rękę.

-Nie,uczulenie na Ciebie.-Odwracam głowę.

Ten człowiek mnie denerwuje, jest jakiś chory normalnie psychicznie.

Durna kolejko ruszaj się!

-Ile czasu minęło?-Pytam się go, ponieważ moją komórkę ma Krystian.
Spogląda na telefon.

-Jakieś 15 minut.-Chowa komórkę z powrotem do kieszeni.-Damy radę. Zagrajmy w pytania!
-Mhh... No dobra.

-Więc droga Amy ja zaczynam. Masz rodzeństwo?

-Tak.-Odpowiadam.-Ile masz lat?

-Niedługo 19, a ty?-Bawi się moimi dziurami w spodniach.

-18.-Odpycham jego rękę.-Masz dziewczynę?

-A co?-Porusza brwiami.-Nie mam.

-Nic. Okey. Teraz Pan wielkie ego.-Uśmiecham się.

-Jak nazywają się twoi rodzice?-Pyta.

Właśnie uderzył w czuły punkt. Nie nawidzę na to odpowiadać, ogarnia mnie zaraz przy tym smutek.

-Nie... Nie żyją.-Mowie po cichu.

-Przepraszam, ale mam pocieszenie moi też nie, więc nie będę mówił, że mi przykro.-Jego ręka znów ląduje na moim kolanie.

Siedzę cicho, aż nagle...
***************************************
Hejka! Sklejka! Naklejka!
Rozdział nie jest za ciekawy. W następnym pojawi się, co było w tym strasznym domu.
Teraz dziękuje i pozdrawiam!
XXXX

ErysipelasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz