Eight

457 48 2
                                    

Dziś, o dziwo, nic złego nie działo się w szkole Bethany, wciąż czuła smutek że nikt do niej nie podchodzi i nie rozmawia, ale z drugiej strony czuła radość, że nikt już się nad nią nie znęca.

Dziś wtorek, w te dni Beth zawsze chodzi do domu dziecka, aby chwile z nimi porozmawiać, pobawić się, dać to czego nigdy nie czuły; miłość. Dzieciaki uwielbiały kiedy dziewczyna do nich przychodziła, wtedy były takie radosne, że ktoś się nimi bardziej zainteresował, poświęcił więcej niż godzine czasu.

Po powrocie do domu od razu chciała skierować się do swojego pokoju, ale pijacki głos jej matki, zatrzymał ją.

- Gdzieś ty kurwa znowu była?! Przyszłam do domu a tu nawet obiad nie był ugotowany! - była pijana, krzyczała, Beth tylko spojrzała w dół i zacisnęła zęby aby choć na chwile powstrzymać łzy.

- Byłam w domu dziecka, chciałam posiedzieć trochę z tymi biednymi dziećmi, nie złość się, zaraz obiad będzie gotowy - dalej jej głowa była spuszczona w dół, nie chciała na nią patrzeć, na to jak jej matka stacza się coraz bardziej.

- Nie potrzebuje kurwa twojej pomocy! Sama se już poradze, jesteś nic nie wartym śmieciem i tyle! Idź do swojego pokoju i nie pokazuj mi się już na oczy ty mała suko! - nie zatrzymała już łez które wylewały się z jej oczu, pobiegła na góre i zamknęła swoje drzwi na klucz po czym opadła z głośnym płaczem na łóżko. Było jej tak strasznie przykro, że jej matka ją tak traktuje, jej słowa bardzo zabolały Bethany, nie wiedziała czym zasłuża na tak okropne życie.

Po paru minutach uspokoiła się, wzięła laptopa na kolana i napisała do Jacka, jedynej osoby której ufa

Happy_strawberry: Nie rozumiem dlaczego moje życie coraz bardziej zamienia się w piekło. Czy jest jakaś osoba która powie mi czym zasłużyłam sobie na takie życie?!

Kill_me: Jeju skarbie co się stało?
Happy_strawberry: Nie chce obarczać Cie swoimi problemami, pewnie masz wiele swoim na głowie..

Kill_me: Jestem tu aby Ci pomóc, nie ważne jest teraz to ile ja mam problemów i jakie one są. Teraz ważna jesteś Ty.

Happy_strawberry: Dziękuje, ale nie. Nie nikomu o tym mówić, nigdy nie zwieżałam się innym, więc teraz też tego nie zrobie. Muszę poradzić sobie sama, taka już jestem...

Kill_me: Beth, proszę..

Happy_strawberry: Nie, Jack, nie proś mnie. Przepraszam. Jeżeli teraz uznasz mnie za głupią idiotke, to zrozumiem

Kill_me: Nigdy bym tak o Tobie nie pomyślał, będę przy Tobie na zawsze, chyba że nie będziesz twgo chciała.

Happy_strawberry: Bądź

Kill_me: Będę, Bethany, zawsze kiedy tylko będziesz tego potrzebowała.

Happy_strawberry: Dziękuje

Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła dziwne uczucie w środku, takie jakby ciepło wpłynęło do jej serduszka.

★★★



She is an AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz