- Nie usłyszałeś kurwa żebyś przestał?! - gdy usłyszeli ten głos, oboje, w tym samym momencie, odwrocili się w stronę, gdzie było go słychać. Wtedy serce Bethany zabiło dwa razy mocniej, łzy szczęścia pojawiły się w oczach i po prostu nie mogła uwierzyć w to, że przed nią stał właśnie on. Jej Jack.
Dziewczyna stała w miejscu i wpatrywała się w miłość swojego życia. Chłopak który chciał ją zgwałcić przestał ją dotykać i również wpatrywał się w Jacka.
- Kim Ty kurwa jesteś leszczu?! - warknął czarnowłosy - nie widzisz, że jestem zajęty? - zaśmiał się krótko, a kiedy chciał zdjąć swoje spodnie, Jack odepchnął go tak mocno, że chłopak wylądował na zimnej i twardej ziemi.
- Co do kur.... - nie mógł dokończyć, ponieważ Jack uderzył go w twarz z całej siły, prawdopodobnie łamiąc mu nos.
Bethany nie wiedziała co ma robić, stała w tym samym miejscu, wpatrywając się w Jacka i czarnowłosego chłopaka, nawet nie wiedziała jak ma na imię, ale to i tak nie jest teraz ważne. Po chwili dziewczyna odcknęła się i ubrała na siebie swoje rzeczy, po czym podeszła do Jacka i złapała go za ramię.
- Jeżeli jeszcze raz zobaczę, że zbliżysz się do mojej Beth zabije Cię gnoju, rozumiesz?! - krzyczał Jack, nawet nie poczuł że Bethany trzyma go za ramię i próbuje odciągnąć.
- Jack proszę, zostaw go już - powiedziała cichutko, szarpiąc go mocniej.
- Nie! Ten skurwysyn pożałuje, że Cię dotknął!
- Ale nic mi nie jest, proszę chodźmy już - powiedziała a z jej oczu zaczęły lecieć łzy, Jack słysząc że Bethany płacze od razu oderwał się od chłopaka.
- Bethany, nie płacz proszę, ja przepraszam nie wiem w co we mnie wstąpiło, po prostu myśl że mógł Cię skrzywdzić tak na mnie podziałała - przytulił ją mocno do siebie i czule pocałował w czoło - idźmy już - powiedział i złapał ją za rękę prowadząc w stronę jej domu.
Po kilkanastu minutach Jack i Bethany siedzieli, wtuleni w siebie, u dziewczyny na łóżku.
- Przepraszam Cię za ten cały bałagan i smród który zastałeś na dole - powiedziała cichutko dziewczyna, spuszczając wzrok w dół. Było jej strasznie wstyd do jakiego stanu doprowadzili się jej rodzice i jak wygląda jej dom.
- Nie masz za co przepraszać kochanie - złapał ją za podbródek i uniósł jej wzrok do góry, aby mogła na niego spojrzeć - to ja Cię przepraszam za to co wydarzyło się dzisiaj, nie panowałem nad tym, po prostu kiedy zobaczyłem Cię tam z nim - zacisnął mocno powieki, potrząsając głową aby pozbyć się tego obrazu z głowy - nie wytrzymałem i musiałem jakoś zareagować, przepraszam - dokończył.
- Nie przepraszaj, dziękuję że mnie uratowałeś - uśmiechnęła się delikatnie i złapała go za policzek, przejeżdżając po nim kciukiem.
- Bethany? - Jack odezwał się po chwili ciszy.
- Tak?
- Kocham Cię - po wypowiedzeniu tych dwóch, pięknych słów Jack zbliżył swoją twarz do Bethany, spojrzał na jej malinowe usta i delikatnie ją pocalowal. Na początku dziewczyna była lekko zdziwiona, ale po chwili złapała go za policzek i przybliżyła bliżej swojej twarzy, by móc pogłębić ich pocałunek.
- Ja Ciebie też - powiedziała odrywając się od niego na chwilę, a już po chwili znów ich usta złączyły się ze sobą.
☆☆☆

CZYTASZ
She is an Angel
Teen FictionJej życie nie było kolorowe, miała wiele problemów w swoim życiu, ale nikomu nic nie mówiła, nie chciała się narzucać. Cieszyła się z każdej możliwej chwili w swoim życiu, pomagała każdemu. Pomimo jej trudnej sytuacji postanowiła do niego napisać, d...