W sobote od rana do wieczora Bethany pracowała w restauracji. Tego dnia ruch był wyjątkowo duży, kiedy tylko klienci zadowoleni wychodzili z lokalu, zaraz po nich pojawiali się nowi. Dziewczyna chodziła z ogromnym uśmiechem od jednego stolika do kolejnego, kochała odbsługiwać ludzi, zwłaszcza wtedy kiedy napotykała się na tych bardzo miłych.
Około 24 Beth mogła wrócić do domu, była bardzo zmęczona 13 godzin ciągłego chodzenia i obsługiwania stolików, męczyło, i to bardzo. Wracała ciemnymi uliczkami Londynu, w oddali widać było już jej dom, przyśpieszyła lekko kroku i kiedy prawie znajdowała się na schodach prowadzących do drzwi jej mieszkania usłyszała za sobą nieznajomy głos, jej serce przyśpieszyło, kto mógł coś od niej chcieć o tej godzinie. Powoli odwróciła się do owej postaci i uśmiechnęła się blado.
- Hej ślicznotko - powiedział starszy mężczyzna, było można zauważyć że jest pijany - wiesz, nie ładnie takiej młodej i ładnej dziewczynie chodzić samej po mieście. W dodatku samej - zrobił krok w jej strone a Beth oddaliła się od niego o jeden schodek. Nie chciała aby ten mężczyzna zrobił jej krzywde.
- Właśnie szłam do domu, jeśli panu w czymś przeszkodziłam to przepraszam - nie mówiła zbyt głośno, bała się.
- Ależ słoneczko w niczym mi nie przeszkodziłaś - uśmiechnął się fałszywie - w sumie to dobrze że cie spotkałem, strasznie mi się nudzi a ty możesz pomóc umilić mi czas - znów zrobił krok w przód, a Beth w tył, chciała jak najszybciej być już w domu.
- Ch..ybba panu nie pomoge, naprawde przepraszam ale chce już iść do domu - czuła jak łzy cisnęły się jej do oczy, ale nie mogła teraz pokazać swoich słabości.
- To potrwa tylko pare minut - przybliżył się do niej tak, że teraz on był na pierwszym schodku a Beth na czwartym, jeszcze tylko trzy schodki a dziewczyna byłaby w domu - obiecuje - dodał po chwili.
Chciała już coś powiedzieć, gdy nagle jakiś obcy głos krzyknął do mężczyzny stojącego naprzeciwko niej.
- E! Mike, zostaw tą wywłoke i chodź już, nie mamy tyle czasu kurwa, szef na nas czeka! - dziewczyna wykorzystała moment i tylko wtedy kiedy Mike odwrócił się do krzyczącego chłopaka szybko pobiegła do domu zamykając za sobą drzwi.
Pobiegła do swojego pokoju, rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Ten mężczyzna nie miał dobrych zamiarów wobec niej, zapewne chciał zrobić jej krzywde. Nie miała już sił na czytanie Małego Księcia, od razu wzięła do rąk laptopa i włączyła tumblra.
Happy_strawberry: Hej Jack, przepraszam że tak późno do Ciebie pisze, ale właśnie przed chwilą wróciłam z pracy ;-;
Kill_me: Nic się nie stało, rozumiem.
Happy_strawberry: Chce abyś był teraz przy mnie, po tym co się stało, czuje się tak nie swojo, a nawet nic mi on nie zrobił...
Kill_me: Jaki on Bethany, o czym ty mówisz?!
Happy_strawberry: Jakiś mężczyzna zaczepił mnie jak już wchodziłam do domu, ale na szczęście nic mi nie zrobił :)
Kill_me: To dobrze, nie wiem co bym zrobił jakby coś Ci się stało, chyba zajebałbym tego sukinsyna który Ci to zrobił!
Happy_strawberry: Spokojnie Jack, jestem już bezpieczna :)
Kill_me: W takim razie bardzo się ciesze, dobranoc księżniczko.
Happy_strawberry: Dobranoc :)
★★★
CZYTASZ
She is an Angel
Fiksi RemajaJej życie nie było kolorowe, miała wiele problemów w swoim życiu, ale nikomu nic nie mówiła, nie chciała się narzucać. Cieszyła się z każdej możliwej chwili w swoim życiu, pomagała każdemu. Pomimo jej trudnej sytuacji postanowiła do niego napisać, d...