Dzień pobytu Jacka u Bethany minął bardzo szybko. Dziewczyna nie mogła pogodzić się z tym, że już dziś będzie musiała ponownie pożegnać się z miłością swojego życia. On też nie mógł dopuścić do siebie tej myśli, że dziś po raz ostatni ją pocałuje i przytuli. Najgorsze dla nich jest to, że nie mają pojęcia kiedy znów będą mogli się zobaczyć.
Nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że ich ponowne spotkanie nadejdzie tak szybko.
Właśnie byli w drodze na lotnisko, jechali w ciszy; ona nie chciała się odezwać, bo wiedziała że jeśli wypowie chociaż jedno słowo rozpłacze się, on też nie chciał nic mówić wiedział że zaraz się załamie.
To takie przykre, że dwojga zakochanych w sobie mocno ludzi nie może nacieszyć się sobą dłużej niż tydzień. Na początku taki okres czasu byłby dla nich odpowiedni, ponieważ nie znali się jeszcze tak dobrze, ale teraz tydzień to dla nich naprawdę za mało, chcieli spędzić chociaż ten miesiąc. Lecz i tak oboje wiedzieli, że są w stanie spędzić ze sobą resztę swojego życia. Kiedy w oddali było widać już lotnisko, po policzku Beth spłynęła jedna pojedyncza łza, Jack zauważając to złapał dziewczynę za rękę którą trzymała na swoich udach. Gdy jego dłoń dotknęła jej oboje poczuli bardzo przyjemny dreszcz który przeszedł przez ich ciała.
- Nie martw się kochanie, wkrótce znów będziemy razem - powiedział do niej, mocniej ściskając jej dłoń.
- Jack obiecaj mi, że ta rozłąka nie potrwa długo - zachlipiała, nie potrafiła już powstrzymywać wodospadu łez z jej oczu, tak bardzo tego nie chciała, tak bardzo go kochała...
- Obiecuję, skarbie, obiecuję - pocałował ją w rękę - tylko nie płacz proszę - w jego oczach pojawiły się szklanki, a już po chwili i z jego oczu zaczęły wypływać łzy.
I wiecie co? To był najpiękniejszy widok na świecie, naprawdę. Dwoje mocno zakochanych w sobie ludzi płacze, razem wylewają setki łez bo nie mogą pogodzić się z tym, że znów będą sami. Ona z rodzicami którzy i tak dawno temu zapomnieli, że mają córkę. On w domu sam, tylko on i jego myśli, bez rodziny bo przecież i tak o nim nie pamiętają.
Na lotnisku jak zawsze panował straszny tłok, oni szli ze splecionymi dłońmi przepychając się przez tych wszystkich ludzi. Jack miał już wykupiony bilet, więc teraz tylko kierowali się do bramek przy których ostatni raz się zobaczą. Po podejściu pod bramki Jack głęboko spojrzał w oczy Bethany i wpił się mocno w jej usta. Ten pocałunek był wyjątkowy, pełnen emocji i oboje wiedzieli o tym że na długo pozostanie w ich pamięci.
☆☆☆
CZYTASZ
She is an Angel
Teen FictionJej życie nie było kolorowe, miała wiele problemów w swoim życiu, ale nikomu nic nie mówiła, nie chciała się narzucać. Cieszyła się z każdej możliwej chwili w swoim życiu, pomagała każdemu. Pomimo jej trudnej sytuacji postanowiła do niego napisać, d...