Twenty three

324 36 9
                                    

Nad Sydney świeciło piękne słońce, a blond włosy chłopak od samego rana próbował zrobić naleśniki, które nauczyła go jego babcia. Nie wiedział dlaczego tym razem mu nie wychodziły, przecież robił je już tyle razy! Może dlatego, że robił je dla ważnej jego osobie? Albo może miał o prostu zły dzień? Chociaż wiedział, że dziś czuję się tak jakoś inaczej, nie miał zielonego pojęcia dlaczego się tak działo. Nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, że to przez Bethany czuję się o wiele lepiej, od ponad pięciu lat z nikim nie rozmawiał tak szczerze jak wczoraj z Beth, od ponad pięciu lat nie śmiał się tak szczerze jak wczoraj, od ponad pięciu lat nie czuł się tak szczęśliwie. Nie chciał się przyznać przed samym sobą, ale kiedy widzi tę blond włosą dziewczyne jego serce zaczyna bić szybciej, ma ochotę ją przytulić i złapać za rękę. Wczoraj kiedy patrzył jej przez dłuższą chwilę i co chwilę patrzył na jej pełne usta, miał wielką ochotę ich posmakować, wiedział jednak że dla dziewczyny było na to za wcześnie.

Obudził ją piękny zapach naleśników który unosił się z dołu. Na jej ślicznej twarzy od razu pojawił się uśmiech, kiedy przypomniało się jej że znajduje się w pokoju Jacka. Od ponad dwóch lat w końcu poczuła się tak prawdziwie szczęśliwa, wiedziała że jej szczęście jest spowodowane przez coś lub przez kogoś. Owszem, zawsze chodziła uśmiechnięta i z chęcią szła przez ulice jej miasta, ale dziś coś było inaczej, czuła się tak inaczej niż zazwyczaj.

Po ubraniu się Bethany zeszła na dół do kuchni, gdzie zapach tych naleśników był jeszcze bardziej silniejszy, a Jack stał przy kuchence przewracając na patelni kolejnego naleśnika, w końcu po godzinie udało mu się zrobić pierwszego naleśnika, no a potem poszło mu jak z górki.

- Pięknie pachnie - powiedziała Bethany na co Jack lekko się wzdrygnął ze strachu, chłopak odwrócił się do dziewczyny i uśmiechnął się.

- Jak się spało? - zapytał, nakładając na dwa talerze po jednym naleśniku z dżemem morelowym.

- Em dobrze, naprawdę dobrze - założyła swój kosmyk włosów za ucho, siadając przy stole - dziękuję - powiedziała dziewczyna kiedy Jack położył przed nią talerz z naleśnikiem.

Chłopak zjadł tylko jednego naleśnika, bardzo chciał zjeść więcej tak jak dziewczyna, która jadła już trzeciego, ale nie mógł, jego organizm był już przyzwyczajony tylko do jabłka i wody niegazowanej.

- Dlaczego nie jesz? - Bethany zdziwiła się tym, że chłopak nie jadł naleśników robionych przez samego siebie, jej naprawdę bardzo smakowały.

- Zjadłem wcześniej, podczas smażenia podjadłem sobie kilka - skłamał, ale nie chciał powiedzieć jej prawdy, sam nie wiedział dlaczego.

- A rozumiem - pokiwała potwierdzająco głową.

- Chcesz dziś coś pozwiedzać? Bo jeśli tak to niestety nie znam tu żadnego miejsca, nie wychodzę za często z domu - powiedział chłopak po skończonym posiłku dziewczyny.

- Nie, nie chce dzisiaj wychodzić, wolę posiedzieć w domu z tobą - uśmiechnęła się - ja również nie wychodzę za często z domu.

Ten dzień zapowiadał się dla nich bardzo dobrze.

☆☆☆



She is an AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz