Twenty six

253 31 4
                                    

Te dwa dni minęły im naprawdę szybko, oczywiście wykorzystali ten czas najlepiej jak tylko mogli! Ale niestety, dzisiaj przyszedł czas pożegnania i powrotu do domu.

Na lotnisku jak zawsze panował haos, ludzie pchali się pomiędzy sobą aby jak najszybciej dostać się na pokład samolotu albo kupić coś jeszcze przed wylotem. Powodów było wiele, ale tylko oni stali nieruchomo i patrzyli sobie głęboko w oczy. Nie mogli pogodzić się z tym, że ten dzień nadszedł właśnie dziś i już zaraz będą musieli się pożegnać.

- Tak bardzo nie chce abyś wyjeżdżała - powiedział Jack, dotykając lekko dłonią jej policzka.

- Ja też tego nie chce, uwierz - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, którą chłopak natychmiast otarł.

- Przysięgam, że za niedługo znów się zobaczymy - przytulił ją bardzo mocno i pocałował w czubek głowy. Ona tylko wtuliła się w jego klatke piersiową jeszcze mocniej, chciała aby czas ich rozłąki trwał krótko i za naprawdę niedługi czas znów mogli się zobaczyć.

Dziewczyna kiedy usłyszała, że jej samolot zaraz odlatuje pożegnała się z Jackiem i ruszyła w stronę wyznaczonego miejsca.

Oboje płakali, łzy leciały z ich oczy przez cały czas. Nie mogli już nawet tego kontrolować, to było silniejsze od nich. Jack cały czas stał w tym samym miejscu i wpatrywał się w jeden punkt a łzy nie przestawały wydostawać się z jego oczu. Bethany przed wejściem na pokład samolotu ostatni raz spojrzała za siebie z nadzieją, że może zobaczy tam jego. Niestety, nikogo nie było. Westchnęła cichutko i ruszyła przed siebie. Zajęła swoje miejsce i patrzyła przez okno jak powoli unoszą się ponad chmury. Próbowała zasnąć, ale Jack przez cały czas siedział w jej głowie nie pozwalając myśleć o czymkolwiek innym. Oczywiście, nie chodziło tu o to że chciała o nim zapomnieć, po prostu nie mogła cały czas o nim myśleć. Nie chciała sprawiać sobie tyle bólu.

Lot minął jej bardzo dobrze, po wylądowaniu na lotnisku zadzwoniła po taksówkę i już zaraz była w drodze do swojego domu. Strasznie się bała tam wrócić, jej matka i ojciec pewnie zauważyli jej nieobecność i będą na nią wściekli, a wtedy nikt nie chce wiedzieć co się wydarzy. Co zrobi z nią jej ojciec.

Kiedy wysiadła z taksówki, zapłaciła i podziękowała kierowcy po czym wzięła swoją walizkę i ruszyła w stronę wejścia do domu. Złapała za klamkę, wzięła głęboki wdech i otworzyła drzwi. W środku jak zawsze śmierdziało alkoholem i papierosami. Jak najciszej weszła po schodach do góry i zamknęła się w swoim pokoju.

Gdy rozpakowywała swoją walizkę, cieszyła się że jej matka ani ojciec nie zauważyli jej. Niestety, jej szczęście nie trwało długo. Nagle usłyszała krzyki i ciężkie kroki które właśnie wchodziły do góry. Bethany wiedząc co zaraz się wydarzy skuliła się w kącie i czekała aż drzwi otworzą się a ten koszmar który prześladował ją od paru lat znowu się zacznie. Drzwi otworzył jej ojciec z wielkim hukiem, rozejrzał się po pokoju, a kiedy dostrzegł ją skuloną w kącie podszedł do niej, złapał za włosy i rzucił mocno na łóżko.

- No to teraz się trochę pobawimy mała dziwko - powiedział do niej i rozerwał jej ubrania. Bethany zaczęła cicho płakać, nie protestowała, przecież wiedziała że nie mogła.

Koszmar znowu się zaczął.

☆☆☆



She is an AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz