9. Zasługujesz na wszystko.

856 115 7
                                    

Nigdy wcześniej nie zataiłam niczego przed Estebanem. Choć było to po prostu pominięcie części historii, której oboje byliśmy bohaterami. Nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam. Może nie chciałam zobaczyć w jego oczach litości, której się bałam? Wszyscy, choć skrzętnie to przede mną ukrywali, nie tylko mi współczuli, ale także godzili się na wiele, tylko i wyłącznie dla mnie i przez to co przeżyłam. Tylko Ed był inny. On i Charles, ale o nim nie miałam ochoty w tamtej chwili myśleć. A nie mogłam pozwolić sobie na kolejną falę zawodu, której tak bardzo się spodziewałam.

I czułam po raz kolejny falę poczucia winy, kończąc rozmowę telefoniczną z moim przyjacielem, w której, choć o to pytał, nawet nie wspomniałam słówkiem o swojej ostatniej ucieczce z centrum handlowego. Był przekonany, że jej powodem był pocałunek Charlesa z tą obcą, zachwycającą kobietą. Był w błędzie, był nim pierścionek pewnie nadal ukryty w wewnętrznej kieszeni jego płaszcza. Westchnęłam głośno, wrzucając telefon do torebki i szarpiąc się z wejściem do mojej kamienicy, gdy za sobą usłyszałam szybko stawiane kroki. Jeśli po raz kolejny jakiś szaleniec miał mnie napaść, byłam na to gotowa. Moja dłoń odruchowo wyłowiła z wnętrza torebki gaz pieprzowy i gdy poczułam mocny uścisk na swoim ramieniu, nie mogłam zareagować inaczej niż użyć go na swoim napastniku. Guzik pojemniczka został naciśnięty, a w powietrze wystrzelił żel, wpadający wprost w idealne wymierzony cel. Oczy mojej ofiary. I to dosłownie.

- Kurwa mać! - poniosło się po wnętrzu klatki schodowej, podczas gdy ja zszokowana patrzyłam jak Charlie, o którym myślałam cały dzień, zwijał się u mój stóp z bólu, zakrywając twarz dłońmi.

- Przepraszam – zaczęłam chwytając go za ręce. Odepchnął mnie, ale nie miałam zamiaru się poddać. - Tak bardzo mi przykro – kontynuowałam odciągając jego dłonie od oczu. Cała jego twarz była czerwona. Wystraszyłam się, że mogło dojść do reakcji alergicznej. Na szczęście okazało się, że była to jedynie reakcja na jego furię.

- Co jest z tobą do cholery nie tak – jęknął, gdy wciągałam go do klatki schodowej i prowadziłam schodami na górę. - Dlaczego mnie zaatakowałaś?

- Nie wiedziałam, że to ty. Zaszedłeś mnie od tyłu, a już kilka razy w ten sposób na mnie tutaj napadnięto. To był mój odruch bezwarunkowy – wystękał coś pod nosem w odpowiedzi i się uspokoił. Wprowadziłam go szybko do mieszkania i rzuciłam klucze na stół z głośnym hukiem, od którego oboje podskoczyliśmy. Po omacku oparł się o blat kuchenny i poczekał aż pośpiesznie zerwę z siebie płaszcz i szal i rzucę się w poszukiwaniu czystych ręczników. Chwilę potem jego twarz znalazła się pod niekończącym się strumieniem zimnej wody. Obmywał nią twarz raz po raz, starając się głównie wymyć gaz ze swoich oczu. Stanęłam obok niego i położyłam swoją dłoń na jego plecach, gładząc je delikatnie w pocieszającym geście. To była moja wina. Bezapelacyjnie i choć było mi go żal, mój wewnętrzny głos podpowiadał mi jedynie, że sobie na to zasłużył. Nawet nie chciałam zagłębiać się bardziej w ten temat.

- Jeszcze raz bardzo cię przepraszam – powiedziałam po raz setny, podczas gdy on sam wycierał twarz w schłodzony wodą ręcznik. Gdy odsunął go od oczu, mogłam dostrzec czerwone rumieńce wokół jego oczu i na jego policzkach. Ledwie mógł otworzyć oczy, jednak i tak było to postępem. - Bardzo mi przykro.

- Jakoś w to nie wierzę, Eleanor – powiedział prosto, patrząc na mnie, a ja skrzywiłam się widząc czerwień jego oczu.

- Gdyby tak nie było, porzuciłabym cię w wejściu do kamienicy – prychnął słysząc moje słowa. - Mogę? - spytałam odwracając go do siebie twarzą. Złość niemalże z niego promieniowała. Nic nie odpowiedział, a ja uznając to za brak sprzeciwu dotknęłam jego twarzy opuszkami palców i zbadałam fakturę zranionej skóry. Była gładka, miękka i jedynie zaczerwieniona. To był dobry znak. Gdy palcami delikatnie dotknęłam okolicy jego oczu, wydał z siebie syk bólu. Od razu cofnęłam swoje dłonie, a on, chyba by powstrzymać moje odejście, pochwycił moje dłonie w swoje.

GOOD ENOUGHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz