Na jednej z przerw w poniedziałek poszłam z Michelle pod klasę Jake'a, bo miałyśmy od niego odebrać papierosy, które dla nas kupił. Zauważyłyśmy go w towarzystwie Nialla i Louisa, co bardzo mnie ucieszyło, bo znów miałam okazję, by z nimi porozmawiać.
- Cześć, dziewczyny - Jake przywitał się z nami całując nas w policzek.
- Hej, Jakie - uśmiechnęłam się.
- Masz dla nas towar? - Michelle spytała żartując, ale udawała, że to jest na poważnie i przybliżyła się do Jake'a rozglądając się na boki tak, jakby sprawdzała, czy ktoś nas obserwuje.
- Zachowujecie się jakby to były co najmniej jakieś dragi, agentko - zaśmiał się, a ja zrobiłam to samo.
- To są tylko żarty, braciszku - szturchnęła go przewracając oczami.
- O co chodzi? - Louis spytał zainteresowany.
- Sprzedaję im zioło - powiedział Jake.
- Serio?
- Papierosy - zaśmiał się, a Niall prychnął.
- Amatorka - przewrócił oczami.
- Uwierz mi, że nie tylko takie rzeczy robiły - powiedział Jake.
- Och, czyżby? - Niall podniósł brew - Nie uwierzę dopóki nie zobaczę.
- Co masz na myśli, bracie? -spytał Louis.
- Chcę widzieć je na imprezie lub gdziekolwiek indziej palące ze mną jointa. Nie przyjmuję odmowy - powiedział wypychając językiem kolczyk ze swojej wargi, który swoją drogą też był przebity.
Gorące.
- Więc co wy na to? - podniósł brew czekając na naszą odpowiedź.
Spojrzałam się na Michelle, która wzruszyła ramionami i znów wróciłam wzrokiem na blondyna, który patrzył się na mnie tak, jakby coś sugerował.
- W porządku - powiedziałam, co wywołało u chłopaka szeroki uśmiech.
- W takim razie do zobaczenia jutro, dziewczyny.
- Gdzie? - spytał Louis - Chcę to zobaczyć.
- Jeszcze się zastanowię - cmoknął językiem.
- Ale i tak widzisz się z nimi dziś po szkole - wtrącił Jake.
- Jak to? - spytałam zdziwiona.
- Idziemy razem na wasz trening - wytłumaczył.
- Już nie mogę się doczekać - Niall wymruczał patrząc na Michelle, a potem przeniósł swój wzrok na mnie.
Przysięgam, że przez jego gorące spojrzenia do mojej głowy przychodzą różnorakie brudne myśli. Coś czuję, że to będzie mój najlepszy rok w tej szkole.
~
- Clark idealnie, ale ty Carter, przyłóż się! - krzyczał do Michelle i do mnie pan Johnson podczas naszego treningu.
- Jestem zmęczona! - westchnęłam głośno puszczając piłkę na podłogę. Kilka dziewczyn podzieliło moje zdanie, więc nie byłam sama.
- Musicie wygrać najbliższy mecz i dobrze o tym wiecie.
- Jest dopiero w grudniu - przewróciłam oczami.
- Ja mogę je dopingować przed meczami.
Słysząc donośny głos Nialla dochodzący z trybun, razem z innymi odwróciłam głowę w jego kierunku.
- Chcesz być cheerleaderką, Horan? - spytał nauczyciel, a Louis wybuchnął śmiechem.
- Będzie najlepszą cheerleaderką w całym mieście - Tommo poklepał przyjaciela po plecach powstrzymując się od dalszego śmiechu.
- Ale spódniczki nie założę, bo... Same wiecie o co chodzi, dziewczyny - Niall uśmiechnął się znacząco.
- Boże Święty - Johnson westchnął i pomasował swoje skronie - Oszczędź sobie tego, Horan.
Dziewczyny zachichotały i po chwili zaczęły zastanawiać się nad tym jak duży jest penis Nialla.
- Co mnie to teraz obchodzi? - wywróciłam oczami.
- Nie udawaj, że nie chcesz tego wiedzieć - Michelle posłała mi uśmiech szturchając mnie łokciem.
- Daj spokój - westchnęłam - Nawet nie mam ochotę na żarty, bo jestem wykończona.
- Zadzwoń do swojego Księcia. Jestem pewna, że cię rozluźni - poruszyła brwiami, po czym wróciła do gry. Rozejrzałam się po trybunach zastanawiając się czy on tu jest. Jeśli tak, to nie mam pojęcia którym chłopakiem z pośród zgromadzonych mógłby być.
Daj mi jakieś wskazówki.
Po skończonym treningu wyszliśmy ze szkoły. Nie miałam dobrego humoru i jedynymi rzeczami na które czekałam były obiad i wygodne łóżko.
Wyciągnęłam telefon i napisałam do Księcia, ale nie dostałam odpowiedzi, które zawsze przychodziły dość szybko.
Co masz ciekawszego do roboty?
- Uśmiechnij się, mała.
Podniosłam swój wzrok znad butów, które obserwowałam podczas gdy opuszczałam teren szkoły. Zobaczyłam paczkę Marlboro, którą Niall wyciągał w moim kierunku.
- Zapalisz ze mną?
- Jasne - skinęłam głową uśmiechając się. Pożegnałam się z przyjaciółmi, którzy po chwili zostawili mnie samą z Niallem przy bramie wejściowej na teren szkoły.
Chłopak wsunął papierosa w pomiędzy swoje usta, ale nie zapalił go, dopóki nie zrobił tego z moim. Zaciągnęłam się, by po chwili wypuścić z siebie dym, a po chwili chłopak to powtórzył.
- Byłaś niezła - powiedział opierając się plecami o bramę.
- Chyba sobie żartujesz. Jestem wykończona.
- Niekoniecznie mam na myśli grę, kochanie.
Spojrzałam na niego, by zobaczyć jego wzrok wlepiony w moją twarz.
- Och, kiedy dostałeś ode mnie pozwolenie, by tak do mnie mówić? - podniosłam brew, ale w rzeczywistości nie byłam na niego zła. Po prostu byłam ciekawa jego reakcji.
- Sam sobie na to pozwoliłem, Alisso.
- Jaki pewny siebie - uśmiechnęłam się przechylając głowę w bok, na sekundę zawieszając wzrok na jego ustach.
- Bez tego daleko w życiu nie zajdziesz - mrugnął - Poza tym pamiętaj, że jesteśmy umówieni na jointa.
- Będę pamiętać - uśmiechnęłam się.
- Nie odpowiadam za późniejsze konsekwencje - posłał mi znaczący uśmiech, odpychając się nogą od bramy, by stanąć prosto. Wzrostem przewyższał mnie o ponad głowę.
- Czekaj, co? - zamrugałam.
- Do zobaczenia, maleńka - mrugnął celowo unikając udzielenia odpowiedzi, po czym odszedł ode mnie i zaczął iść chodnikiem przed siebie. Podszedł do czarnego Range Rovera i po kilku minutach zniknął z moich oczu zostawiając po sobie dźwięk silnika.
- Do zobaczenia, Niall - wymamrotałam uśmiechając się do siebie i kończąc paląc papierosa udałam się na przystanek, by pojechać autobusem do domu, w którym mam nadzieję, że odpocznę po dzisiejszym, męczącym dniu.
CZYTASZ
I'll Be Your Temporary Fix || Niall Horan ✔
FanfictionPrince: Będziesz kolejną, która zmieni swoje zdanie zaraz po tym, kiedy skończymy w jednym łóżku. Ja: A co jeśli tego nie chcę? Prince: Nie przystoi kłamać księżniczce. #18 in fanfiction (01.07.16) uwaga: praca zawiera treści dla dorosłych