- Miejcie wszystko pod kontrolą - odezwałam się do Michelle i Louisa, gdy byłam uszykowana do wyjścia z domu i wyjechania do szpitala, w którym znajdował się Niall.
Właśnie, kto i gdzie? To nie może być prawda.
- Zawiozę ciebie - Tomlinson zaoferował się, więc bez namysłu zgodziłam się na jego propozycję.
Całą drogę denerwowałam się i próbowałam nie rozpłakać się przez świadomość, że Niall leży w szpitalu.
Czy jest tam także Greg oraz ich mama? W jakim stanie jest cała trójka? Niedługo się dowiem.
W pośpiechu wyszłam z Louisem z jego auta, by zapytać się w recepcji gdzie znajdę Horana. Słysząc od starszej kobiety liczbę sali od razu udałam się w jej kierunku.
- Gdzie to do cholery jest? - odezwałam się nerwowo rozglądając się po drzwiach od sal pomieszczeń.
- Chyba tam - Louis wskazał przed siebie, a gdy spojrzałam się w tamtym kierunku zobaczyłam Grega, który mając na sobie opatrunki siedział na plastikowych krzesełkach naprzeciwko sali. W mgnieniu oka znalazłam się przy nim, ale zanim odezwałam się, on zrobił to pierwszy:
- To nie tak miało wyglądać - powiedział łamiącym głosem, którego słysząc miałam ochotę się rozpłakać.
- Powiedz co się stało, proszę! - nalegałam.
- Mieliśmy wypadek! A oni... - zakrył twarz dłońmi i wtedy usiadłam przejęta obok niego.
- I oni co? Greg, powiedz mi, proszę!
Słysząc nagle głos jakiegoś mężczyzny odwróciłam się, by na niego spojrzeć, ale od razu tego pożałowałam.
- Niestety mam do przekazania złe wieści, panie Horan - powiedział beznamiętnie.
- Tak?
- Robiliśmy co w naszej mocy, ale niestety, nie udało nam się uratować...
- Co? - prawie pisnęłam wyobrażając sobie najgorszą wiadomość jaką mogłabym zaraz usłyszeć.
- Nie, to nie może być prawda - Greg pokręcił głową, a widok łez, które spływały po jego policzkach łamały moje serce.
- Nie ma pieprzonej mowy, do cholery - Louis zszokowany pociągnął swoje włosy.
- Pani Horan niestety nie ma już z nami, przykro mi - usłyszałam od lekarza i wtedy nie wiedziałam co zrobić, bo z jednej strony to nie była informacja o Niallu, a z drugiej Greg zaczął płakać.
- Boże, nie - szepnęłam kładąc dłoń na ramieniu starszego z braci Horan - A co z Niallem? - odezwałam się patrząc na mężczyznę w białym fartuchu.
- Cóż, aktualnie jest nieprzytomny, ale jego stan jest stabilny. Założyliśmy mu gips na nogę oraz drobne opatrunki. Miał lekki wstrząs, ale wyjdzie z tego.
I w tym momencie miałam ochotę wydać z siebie okrzyk radości, ale jednocześnie płakać ze szczęścia z racji tego, że nic mu nie będzie.
- Kurwa, to za dużo jak na ten dzień - odezwał się Louis.
Gdy lekarz odszedł od nas, po jakimś czasie dołączył do nas ojciec braci Horan, który był totalnie załamany. Widząc ich w takich stanie miałam wrażenie, że mi też udzieli się ich zachowanie.
- Kochanie, idź do Nialla. On teraz ciebie potrzebuje - odezwał się do mnie tata - Proszę - wręcz błagał, więc bez większego namysłu ze łzami w oczach udałam się do jego sali.
Boże, dlaczego oni?
Słona ciecz zaczęła spływać po moich policzkach, gdy zobaczyłam go podpiętego do aparatury i leżącego na szpitalnym łożku. Jedyną pozytywną rzeczą było to, że nie wyglądał aż tak źle jak na początku przypuszczałam, a to tylko dobrze świadczyło.
Powoli usiadłam na krzesełku dla gości i patrzyłam się na jego twarz, która miała obojętny wyraz, a po chwili przełykając ślinę położyłam swoją dłoń na jego, by pogładzić ją kciukiem. Po kilku minutach lub innym okresie czasu, który cholernie mi się dłużył, Niall otworzył oczy i wtedy miałam ochotę go przytulić i sprawić, żeby poczuł się tak bezpieczny jak nigdy wcześniej.
- Jezu, Niall - zaczęłam i wtedy spojrzał się na mnie zaskoczony.
- Co tu się... - zamrugał, a gdy zdał sobie ze wszystkiego sprawę prawie zerwał się z łożka, ale go przed tym powstrzymałam.
- Kurwa, tylko nie to! - wykrzyknął.
- Niall...
- Alissa, co tu do cholery się... Kurwa, nie - pokręcił głową zrozpaczony.
- Kochanie, nie możesz się tak denerwo...
- Mieliśmy wypadek. Prawda? - powiedział spokojnie po wypuszczeniu z siebie drżącego oddechu i wtedy przełykając ślinę pokiwałam niepewnie głową.
- To znaczy... Nie mam pojęcia jak to się stało, ale...
I w tym momencie do sali wszedł lekarz, który zwrócił na siebie naszą uwagę.
- Panie Horan, mamy złe wieści. Uznaliśmy, że teraz o tym poinformujemy, ponieważ...
- Cokolwiek to jest, powiedzcie mi to prosto z mostu już teraz, proszę - powiedział bezsilnie.
- Pańska matka nie żyje - oznajmił, a gdy spojrzałam się na Nialla mogłabym przysiąc, że nigdy nie widziałam takiego cierpienia i rozpaczy, jak te, które wymalowały się na jego twarzy.
CZYTASZ
I'll Be Your Temporary Fix || Niall Horan ✔
ФанфикPrince: Będziesz kolejną, która zmieni swoje zdanie zaraz po tym, kiedy skończymy w jednym łóżku. Ja: A co jeśli tego nie chcę? Prince: Nie przystoi kłamać księżniczce. #18 in fanfiction (01.07.16) uwaga: praca zawiera treści dla dorosłych