Rozdział 2

12K 696 55
                                    

Prince: Chciałbym Cię rozebrać, rzucić na moje łóżko i pieprzyć tak długo aż w tobie skończę.
Prince: *cześć. Cholera, znowu włączyła się autokorekta...
Ja: Jak zawsze zabawny 😏
Prince: Czy moja księżniczka chciałaby dziś poczuć w sobie miecz swojego księcia?
Ja: Myślę, że wolałaby zająć się swoim księciem.
Prince: Jak pani sobie życzy ;)
Ja: Połóż się na plecach. Dla mnie.
Prince: Podoba mi się to.
Ja: Ściągam swoją koszulkę i rzucam ją w bok, po czym podchodzę do Ciebie na czworaka.
Prince: Czekam, księżniczko.
Ja: Zaczynam ssać twoją szyję i ocierać się powoli o twojego kutasa, który staje się twardy. Mam rację?
Prince: Och, jak dobrze go znasz.
Ja: Sunę dłońmi w dół twojego brzucha i sięgam do twojego paska, by rozpiąć go i rzucić gdzieś na podłogę.
Prince: Ach, zrób to.
Ja: Co mam zrobić?
Prince: Pieprzyć mnie swoimi dużymi, pięknymi ustami, kochanie.

- Alissa! - usłyszałam wołanie mojej mamy dobiegające z parteru, która przerwała mi w pisaniu z chłopakiem. Przewróciłam oczami i przeklęłam pod nosem.

- Zaraz! - krzyknęłam, żeby mnie usłyszała.

- Masz przyjść do mnie w tej chwili!

- Mamo!

- Alissa Carter!

Oburzona schowałam telefon do kieszeni i zbiegłam na dół. Okazało się, że chodziło o pieprzoną kolację, którą przecież mogłabym zrobić sobie sama lub zjeść nawet godzinę później, bo nic by się nie stało.

Nienawidzę czegoś takiego.

Jednakże mama nie odpuściła mi i musiałam ją zjeść w tym momencie. Zrobiłam to jak najszybciej mogłam i wróciłam się do pokoju, by odpisać na wiadomości.

Prince: Kochanie, znów przeraziłaś się jego rozmiarem?
Prince: Wiem, że jest duży, ale miałaś go już w sobie kilka razy.
Ja: Przepraszam, ale musiałam zniknąć...
Prince: Nie ma sprawy, kochanie. Zdążyłem zająć się sobą.
Prince: Chciałabyś to zobaczyć, hm?
Ja: Myślę, że sama wolałabym do tego doprowadzić.
Prince: Będzie do tego okazja i to nie raz ;)
Ja: Trzymam Cię za słowo.
Prince: 😘

~

- Myślałam, że jeśli mówiłeś, że dołączyli do twojej klasy ci nowi kolesie, to ich widziałeś... - powiedziałam do Jake'a zaraz po tym, gdy wypuściłam dym papierosowy spomiędzy swoich ust.

- Minęło kilka dni, a ich nadal nie ma - wzruszył ramionami - Jakoś nie dziwię się, skoro wiadomo do czego są zdolni.

- Kocham niegrzecznych chłopców - Michelle uśmiechnęła się znacząco szturchając mnie ramieniem.

- Jake, obiecaj mi, że jeśli ten Louis i ten drugi pojawią się w szkole, powiesz mi o tym od razu - powiedziałam.

- Alissa będzie mieć nowego chłopaka do zabawy, hm? - podniósł brew, a ja uderzyłam go lekko w ramię za to co powiedział.

- Po prostu będę mieć kogoś, z kim mogłabym chodzić na imprezy - wytłumaczyłam, a Michelle zachichotała, bo doskonale wiedziała, że prawda jest trochę inna.

~

Idąc z Michelle do naszych szafek przed ostatnią lekcją zwróciłyśmy uwagę na dwóch obcych nam chłopaków, którzy stali przy gabinecie dyrektora. Byli wyżsi od nas i dobrze zbudowani. Jeden z nich miał rozczochrane, ciemne włosy, które nachodziły mu na czoło i delikatny zarost na twarzy, ale nie był tym, na którego zwróciłam większą uwagę. Wolałam przyjrzeć się farbowanemu blondynowi, który aktualnie przygryzał swój srebrny kolczyk w wardze. Miał również przebite uszy oraz brew.

Podoba mi się to.

Na tyle swojej jeansowej kurtki miał wyszyty czarny, szeroki napis "Fuck them all". I od razu wiadomo jakie ma podejście do ludzi.

Miał na sobie także glany oraz czarne spodnie przetarte na kolanach do których miał przypięty srebrny łańcuch.

Zaczyna mnie intrygować.

- Cholera, a co jeśli to oni? Ci z klasy Jake'a? - odezwała się Michelle, nie odrywając wzroku od chłopców.

- Jeśli tak, to czuję, że od teraz będzie dosyć ciekawie - przygryzłam wargę uśmiechając się i przyglądając się blondynowi, który wyglądał na bardzo niegrzecznego punka.

I'll Be Your Temporary Fix || Niall Horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz