Odkąd zamieszkałam na Fleet Street, mięło pięć lat. Pięć lat spędzonych na szukaniu tajemniczego blondyna, tożsamości nietoperza i planowaniu zemsty...
To był ciepły poranek. Obudziłam się cała zlana potem. Znowu ten koszmar. Twarze rodziców, Batman i jeszcze mężczyzna w fioletowym garniturze. I ten jego śmiech... Wstałam z łóżka i zmęczona ( w nocy prawie nie spałam ) poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Sporo się zmieniłam przez te lata. Cały czas miałam brązowe oczy, gęste blond włosy i jasne usta. Moje kości policzkowe stały się jednak bardziej wystające, sporo też schudłam. Już dawno znalazłam sobie pracę. Pracę? Bardziej zajęcie. Często zapuszczam się w najbogatsze dzielnice Gotham, a wracając mam w rękach całkiem pokaźne sumki. Ludzie to idioci... Żeby trzymać portfele w tylnych kieszeniach?! Przyjaciel nauczył mnie też, jak hakować, więc moje umiejętności często wykorzystuję. Zhakowanie konta bankowego? No problem. Nie potrzebuję pracy. To mi wystarcza, a ja wcale nie czuję się źle z okradaniem ludzi. Wręcz przeciwnie- coraz częściej zauważam, że cieszy mnie ludzkie cierpienie. Kiedy w mediach widzę informację o jakimś zabójstwie, śmieję się. Nie wiem czemu.
Przerwałam swoje myśli, żeby udać się do kuchni. Śniadanie- tradycyjnie. Kromka chleba z dżemem i herbata. Po porannej toaletce i ,, ogarnięciu się", stanęłam przed szafą. Nigdy nie miałam problemu z ubraniem się. Tym razem była to biała koszulka z napisem ,, Nothing lasts forever, even cold, November Rain", czarne rurki i wysokie trampki. Do kieszeni wepchnęłam telefon, portfel i scyzoryk- ostrożności nigdy za wiele. Udałam się do parku, gdzie niespodziewanie zasnęłam. Tym razem koszmar mnie nie nękał. Obudziłam się około godziny 18:01, więc zerwałam się na nogi i ruszyłam w drogę powrotną. Nie wiedząc czemu, Gotham już o 18:00 pustoszało na ulicach. Za sobą usłyszałam głośny krzyk. Pobiegłam w tamtą stronę. Za krzakami, na trawie, leżał młody chłopak wykrwawiający się, a nad nim stał mężczyzna we fioletowym płaszczu, z zielonymi włosami, który nucił sobie jakąś piosenkę. W ręce trzymał zakrwawiony nóż. To był mężczyzna z mojego koszmaru. Zniecierpliwiona przeniosłam ciężar ciała z jednej nogi na drugą, łamiąc przy tym gałązkę pod moim butem. ,, Shit!!". Zielonowłosy spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Na twarzy miał dwie blizny po obu stronach ust, tworzące coś na kształt ,, uśmiechu". Gestem ręki zaprosił mnie do siebie. Mimowolnie ruszyłam przed siebie. Nie bałam się. Nic a nic. Byłam nim zafascynowana. Kiedy stanęłam w wyznaczonym miejscu, wlepiłam wzrok w chłopaka leżącego na ziemi. Lekko podniósł głowę i wychrypiał:
- Help me...- ,, Jakiś obcokrajowiec chyba"- pomyślałam. Poczułam dziwne uczucie.. Radość? Smutek? Ciekawość? Sama nie wiem. Wiedziałam jednak, że stoję obok jednego z największych zabójców w mieście!! Odwróciłam się w jego stronę. Bawił się nożem.
- Ekhm... Czemu mnie tu zaprosiłeś? Czemu mnie nie zabiłeś?- czułam się niekomfortowo, przecież rozmawiałam z mordercą posiadającym make-up klauna ( szczerze, pasował do niego) i w dodatku kilkanaście dobrych lat starszym ode mnie!!
- Znam cię... Obserwowałem cię, odkąd straciłaś rodziców. A tak w ogóle jestem Joker- odwrócił się i już chciał odejść, ale ostatni raz się na mnie spojrzał. Przyłożył palec do ust i wyszeptał ,, Cii..". Szyderczo się zaśmiał i sobie poszedł. Zdałam sobie sprawę, że przez cały ten czas trzymałam rękę na scyzoryku w kieszeni. Dlaczego go nie użyłam? Czułam, że on też przeszedł w życiu coś strasznego... Jego psychika też na tym ucierpiała. Spojrzałam na chłopaka. Nie żył. Obok niego znajdowała się karta. ,, Jaka obsesja na punkcie kart.."- zaśmiałam się i ruszyłam do domu.Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie. 6:12. Wstając, kątem oka dostrzegłam mały pakunek leżący na blacie kuchennym. To było niewielkie pudełeczko, owinięte w czerwony papier. W środku znalazłam kartkę, kartę z Jokerem ( jak orginalnie -,-) i nóż??? Nóż z fioletową rękojeścią. Zaczęłam czytać kartkę:
,, Droga Kathio, ( z kąd on zna moje imię?!) mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz. Tak jak wczoraj mówiłem, obserwowałem cię od około 5 lat. (Nie chciało mu się napisać pięć słownie..) Wiem, że chcesz zemsty na Batmanie, a ja mogę ci w tym pomóc. Wiem też, że po stracie rodziców coś się w tobie zmieniło... Potrzebujesz treningów, a wtedy być może będziesz mogła się zemścić. Ach, no i najważniejsza rzecz: Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!! Mam nadzieję, że ten mały prezencik w pudełku cię zadowoli.
List nie był podpisany. Wszystkiego najlepszego? Spojrzałam na kalendarz w telefonie. A, no tak... Dzisiaj osiągnęłam pełnoletność. Widać bardziej znają mnie przestępcy niż ja sama. Uśmiechnęłam się pod nosem. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je i odebrałam paczkę od listonosza. Znajdował się w niej mały torcik z jedną świeczką i kolejna kartka. Przeczytałam umieszczone na niej jedno zdanie: ,, Od dobrze znanej ci grupy". Były tam też małe rysunki: znak zapytania, pingwin, moneta, płatek śniegu, krwawy uśmiech, roślinka i kot. ,, To pewnie złoczyńcy z Gotham... Ale czego oni ode mnie chcą? Fakt, potrzebuje treningów, ale nie sądziłam, że od razu wszyscy muszą o tym wiedzieć!" Byłam zaskoczona, ale też szczęśliwa. Chciałam się z nimi skontaktować- w końcu znalazłam kogoś.. Jak ja.No i mamy Jokera!! Mam nadzieję, że wam się podoba 😁
Jak myślicie, co to za zabójcy, którzy ,, podpisali się "na kartce dołączonej do tortu? Chociaż dla fanów uniwersum Batmana nie będzie to trudne zadanie 😊☺️😉
Do następnego rozdziału!!!
CZYTASZ
Przemiana | zakończone|
FanfictionKiedy mieszkająca w Gotham Kathia traci swoich rodziców, staje się kimś innym. Poznaje wielu nowych ludzi, ale czy dobrych? Jak się to dla niej skończy?