ROZDZIAŁ 28

1.7K 116 8
                                    

Mike stał przez chwilę zszokowany, po czym odchrząknął i powiedział:
- A czemu?
- Jakoś tak. Może mogłabym wam jakoś pomóc...
Chłopak lekko się odsunął, uśmiechnął i powiedział:
- No dobra, skoro chcesz.- delikatnie złapał mnie za dłoń i poprowadził w stronę wyjścia z budynku, a następnie- odpalił swój mocno zarysowany i brudny motocykl. Sam usiadł z przodu, oczywiście, a ja wgramoliłam się za niego. Podczas jazdy, wtuliłam się w jego tors, czując się naprawdę fantastycznie.
**
- Kathia... Kath, już jesteśmy.- otworzyłam jedno oko, potem drugie, po czym zobaczyłam rozbawioną twarz Mike'a. Wyglądał, jakby był taki szczęśliwy. Uśmiechnęłam się i podniosłam z ławki, na której ułożył mnie brunet- oczywiście podczas jazdy musiałam zasnąć, przecież ja zawsze zasypiam..
Wstałam więc i ruszyłam za Mike'm. Prowadził mnie do starej kamienicy, z oderwanymi gdzieniegdzie cegłami. Obskurnie, no ale na niewiele stać przecież samotnego chłopaka.
Weszliśmy po nieco rozwalających się już schodach i Mike otworzył mieszkanie numer 14.
- Juliet! Przyprowadziłem moją koleżankę, pozwól tutaj na chwilę!

To, albo raczej kogo tam zobaczyłam...

Ten widok nigdy nie zejdzie mi z przed oczu. Juliet okazała się być brunetką z równo obciętą grzywką, zielonymi oczami i sinymi ustami. Ubrana była w różową koszulkę i szary sweter- reszta jej ciała była przykryta zielonym kocem. Ale najgorsza była jedna rzecz- dziewczyna siedziała na wózku. Ale nie takim zwykłym. Ten wózek miał specjalne miejsce na głowę, ręce i nogi pacjenta- dodatkowo również, Juliet w szyję miała wbitą rurkę, umożliwiającą jej oddychanie.* Zasłoniłam ręką usta, żeby stłumić płacz, krzyk i łzy. Jednak dziewczyna uśmiechała się serdecznie, tak jakby nie obchodziło ją to, w jakiej sytuacji się znalazła.
- Hej... Jestem Kathia...- wydukałam, uspakajając oddech.
- Juliet. Miło mi poznać jakąś koleżankę Mike'a.- zachichotała.
- Ja... Współczuję ci.- wskazałam na wózek, a uśmiech z twarzy Juliet momentalnie znikł.
- Ostatnie, czego od ciebie oczekuję, to współczucie. Po prostu nie zważaj na to.
- Przepraszam.
- Nic nie szkodzi. Mike, możesz mi przynieść wodę?
Chłopak uśmiechnął się i posłusznie poszedł po kubek z rurką, a dziewczyna zaprosiła mnie do swojego pokoju. Był cały wypełniony sprzętem medycznym, pewnie niezbędnym do jej życia.
- Kathia?- spytała brunetka.
- Hmmm?- przykucnęłam na rogu jej łóżka.
- Dlaczego tu przyszłaś? Zwykle nikt mnie nie odwiedza, oprócz nielicznych lekarzy, których Mike zdołał wybłagać.
- Ja... Chciałam cię po prostu zobaczyć. Może mogłabym wam pomóc.
- To bardzo miłe z twojej strony, ale mi już nic nie pomoże. Mój układ oddechowy słabnie z dnia na dzień, w nocy budzę się z powodu braku powietrza, cały czas jestem naszpikowana lekami. Moje dni są policzone, a mój brat nie potrafi tego zrozumieć. Powiedział, że nawet kosztem swojego życia, uratuje moje. A ja nie chcę. Nie chcę dalej tak żyć. - z jej oczu poleciały dwie łzy, spadając tym samym na pasy na wózku. Mi też zbierało się na płacz.
- Mieć takiego brata to skarb.- wyszeptałam przez łzy. W tym samym momencie Mike wszedł do pokoju, z buteleczkami lekarstw i wodą dla siostry. Juliet skrzywiła się na smak syropu, ale potem popiła go wodą i grymas zszedł z jej twarzy.
- Juliet, czas na drzemkę.
- Nieeee... M, pozwól mi posiedzieć jeszcze trochę!- zażądała dziewczyna. Mike był jednak nieugięty.
- Nie. Wiesz przecież, że jest ci to bardzo potrzebne... - podszedł do siostry, delikatnie wziął ją na ręce i położył na łóżku. Dziewczyna wyszczerzyła się i zapytała:
- Nigdy się nie poddasz, co nie?- oby dwoje parsknęli śmiechem i razem z chłopakiem wyszłam z pokoju brunetki.
- J zasnęła, to może pójdziemy na spacer? Tu w okolicy są bardzo ładne ścieżki.- zawstydzony, podrapał się po głowie i uroczo przygryzł dolną wargę.
- Oki.
Brunet chwycił bluzę z krzesła w kuchni, złapał klucze i wyszliśmy.
***
Spacerowaliśmy pomiędzy drzewami i lepiej się poznawaliśmy. Muszę przyznać, że dawno się tak z nikim nie uśmiałam. No, może tylko z.... Jokerem... Czy to trochę nie fair, że tak dawno z nim nie gadałam? Przecież jesteśmy parą....
Muszę się nad tym mocno zastanowić.
W pewnym momencie, zawiał ostry wiatr, a ja zaczęłam dygotać z zimna. W końcu miałam na sobie tylko koszulkę!
Widząc to, Mike, nie wiele się zastanawiając, zdjął swoją bluzę i nałożył ją na mnie. Wyglądałam śmiesznie, ale było mi bardzo przyjemnie. Tak jak to w bluzie chłopaka... :P Natomiast brunet twierdził, że mimo że jest tylko w koszuli, nie jest mu zimno.
**
Podczas chodzenia po lasku, zauważyliśmy kupę liści. Wyglądały naprawdę pięknie. Chcąc się trochę zabawić, wepchnęłam do nich Mike'a, a on, śmiejąc się wniebogłosy, pociągnął mnie do siebie.
Leżeliśmy w liściach i rzucaliśmy się nimi... To było takie świetne. Prawie zapomniałam, kim oby dwaj jesteśmy- zabijamy ludzi, zabieramy im takie małe, cudowne chwile..
Aż naszła mnie myśl, żeby to wszystko skończyć.

Także ten XD
Jest kolejny rozdział, mam nadzieję że spoko
* jeżeli ktoś grał w ,, Life is strange", to pewnie kojarzy Chloe na wózku.. Wzorowałam się właśnie na niej, ale jak widać zmieniłam nieco jej postać.
I jeszcze jedno:
Jak ktoś jeszcze nie widział nowego opowiadania ,, Heart of Fire" to bardzooo serdecznie zapraszam :P
Taka reklama 😂

Przemiana | zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz