ROZDZIAŁ 27

1.6K 126 6
                                    

Z głośnym łomotem otworzyłam drzwi do kryjówki. Wszyscy aż podskoczyli ze strachu, niektórzy nawet wyjęli broń!! Ale ja, nawet się nie odwracając, poszłam do przodu. Szukać Mike'a .
Nie było go ani w piwnicy, w jego pokoju, kuchni, łazience, pokoju z kartami... Ale nie sprawdziłam jeszcze dachów ani podziemnych pokoi! Zrobiłam faceplame i zbiegłam po schodów na dół- od razu zobaczyłam dwa pomieszczenia- brązowe ( Clyface) i wielki obszar z wodą dla Killer Croca. Skierowałam się właśnie do niego. Stanęłam przed ,, basenikiem" dla Croca i zaczęłam go nawoływać:
- Croc!!! Croco!!!! Croooccc!!??
Spojrzałam na wodę przede mną- wyłonił się z niej nie kto inny jak poszukiwany przeze mnie krokodylek.
- Kathia. Generalnie nie wielu ludzi z naszego bandu schodzi tu do mnie bez powodu... Więc co chciałaś?- przetarł twarz ręką i przykucnął na krześle w rogu pokoju, które dopiero teraz zauważyłam!!
- Yyy... Croco, znasz kogoś takiego jak Mike?
- Nazwisko?
- Nie mam nazwiska, ale na 100% należy do gangu któregoś z naszych przyjaciół..
- To dlaczego ich nie wypytasz?
- To tak trochę.... Wzbudzałoby podejrzenia. Czyli go nie znasz?
- Hmm... Imienia nie kojarzę, a jak wygląda?
- Brunet z brązowymi oczami.
- Aaa, tak, tak. Przechodził tutaj jakiś taki knypek, pokazał mi kartę przynależności do gangu Two Face'a.
- Gdzie poszedł?!
- Chyba na dach.
Rzuciłam się mu na szyję, mocno wyściskałam ( nie za mocno oczywiście, bo te kolce na jego ciele nieco mi w tym przeszkadzały 😂)
- Dobra, lecę, bo mi jeszcze zwieje..- Wyślizgnęłam się z jego objęć i pobiegłam na dach. Cicho, bezgłośnie wręcz weszłam na dach. Siedział tam. W rękach miał jakiś notes i wiele zdjęć porozrzucanych wokół siebie. Nie chciałam się z nim patyczkować, więc po prostu uderzyłam go w głowę, powodując jego utratę przytomności.
IZI PIZI
***
Z satysfakcją spojrzałam na swoje dzieło: Mike siedział przywiązany do drewnianego krzesła- Umieściłam go w tym samymi miejscu, co ostatnio Joker- piwnica. ( kolejny raz XD). Postanowiłam obudzić mojego więźnia. Spoliczkowałam go- mocno. Nie obudził się. Powtórzyłam tę czynność około 5 razy, a dopiero za szóstym brunet raczył otworzyć oczy. Najwidoczniej chciał przetrzeć sobie policzki, które były już zresztą całe czerwone, więc po paru próbach podniesienia związanych rąk, wykrzyczał:
- Ejj!!!
I spojrzał na mnie. Jego usta rozszerzyły się w szerokim ,, WTF?!" A oczy prawie wyszły z orbit. Zdenerwowana chwyciłam nóż i niebezpiecznie zbliżając go do szyi chłopaka, wychrypiałam:
- Teraz to udajesz zdziwionego?? A jak wyglądałeś, jak zabijałeś mojego przyjaciela???!!
- To o to chodzi??!- wydukał przestraszony, a ja zdziwiona nieco się odsunęłam.
- A myślałeś, że o co chodziło?
- Eee... No bo ja...
- Hmmm??!
- Kathia, ja nie chciałem zabijać twojego przyjaciela... Nie wiedziałem, że go znasz!!
- Jak to nie wiedziałeś?!? Dał mi nawet róże!!! Chciał mi coś powiedzieć, ale w tym momencie kula z TWOJEGO pistoletu przebiła mu serce!!!- bezradnie upadłam na krzesło obok, nóż rzucając daleko od siebie i Mike'a.
- Dostałem zlecenie.. Przykro mi.
- Od kogo?!?!
- Od Two Face'a. John pracował w jego gangu, ale zdradził i chciał pójść z tym wszystkim na policję. Dent potrzebował kogoś niczym się nie wyróżniającego, żeby poszedł na miasto i go zabił, a że ja jestem nowym rekrutem.... Robota padła na mnie. Harvey chciał, żebym mu udowodnił, że nadaję się do gangu. A muszę, bo nie mam pieniędzy na opłacenie mnie i mojej siostry, która jest chora i potrzebuje dosyć drogich lekarstw.
Pokiwałam lekko głową, ocierając łzę, która wypłynęła z mojego lewego oka. Patrzyłam mu w oczy, te piękne, czekoladowe oczy... Chwila, co ja wygaduję?! Miałam go zabić!!
- Proszę... Jeżeli masz zamiar mnie zabić, zrób to, ale oszczędź  życie mojej siostrze- nic nie zrobiła!! Ktoś musi dawać jej leki...
- A gdzie wasi rodzice?
- Oni... Opuścili nas, gdy dowiedzieli się  o chorobie Juliet. Chcieli zabrać mnie ze sobą, jako że byłem zdrowy i wysportowany, ale za bardzo kochałem Juliet, więc zostałem z nią. Nawet kosztem własnego życia, będę tu z nią i dopilnuję, żeby żyła długo i szczęśliwie.
- Rozumiem. Przepraszam...- wstałam i go rozwiązałam. Nie zasługiwał na to. Ale Dent tak. Chociaż w sumie, co ja gadam!! Nie zabiję przecież jednego z moich przyjaciół.. John był zdrajcą... Czyli ja też byłabym w niebezpieczeństwie, jeśli by przeżył.
Nieoczekiwanie, czyjeś silne ramiona opatuliły mnie w pasie. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Mike'a. On był taki... Inny. Miły i radosny. Mimo, że prowadzi takie a nie inne życie. Podziwiałam go.
- Mike?
- Tak?
- Chciałabym zobaczyć Juliet.

Hejo!!
Znowu była przerwa od pisania, ale szkoła dużo wymaga -.-
Wiem, że niektórzy spodziewali się wielkich tortur i śmierci Mike'a, ale wyobrażam go sobie jako jednego z moich ukochanych osób ( nie, nikogo z rodziny XD) więc po prostu nie mogłam go zabić!!
Heh
Do nexta!!

Przemiana | zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz