ROZDZIAŁ 25

1.7K 135 13
                                    

Do kryjówki wpadłam jak burza. Pierwsze, co zrobiłam, to udałam się do pokoju Jokera. Nie było go. Spytałam Freeza, czy wie gdzie jest.
- Wydaje mi się, że właśnie odstresowuje się na jakimś cywilu..
- Gdzie?
- W piwnicy.
- Ok, dzięki.
- Radzę ci teraz tam nie iść.
- Muszę...
Pobiegłam przed siebie, cudem przeskakując nad nogą Harley, którą
,, przypadkiem" mi podstawiła. Nie zastanawiając się wiele, odwróciłam się tylko, pokazałam jej brzydkiego paluszka i pobiegłam dalej. Usłyszałam tylko jej ciche fuknięcie.
***
Stałam pod drzwiami do piwnicy i nasłuchiwałam..
Narrator:
Joker stał nad swoją ofiarą- był to młody mężczyzna, Nathan Broke, z zawodu policjant. Miał krótkie, czarne włosy, zielone oczy i kolczyka w lewym uchu. Klaun obracał w rękach nóż, po czym wolno, ale głęboko, przejechał nim po ręce Nathana, wywołując u niego przeraźliwy krzyk.
- Wiesz, nigdy nie lubiłem glin. A ty?
Mężczyzna nie odpowiedział.
- Po twoim wyrazie twarzy, wnioskuję, że też nie za bardzo. To czemu nim zostałeś??
Brak odpowiedzi.
- Zgaduję, że chciałeś po prostu dużo zarobić. Ale wiesz co?? Ja nie jestem gliną i też dużo zarabiam!! Ja się wręcz taplam w kasie!!
- Nie zarabiasz tych pieniędzy. Ty je kradniesz.- wydukał więzień, dzięki czemu oberwał nożem w kolano. Wydał z siebie krzyk.
- W sumie to racja... Ale to bez znaczenia...
Klaun pochylił się nad swoją ofiarą, po czym wyszeptał:
- Tu nie chodzi o pieniądze... Tu chodzi o przesłanie..
Po czym wbił ostrze prosto w pierś Nathana. Mężczyzna jeszcze chwilę oddychał, a gdy przestał- Joker wyciął mu uśmiech i wytarł nóż z krwi. Odwrócił się i wyszedł.

Perspektywa Kathii:
W ostatnim momencie odskoczyłam od otwieranych drzwi.
To był Jack. Na ustach miał psychopatyczny uśmiech. Ja również się wyszczerzyłam- gdy tak wyglądał, wiedziałam że jest w swoim żywiole. Zajrzałam do piwnicy.
Zmasakrowane ciało.. No tak.
- Przepraszam.- wymsknęło mi się z ust. Zdziwiony mężczyzna popatrzył się na mnie.
- Za co?
- No bo.. Ostatnimi czasy byłam dla ciebie taka niemiła i niedostępna... Dopiero teraz zauważyłam, że zabrałam ci to, co dla ciebie ważne.
- Czyli co?
- Twoją prawdziwą naturę. Ja... Nie chciałam.
- Ale, ja zmieniałem się dla ciebie. To dzisiaj.. To po prostu... Nie wytrzymałem już.
- Rozumiem. To moja wina. Joker.. Nie musisz się dla mnie zmieniać- pokochałam cię przecież jako zielonowłosego psychopatę z makijażem klauna, czyż nie?
Uśmiechnął się szarmancko.
- Joker, chcę cię z powrotem.
Mocno mnie przytulił. Kiedy się od niego oderwałam, streściłam mu całą przygodę w domu Wayne'a. Gdy doszłam do wątku Robina, wybałuszył tylko oczy i szeroko otworzył usta.
- Mam plan.
- Że niby jaki? Nie chce mi się mordować kolejnej osoby, tak jak tej dziewczyny- to trwało za długo.
- Racja... Trzeba zwabić tu Batka..
Poszliśmy razem do mojego pokoju, gdzie planowaliśmy każdą ,, misję". Tak było i teraz. Ja myślałam, w jaki sposób udowodnić światu, kto jest nietoperzem, a Joker przygotowywał broń. Trzy z jego noży wylądowały na ścianie koło mnie. Zgromiłam go wzrokiem i powróciłam do moich planów.
- Hmmmm.... Robinowi już chyba wszystko jedno, po stracie swojej ukochanej prawda??
- Tak mi się wydaje.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał mi donośny dzwonek telefonu. Byłam zdziwiona, nieczęsto ktoś do mnie dzwonił, ale przycisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?- powiedziałam.
- Czy dodzwoniłem się do osoby o imieniu Kathia Fear?
- Zależy, kto mówi.- bąknęłam.
- John.
- Tia, to ja. Czego chcesz?
- Po prostu cię spotkać. Masz czas? Na przykład na pizzę za godzinę?
- Noo....
Spojrzałam ukradkiem na Jokera, a ten skinął głową.
- No ok. Za godzinę w pizzerii w centrum.
- Będę czekał.
Z ironią rzuciłam telefon na łóżko i opadłam na kanapę koło Jokera.
- Gdzie macie się spotkać?
- W centrum. W tej nowej pizzerii.
- Po co?
-Powiedział, że chce tylko pogadać.
Wzruszyłam ramionami, wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne, przylegające rurki, białą koszulę i baleriny. Poszłam się przebrać.
**
Po zmienieniu ciuchów, stanęłam przed Jackiem, wyciągając rękę w stronę jednego z noży. Posłusznie mi go oddał, a ja złożyłam go i wsadziłam do kieszeni spodni. Był niewidoczny.
Teraz musiałam jeszcze ogarnąć szopę na głowie, znosząc przy tym głośne westchnienia Jokera, który ubóstwia wręcz tą szopę. Przeczesałam włosy i związałam je ciasno w kucyka na czubku głowy.
Na twarz nałożyłam puder i korektor, a oczy podkreśliłam czarną kredką. Na wykończenie makijażu, usta przejechałam czerwoną szminką. Kiedy się odwróciłam, klaun stał za mną, z uwagą się mi przyglądając.
- Jak wychodzisz gdzieś ze mną, to tak się nie malujesz...
- Niee... Tylko jak wychodzę z tobą to na twarz nakładam tonę makijażu!!
Zaśmialiśmy się, a Joker powiedział, że musi iść się ,, zabawić", co w jego znaczeniu oznacza tyle, że idzie najprawdopodobniej do miejsca publicznego w Gotham i urządza tam sobie niemałą rzeź.
Ja tymczasem, narzuciłam na siebie kurtkę, wyszłam z kryjówki.
**
Bez większych problemów dotarłam na miejsce. Po drodze widziałam tylko wiele ludzkich ciał z wyciętymi uśmiechami, poustawianych w stronę restauracji. Wiedziałam, że to Joker, ale nie miałam wątpliwości, że nie zrobi nic Johnowi. Chyba.
Odgoniłam od siebie te myśli i pewna siebie weszłam do środka. Otoczył mnie zapach świeżej pizzy, ciasta i frytek. Spojrzałam na lewo. Siedział tam- ubrany w niebieską koszulę i czarne spodnie. W rękach trzymał bukiet czerwonych róż- moich ulubionych kwiatków. Usiadłam naprzeciwko niego, a on z szerokim bananem na twarzy podał mi róże.
- A to za co?- spytałam niepewnie, odbierając prezent.
- Kathia... Ja muszę ci coś powiedzieć..
Złapał mnie za dłonie, które miałam położone na blacie stołu.
- Ja...- jego wypowiedź przerwała kulka od pistoletu, która przeszyła jego klatkę piersiową. Bezwładnie opadł na ziemię,  a ja wydałam z siebie krzyk rozpaczy. Podniosłam głowę i zobaczyłam... Mike'a?? Mike!?!?! Mike należy do gangu jednego z moich przyjaciół... Trzymał dymiący jeszcze pistolet, ale gdy napotkał moje spojrzenie, uciekł.
Drżącymi rękami podniosłam swoją komórkę i wykręciłam numer pogotowia, bełkocząc tylko:
Pizzeria w centrum Gotham, Third Street, postrzelony mężczyzna, potrzebuje natychmiastowej pomocy!!!
Ze słuchawki usłyszałam tylko
,, Już jedziemy, nie ruszajcie się z tamtąd", po czym rozłączyłam się i wtuliłam w Johna.

Witam, ktoś jeszcze o mnie pamięta?! 😂
Przepraszam że ostatnio nie było rozdziałów, ale nie miałam czasu ani pomysłu...
Mam nadzieję, że ten oto rozdział, który był sklejany przeze mnie około tydzień, jest spoko.
Do następnego!!

Przemiana | zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz