ROZDZIAŁ 13

2.4K 171 26
                                    

Perspektywa Bruce'a Wayne'a:

Rano obudziły mnie promienie słońca, wdzierające się przez okna. Koło mnie, na poduszce leżał mój telefon- widocznie z nim zasnąłem. Odblokowałem ekran. 37 nieodebranych wiadomości, 48 nieodebranych połączeń. Kliknąłem na ikonkę poczty:
Od Dick: Mam sprawę.
Od Dick: Jesteś tam?
Od Dick: Haloooo!
Od Dick: Dzwonił do mnie Gordon, chcesz wiedzieć co się stało?
Od Dick: Dobra i tak ci powiem.
Od Dick: Czytasz to w ogóle?!
Od Dick: Gordon powiedział, że Barbara nie wróciła do domu.
Od Dick: Wiesz coś o tym?
Od Dick: Z tego co pamiętam, ostatnio była u ciebie..
I masa innych sms-ów. Z trudem wstałem i wziąłem łyka wody ze szklanki obok. Przechodząc obok lustra, zauważyłem świeże jeszcze ślady po oparzeniach. Przypomniałem sobie wczorajszy wieczór. Walczyłem z Fireflym, który próbował spalić remizę strażacką i niechcący poparzyłem się płomieniem z jego miotacza. Zwiał mi..
Przebrałem się w luźną, szarą koszulę i czarne spodnie. Pobiegłem schodami w dół. Kierowałem się do Batjaskini. ,, Barbara nie wróciła...". Gdy dotarłem na miejsce, siadłem przy komputerze i zacząłem przeglądać nagrania z kamer, ostatniego wieczoru. W drzwiach pojawił się Alfred- jak zwykle, ubrany w czarny garnitur z czarną muszką.
- Co panicz robi?- spytał zaciekawiony. Staruszek był jedyną osobą, która mogła zastąpić mi rodzinę, nigdy więc go nie okłamywałem.
- Sprawdzam nagrania z monitoringu.
- W celu..?
- Barbara nie wróciła wczoraj do domu. Martwię się o nią.
- Panienka Gordon była tu wczoraj.
- Tak, wiem. Możesz mi z tym pomóc?- wskazałem na komputer.
- Oczywiście!- zajął miejsce przy drugim stanowisku i zaczął odtwarzać nagrania.
- Paniczu Bruce, chyba coś znalazłem.- obróciłem się i spojrzałem na ekran. Przedstawiał Jokera leżącego na ziemi, i Batgirl stojącą nad nim. Nagranie nie miało dźwięku. Nagle zza dziewczyny, wyłoniła się jakaś blondyna, która skoczyła na nią i ogłuszyła! Potem Bane ją podniósł i odeszli. Widziałem tylko skrawek auta którym odjechali.
- Alfredzie?
- Tak?
- Możesz zadzwonić do Dicka i powiedzieć mu, że jest tu potrzebny?
- Oczywiście sir.

Back to Kathia ;):

Obudziła mnie kula od pistoletu, która zatrzymała się w ścianie nade mną. Deadshot. Teraz to mu się dostanie! Zdenerwowana wstałam i wbiegłam do jego pokoju. Floyd był w samej podkoszulce i dresach. Trochę się zawstydziłam, a on powiedział:
- Sorki, nie wiedziałem że tam jesteś.
- Obudziłeś mnie..
- I przeprosiłem. Ale w ramach rekompensaty, mogę zrobić ci śniadanie.- uśmiechnął się.
- Umiesz?- szczerze, byłam tym zdziwiona.
- Pewnie, nawet jak!- liczy się szczerość, co nie? 🙃🙄😳
Zeszliśmy razem do małej kuchni, o której istnieniu nawet nie wiedziałam, ale ok. Lawton stanął za blatem i spytał:
- To co chcesz?
- Może tosty?
- Zbyt wybredna to nie jesteś.- zaśmiał się. Po chwili moje ,, danie" było już gotowe, a ja pożegnałam się z Floydem i pognałam pod prysznic. Potem przebrałam się w czarną koszulkę z napisem ,, It's just a joke", jeansy, bordową bluzę i białe trampki. Nie patrząc się w lustro, wyszłam i udałam się do piwnicy. Ku mojemu zdziwieniu, stał tam Joker. Miał na sobie koszulę z krótkim rękawem, szorty, fioletowe rękawiczki i nóż w ręce. Wolno do niego podeszłam i zobaczyłam tą dziewczynę. Ręce miała przywiązane grubą liną do drążka na suficie, który był cały pomazany. Dziewczyna płakała.
- Jak się nazywa?- zapytałam klauna.
- Nie wiem, ale nie to mnie teraz obchodzi.
- A co?
- Wiesz, kiedy mam nową ofiarę, trzeba najpierw się z nią zabawić!!
- Uch, dobra możesz mnie na chwilę z nią zostawić?
- Pewnie.- wyszedł, a ja usiadłam na krześle naprzeciwko rudej. Podniosła głowę i wychrypiała:
- A ty czego ty chcesz?- zaśmiałam się, bo widok batmanki mnie rozwalał.
- Jak można upaść tak nisko?!- wykrzyczałam jej prosto w twarz, bawiąc się uszami przy jej masce.
- No właśnie, jak?- uderzyłam ją w twarz, a potem ponownie usiadłam. Spokojnie już, odpowiedziałam:
- Ja przynajmniej nie bawię się w nietoperza.
- A ja nie maluję się na takie powalone kolory.- splunęła krwią prosto na moje buty. Z obrzydzeniem na twarzy, kopnęłam ją w brzuch, po czym ponownie zakaszlała. Faktycznie, zapomniałam zmyć farby, ale może to nawet lepiej..
Z szafki wyciągnęłam nóż i przecięłam jej dłoń. Krzyknęła, a łzy poleciały jej jeszcze bardziej. Jej własną krwią, namalowałam jej na twarzy uśmiech i powiedziałam:
- Let's put a smile on that face!!- kaskada śmiechu.
- Jesteś chora.- stwierdziła ruda, po czym ponownie dostała w brzuch.
- Wzajemnie.- wyrwałam jej kosmyk włosów i opuściłam pokój. Pobiegłam prosto do skanera i wsadziłam do niego włosy. Nawet nie zauważyłam Harley, która do mnie podeszła. Wyglądała całkiem... Normalnie. Jej blond włosy luźno spadały na ramiona, miała mocny make-up, ale bez białej twarzy. Ubrana była w czerwoną sukienkę z wycięciem na plecach, dziurawe rajtuzy i wysokie, fioletowe buty na platformach.
- Co robisz?
- Sprawdzam, kim jest podróba Batmana.
Na ekranie pojawiło się duże zdjęcie dziewczyny w okularach, o takich samych włosach, jak więźniarka i duży, zielony napis: BARBARA GORDON.
Mam cię..

Jak tam pierwszy dzień szkoły?^^
Mam nadzieję że podoba wam się rozdział 😬😬
No i oczywiście piszcie, czy chcielibyście więcej rozdziałów z perspektywy innych osób ^^

Przemiana | zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz