3

771 35 0
                                        

,,18:00
Dzwoni telefon. Przez drzwi dobija się mój pies."

- Halo?- zdziwiona odebrałam. Widziałam, że to był Michał.
- Cześć! Co robisz?
- Nic leże. - powiedziałam wystraszona.
- Co to za dziwne odgłosy?
- Pies do pokoju się dobija.
- Możemy się spotkać?
- Przed chwilą weszłam do domu ze spotkania z tobą. Musimy się co chwilę spotykać? Daj mi pożyć trochę.
- Nie chciał bym ci mówić tego przez telefon.
- O co ci chodzi? Co chcesz?- zapytałam podirytowana nie wiedząc o co chodzi.
- Dobra, nie ważne. Przyjdę jutro pod szkołe po ciebie. O której kończysz?
- Eh... O 14, bo jedna lekcja nam wypada, ale mimo to mogę jutro na godzine wyjść i chciałabym spędzić ten czas z moją przyjaciółką.
- To przełóż spotkanie. Proszę to jest ważne.- nie wiem co ja robie. Zawsze mu ulegam. Nie potrafie mu odmówić.
- Dobra, tylko jak się okaże, że to nic ważnego to koniec naszej znajomości!- powiedziałam stanowczo. I tak nie zerwe z nim kontaktów.
- Dobra, to o 14 pod szkołą. Pójdziemy gdzieś i pogadamy. To pa.
- Mhm. Pa.- nie mogę się doczekać.

Środa 14:00
-wychodzę ze szkoły. Yoko już wie, że nie możemy się dzisiaj spotkać. Powiedziałam, że muszę pokój posprzątać.
- Niezłego masz chłopaka! Nie wart jest ciebie.- usłyszałam głos Julki. Odwróciłam się i zobaczyłam tą lale.
- Haha, idziesz go podrywać? To idź. Życzę powodzenia.- uśmiałam się mówiąc to.
- Dobra, jeszcze dziś będzie moim chłopakiem zobaczysz.
- A wiesz chociaż jak ma na imię?
- Nie, ale się dowiem.- podeszłam do drzwi wejściowych. Zobaczyłam Michała. Do niego podbiegła Julia.
Dałam im chwilę. Zobaczyłam, że jemu chyba podoba się ta dziewczyna.
Podeszłam. Chciałam przerwać tą rozmowe. Idę i patrzę w telefon. Przeszłam obok nich.
- Czekaj!- krzyknął Michał łapiąc mnie za ramie.
- Co chcesz?
- Mnieliśmy się spotkać.
- Myślałam, że idziesz z tą dziwką.
- Czemu dziwką?
- Nie mówiła ci?
- Nie.
- No to szkoda. Twoja dziewczyna a nie mówi ci takich ważnych rzeczy.
- Ona nie jest moją dziewczyną! Co ci przyszło do głowy?!
- Mówiła, że jeszcze dziś będziesz jej chłopakiem...
- Prędzej twoim!- zaśmiał się.
- Wmawiaj sobie dalej.- mówiłam na poważnie.- A co to za ważna sprawa?- dodałam po chwili.
- A właśnie. Więc tak. Ja nie długo muszę wyjechać do Londynu do kolegi. Nie chce mi się samemu jechać.- położył swoje ciepłe ręce na mojej tali. Zaczerwieniłam się.
- I?- uniosłam prawą brew do góry.
- Może chcesz pojechać ze mną?
- Haha, a szkoła?
- Ferie są już od weekendu.
- I tak nie mogę. Hajsu tylę nie dostanę.- mruknęłam pod nosem.
- Ale ja zapłacę za wszystko.
- Haha, skąd weźmiesz tyle kasy?
- O to już sie nie martw.
- Nie, nie mogę.- odeszłam od niego.
- No proszę!
- Nie i koniec!- idziemy dalej.
- Lubisz mnie?- nagle zatrzymał się.
- Można tak powiedzieć.- oczywiście nie powiem mu co tak na prawdę do niego czuję.
- To pojedziesz ze mną?
- Muszę się zastanowić. A kiedy byśmy wyjechali?
- No w sobotę.
- Dobra, jak ci tak zależy to pogadam z mamą. A w ogóle to po co tam jedziesz?
- Mam kilka spraw do załatwienia.
- Mhm. Mam nadzieję, że nie będę musiała pokazów striptizu robić przed tobą.- zaśmialiśmy się głośno.
- Niee. A dla jasności. Między nami do niczego nie dojdzie.
- Po tobie wszystkiego można się spodziewać.
- Haha, obiecuję.
- Dobra, poczekaj.- odebrałam telefon od mamy. Pogadałam pięć minut.- Ja już muszę spadać. Popytam o ten wyjazd.
- Dobra.- Złapał mnie w tali i pocałował w usta. Lekko, ponieważ nie pozwoliłam mu na nic.
- Ty każdego na ulicy całujesz?
- Tylko tych, którzy na to zasługują. Czyli ciebie.
- Daruj sobie.- teraz już na prawdę jestem zła na niego.
- Dobra, przepraszam. Pa
- Na razie.
- Mogę cie podwieźć.- w tym momencie przyjechał piękny samochód. Ferrari.
- To twój kierowca?
- Tak. Jedziesz?
- Nie, dzięki.
- Proszę.
- Dobra, ale masz mnie nie całować.
- Obiecuję.- wsiedliśmy do samochodu.
Po pięciu minutach byłam już pod domem.
- Dzięki, pa.
- Do jutra.
- Jak to do jutra?
- A wolisz się dziś spotkać?
- Nie. Na razie daj mi spokój. Idę psa wyprowadzić.- wyszedł z samochodu. Obkrążył go żeby otwożyć mi drzwi. Wyszłam. Stanęłam przed drzwiami. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Weszłam do domu nie zamykając za sobą drzwi. Michał nadal stał przed furtką. Zawołałam psa, zapiełam obrożę ze smyczom. Wyszłam z domu.
- Ty nie jedziesz?- zapytałam.
- Mogę iść z tobą?
- Nie.- byłam szczera. Chciałam pobyć sama.
- Pójdę.- szłam po chodniku. On wlekł się za mną.
- Chcesz mnieć chłopaka?- nie odpowiadałam gdyż patrzyłam na telefon. Był już naprawiony. Wczoraj oddałam, a dziś rano już był gotowy.
- Halo?
- Nie rozumiesz? Chcę być sama.
- Co ci się dzieje?
- Wkurzasz mnie!
- Czemu?
- Całujesz mnie chociaż się znamy trzy dni. Praktycznie nic o tobie nie wiem.
- Tak bardzo ci przeszkadza to, że cię całuję?
- Tak. Znajdź sobie dziewczynę, a nie jutro poznasz inną laske i z nią będziesz sie lizał.
- Już znalazłem dziewczyne tylko ona mnie nie kocha.
- Ojej biedne dziecko. Pewnie nawet nie wie, że się w niej kochasz.
- Okazuje to.
- To powiedz jej to.
- Nie teraz. Jest na mnie zła.
- To ją przeproś.
- Przepraszam.
- Boże, Michał.
- Co?
- Ogarnij się.
- Kocham cię.
- Nie będziemy parą po kilku dniach znajomości.
- Czemu?
- Bo...
- Mmm?
- Boo...- nie wiedziałam co powiedzieć. - Bo jak tak się z każdym całujesz to ja dziękuję.
- Nie całuję się z każdym. Tylko z tobą.
- I pięcioma innymi dziewczynami.
- Nie.
- Nie oszukuj się. To kim była ta szatynka?
- Koleżanka.
- Z koleżanką się całujesz?
- W policzek można.
- W usta też?
- Nie.
- No właśnie. To czemu się ze mną całowałeś?
- Pozwoliłaś.
- Raz, a nie cały czas.
- Przepraszam.
- Eh... Jutro znów tak będzie.
- Jak zostaniesz moją dziewczyną to tak.- uśmechną się lekko.
- Nie, dzięki.
- Źle całuję?
- N-nie.- zająknęłam się.
- No właśnie.- obok nas był wielki szary budynek. Byliśmy na jego rogu.
- Chodź, szybko!
- Co?- pociągnął mnie za nadgarstek.
- Nic...- powiedział, po czym złapał mnie w tali.- Mogę?
- Nie.- oczywiście i tak mnie pocałował.
- Wracam do domu. Pa.- nic nie powiedział. Odeszłam

Sobota 5:00
Przez te kilka dni nawet do mnie nie napisał. Nie mniałam z nim kontaktu. Trochę zaczęłam się o niego bać.
- Zadzwonię do niego.
- Halo?- usłyszałam głos Michała.
- Cześć.
- Siema. Możesz jechać?
- Tak. A o której?
- O 6:00 będę po ciebie.
- Dobra. Pa
- Poczekaj. Jest jeszcze jedna sprawa.
- Jaka?
- Dobrzeby było gdybyś udawała moją dziewczyne.
- Że co?!
- No bo ten... Z tym kumplek chodzimy na imprezy i dobrze by było.
- Czemu ja?!
- Jesteś ładna, szczupła, ładnie tańczysz... Mam dalej wymieniać?
- Nie...
- To jak?
- Dobra, pogadamy jak przyjedziesz. Pa.
- Pa.

6:00
Przyjechał Michał. Zadzwonił dzwonkiem. Wpuściłam go.
- Cześć.- uśmiechną się. Moje kąciki ust takrze podniosły się do góry.
- Cześć.- odpowiedziałam.- Jedziemy już?
- Mamy jeszcze pół godziny, więc możemy...
- Chcesz coś do picia?- przerwałam mu, ponieważ wiem co chciał powiedzieć, że możemy zostać u mnie chwilę.
- Jasne.
- A co? Kawa? Herbata?
- Może być herbata.
- Ok. Wejdź. Tak w drzwiach stoisz. Mamy trochę do pogadania.- uśmiechnęłam się. On wszedł po czym zamknęłam drzwi.

Fanfiction MultiGameplayguyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz