11

556 20 0
                                    

,,Odłożyłam telefon i przekręciłam się na plecy. Nie mniałam siły nic robić, więc leżałam bezczynnie."
- Co tak nic nie mówisz?
- A co mam mówić?
- Jak ci ferie minęły?
- Spoko. A tobie?
- Super.- uśmiechnął się.
- Ja pier...!- zerwałam się szybko z łóżka i podbiegłam do szafy. Wzięłam spodenki i pobiegłam na dół. Zapomniałam o bluzce. Napiłam się wody i pobiegłam na górę. Wzięłam bluzkę na krótki rękawek.
- Chdź!- krzyknęłam głośno. Pociągnęłam go za rękę i zbiegliśmy na dół. Szybko założyłam bluzkę i spodenki.
- Co?
- Muszę jechać na tańce, bo w niedziele są te mistrzostwa!- założyłam kurtkę i buty. On też.
- Szybko! Mam pięć minut do autobusu!- Michał zadzwonił do kogoś.
- Ile tam się jedzie?
- Pół godziny autobusem! Chodź szybko!
- Spokojnie.- złapał mnie w tali.- Mój kumpel nas zawiezie.
- Było tak od razu.- usiadłam na kanapie gotowa do wyjścia. Pięć minut później już był ten facet co kieruje samochodem.
- Chodź.- powiedział uśmiechając się. Podeszłam do niego i go pocałowałam.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła?
- Prawdopodobnie teraz siedziałabyś w autobusie.- zaśmiał się. Poszliśmy do samochodu. Cały czas myślałam o tym co powiedzą dziewczyny. Tak długo się nie widziałyśmy. W sumie to ponad tydzień. No nic. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Pożegnałam się z Michałem i poszłam na tańce. Ale jak to ja zapomniałam wziąść ochraniaczy i picia. Na tańcach było super. Dziewczyny się stęskniły ja też. Wyszłam przed budynek. Michał już czekał. Pożegnałam się z ekipą i poszłam do niego.
- Już jestem.
- No to super. Do domu jedziemy?
- No tak .- uśmiechnęłam się do niego. Przez całą drogę przejechaliśmy w milczeniu. Po powrocie do domu przebrałam się w piżamę i umyłam się. Potem położyliśmy się. Byłam bardzo zmęczona. Trening trwał tylko dwie godziny, ale po tygodniowej przerwie wszystko mnie boli. Jest godzina 19:00 a ja już w łóżku. Michał też. Patrzymy tempo w telewizor. Na ogół uwałam, że lepsza jest żywa dusza obok, a nie internet czy inne tego typu rzeczy, ale dziś już nie mam siły żyć, wiec jedyne co zrobiłam to przytuliłam się do chłopaka i usnęłam.

Czwartek 7:00
Jako iż nie jestem rannym ptaszkiem już wstałam. Nie chciałam budzić Michała dlatego wzięłam gitarę i po cichu zeszłam na dół do salonu. Zaczęłam grać i śpiewać. Tak na prawdę znam dużo piosenek i ładnie śpiewam, ale nie chcę by wiedział. Czuję się lepiej jak nikt nie wie. Nie zwracałam na nic uwagi. Siedziałam tyłem do wejścia. Śpiewałam piosenkę. Po tym odłożyłam gitarę na kanapę. Odwróciłam się w celu podejścia do blatu, a w drzwiach zobaczyłam Michała. Zamarłam.
- Cześć, obudziłam cię?- zapytałam zawstydzona.
- No. Pięknie grasz i śpiewasz.
- Dzięki.- zrobiłam herbatę.- Idę na górę się przebrać.
- Mhm.- uśmiechnął się do mnie i poszedł za mną na górę. Ubrałam się w jeansy i zwykłą bluzkę na długi rękaw, bo było bardzo zimno. Rodzice byli w pracy.
- Idę z psem na spacer. Idziesz?- zapytałam biorąc szelki dla Ariego.
- Mogę iść.
- No to chodź. Ari!- zawołałam psa. Zwierzak podbiegł do mnie. Założyłam mu szelki i przypięłam smycz. Założyłam kurtkę i sportowe buty. Michał też był już gotowy. Wyszliśmy z domu. Pies przez cały czas kiedy ja byłam w Londynie był wypuszczany tylko przed dom. Gdy doszliśmy na łąkę gdzie nawet domów nie było, więc odpięłam smycz. Zwierzak latał w koło nas po całej łące. Teraz to raczej była pusta przestrzeń pokryta śniegiem. Nawet staw był zamarznięty. Chodziliśmy w milczeniu. Postanowiłam przerwać tą ciszę.
- Jak ci się spało?
- Dobrze. A tobie?
- Pchałeś się strasznie, ale tak to jak zawsze. Czyli dobrze.- uśmiechnął się. Podeszłam do drzewa i zerwałam małą gałązkę i zaczęłam rzucać psu, a on ją przynosił. Po chwili zabawy już nie czułam palcu u nóg.
- Wracamy?
- No.- zawołałam czworonoga, przypięłam smycz i wracaliśmy do domu. Oczywiście w milczeniu.
- Czemu nic nie mówisz?! Wstydzisz się?- zapytałam podirytowana.
- Nie. Poprostu myślę.
- O czym?
- O nas. Zastanawiam się czy nasz związek ma dalej sens.
- Jak to? Oczywiście, że ma sens!- wtedy zobaczyłam, że robił sobie jaja.- Nie strasz mnie więcej!- zaśmialiśmy się. Po powrocie do domu rozebraliśmy się z kurtek i butów. Psu zdjęłam szelki i puściłam luzem. Sama zrobiłam sobie kawę. Siadłam na kanapie i przykryłam się kocem. Włączyłam telewizon i oglądałam jakiś serial. Michał też zrobił sobie kawę i siadł obok mnie. O kanapę opierała się gitara. Odstawiłam kubek i wzięłam gitarę.
- Zaświewaj coś.- powiedziałam do Michała.
- Ja to tylko trak. To coś zaśpiewaj.
- Co?
- A co chcesz. Na przykład Bednarka.
- Nie!- powiedziałam i zaczęłam grać
,, Jezu to znowu się stało" Po zaśpiewaniu odłożyłam gitarę. Wzięłam telefon. Przyszła wiadomość. Oczywiście od Szymona. Byłam zaniepokojona, ale i rozczarowana. Nie chciałam dać poznać tego po sobie.
- Ja idę na chwilę.
- Gdzie?
- Do sklepu.
- Dobra, tylko...
- Tak, wiem. Mam uważać na siebie.- nie dałam mu dokończyć, bo wiedziałam co chce powiedzieć.
- No.- zaśmiał się, ale mi w ogóle nie było do śmiechu.
- Idę.- ubrałam się i wyszłam. Oczywiście, że nie szłam do sklepu tylko spotkać się z Szymonem. Po dwuch minutach byłam w tym samym miejscu co kiedyś Michał z nim czyli między blokami. Stał tam ten debil. Stanęłam z dala od niego.
- Co chcesz?- zapytałam starając się nie okazywać uczuć jakie w tej chwili mnie nenkały. Podszedł do mnie.
- Chcę ciebie.- złapał mnie w tali.
- Odpierdol się ode mnie.
- Hehe, lubię takie niegrzeczne.
- To znajdź sobie taką.
- Po co skoro ty tu jesteś.
- Mamy nie wyjaśnionych spraw.
- Jakich?
- Ty chyba masz problem, albo ja niewyraźnie mówię. Odwal się ode mnie i Michała.- zwaliłam jego ręce z moich bioder.
- A co mi zrobisz?
- Nie ja tylko pały.- odeszłam i nawet się nie odwróciłam. Po kilku minutach byłam w domu. Nie poszłam do sklepu, bo Michał i tak by się dowiedział, że byłam gdzie indziej. Postanowiłam, że powiem mu prawdę, ale gdy o to zapyta. Weszłam do domu, rozebrałam się i poszłam do kuchni. Zrobiłam termos gorącej herbaty i siadłam obok chłopaka na kanapie.
- Nie byłaś w sklepie, prawda?
- No nie byłam. Przepraszam, ale musiałam to załatwić.
- Sprawę z Szymonem?
- Tak.
- Mogłaś mi powiedzieć. Bym poszedł z tobą.
- Nie było takiej potrzeby.
- A jak by coś ci zrobił?
- Ale mi nie zrobił.- rozmawialiśmy nie krzycząc na siebie. Ta rozmowa nie mniała by sensu.

Fanfiction MultiGameplayguyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz