28

344 12 0
                                    

,,12:55
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i otworzyłam je. Stał w nich Merghani i Matiax. Zaprosiłam ich do środka. Zrobiłam herbatę i siedliśmy na kanapie w salonie."
- Słuchajcie jest sprawa.- siadłam przodem do nich.
- No słucham.- powiedział z uśmiechem na twarzy Jakub.
- No, to jutro są urodziny Michała no i mam w sumie takie pytanie czy on chciałby mnieć jakiś koncert w sensie zaśpiewać gdzieś?
- Chciałby.- Matiax.
- Okej, a idziecie jutro do niego na uro?
- No idziemy.- Merghano.
- Okej, to mam pomysł.

15:00
Do tej pory siedzieli u mnie chłopacy i obmyślaliśmy co zrobić na urodziny Michała. Ostatecznie po 2 godzinach wymyśliliśmy fajną impreze. Teraz tylko czekam do jutra 19. Położyłam się na kanapie, bo nie chce mi się sprzątać całego syfu po chłopakach.
Zadzwoniłam do mamy z pytaniem kiedy będzie. Super! Będzie za pół godziny. Nie zdąrzę sprzątnąć, a ona nie może się dowiedzieć, że oni tu byli! Gwałtownie wsatałam z kanapy. Zakręciło mi się w głowie i upadłam.

16:00
Obudziłam się. Na demną stał Michał o dziwo mamy nie było.
- Co się dzieje?- spytałam zdziwiona.
- Zemdlałaś. Jak się czujesz?- odpowiedział z przerażeniem chłopak.
- Już mi lepiej. Jest moja mama?
- Nie ma.
- A co ty tu robisz?
- No umuwiliśmy się wczoraj, że przyjdę.
- Aaa zapomniełam.- leżałam na kanapie.- Poczekaj chwilę. Sprzątne ten syf i pogadamy.- chciałam wstać, ale on mi nie pozwolił.
- Ty leż, a ja ogarnę.
- Dzięki.- uśmiechnęła bym się, ale nie mniałam siły. Przyszedł mi sms. Kurze to Jaś. Pisze, że jest ok. Nie wiem o co chodzi, ale dobra. Weszłam na fb i dopiero się skapnęłam. Miał wypadek samochodowy. Oczywiście on uważa, że jest wszystko okej. Wstałam szybko z łóżka i pobiegłam do drzwi. Było mi nie dobrze. Chciało mi się wymiotować i czułam jak bym mniała zaraz umrzeć. Michał podbiegł do mnie.
- Co się stało?!- próbował mnie zatrzymać. Założyłam byty, a w rękę złapałam kurtkę.
- Jasiek mniał wypadek.- wyszłam z domu. On wybiegł za mną.
- Piczekaj!
- Zaczęłam biedz w stronę domu Jasia. Michał mnie dogonił. Złapał mnie mocno za rękę.
- Ty powinnaś leżeć teraz, a nie biegać za nim. Nic mu się nie stało.
- Skąd wiesz.- nie wiem skąd ja mniałam tyle siły, ale wyrwałam się z jego objęć i biegłam dalej, aż do samej furtki. Zadzwoniłam domofonem. Jan otworzył drzwi. Michał wbiegł za mną po schodach. Zapukałam do domu Jaśka. Nie czekałam na odpowiedź tylko weszłam do domu. W drzwiach zobaczyłam mojego przyjaciela. Mocno go przytuliłam. Michał stał w progu.
- Nic ci nie jest?- spytałam cicho.
- Nie, tylko auto na złom.- uśmiechnął się. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Ale czułam się bezpiecznie. W końcu byłam w objęciach Jaśka. Moje nogi były jak z waty. Teraz już nie stałam tylko wisiałam na przyjacielu. On mnie mocno trzymał żeby Michał nie zauważył nic dziwnego. Posadził mnie na kanapę i zrobił mi herbatę. Michał przywitał się z Jaśkiem i siadł obok mnie. Złapał mnie za rękę. Widział, że coś jest nie tak.
- Idziemy?- spytał cicho tak by Jaś nie słyszał.
- Przed chwilą przyszłam. Nie musisz tu siedzieć.- Michał wstał i podszedł do Jaśka, powiedział coś mu po cichu.
- Ja spadam. Siema.
- Pa.- odpowiedziałam i przewróciłam oczami. Michała jużtu nie było.
- Co chciał?- spytałam zupełnie nie potrzebnie.
- Nic.
- Mhm.- wzięłam telefon i położyłam się na kanapie. Jaś siedział obok mnie. - Co będziemy robić?- spytałam.
- A co chcesz?
- Nie wiem. Mi się nic nie chce.
- To śpij.
- Nie no, nie wypada. Masz jakiś apap? - Mam. A co ci?
- Głowa mnie boli.
- Już daje.
- Dzięki.- podał mi lek. Popiłam wodą. Czułam jak moja cera zbladła. Zakryłam twarz ręką i się położyłam. Po chwili usnęłam, a ból minął.

18:00
Już wstała. Albo dopiero... Spojrzałam na zegarek i się przeraziłam. Stałam szybko z kanapy. Jaśka nie było w salonie, ale słyszałam jego tuptanie. Założyłam buty i wtedy zobaczyłam Jasia.
- Ja już lece.- pocałowałam go w policzek i wyszłam. Zamknęłam za sobą drzwi i szybkim krokiem szłam do domu. Po drodze spotkałam Bartka. Tego kumpla Michała.
- Cześć!- krzyknęłam przechodząc obok niego.
- Siemka.- odezwał się cicho.
- Michał w domu?
- Tak.- poszłam dalej. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Michała. Mogę do niego wpaść. Jego dom jest niedaleko. Pięć minut później już tam byłam. Zanim zapukałam posłuchałam różnych rozmów. Wyglądało na to, że Michał z Matim się kłócili. Nie do końca słyszałam o co. Nagle drzwi się otworzyły. Wyszedł wkurwiony Matiax.
- Cześć.- odezwałam się cicho. On żebym nic nie podejrzewała przytulia mnie.
- Siema.- odszedł. Weszłam do domu Michała. Zobaczyłam go zdziwionego i trochę zagubionego. Przytuliłam go na powitanie.
- Cześć koteł.
- Cześć.- odpowiedział po czym też mnie przytulił. Odłożyłam torbę i zdjęłam buty. Siadłam na kanapę. Czuje gdy ma zły chumor nawet gdy tego nie okazuje. Dziś był ten dzień.
- O co poszło?
- O nic.- spojrzałam na niego. Skumał, że oczekuje wyjaśnienia.- Nie ważne.
- Zależy dla kogo.
- Dla mnie.- odpowiedział hamsko i usiadł obok mnie. Nigdy u niego w domu się nie krępowałam, więc dziś też. Wzięłam telefon do ręki. Skoro on nie chce mówić to Mati powie. Mówiąc skromnie chłopaki trochę się mnie boją, bo jak ze mną zadrą to mają przejebane. ,, O co poszło?" napisałam do Mateusza. W odpowiedzi dostałam żebym spytała Michała. Eh... Faceci. Napisałam mu, że ma mówić i to szybko. Wyśpiewał jak z nut. Chodzi o jakąś dziewczynę. Z tego co mi wiadomo to Michała "przyjaciółka" czyli zarywał do niej. Jak się okazało to Matiego laska i się kłócili. No to szykuje się długa rozmowa.
- Po co się z nią spotykałeś?- spytałam spokojnie, ale mniałam chęć mu przypierdolić tak, że się nie pozbiera.
- Bo chciałem.
- Z nami koniec.
- To tylko przyjaciółka.
- Raczej laska Matiego.
- Już nie.
- Jak to?
- Zerwała z nim.
- To życzę wam szczęścia.- chciałam wstać, ale on mnie trzymał.
- Ja mam dziewczynę.
- Wiem.
- Ciebie. Nie ją.
- Nie jesteśmy razem.
- Między nami do niczego nie doszło. Tylko gadaliśmy.
- To czemu z nim zerwała?- jestem wkurwiona. Dzień przed urodzinami dochodzi do tego, że mnie stracił.
- Nie wiem. Mnie nie pytaj.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam na niego. Mniałam w dupie to, że pod nim mieszka jego wychowawczyni. I tak przez dwa ostatnie tygodnie nie był w szkole. A przynajmniej go nie widziałam.
- Poczekaj.- szarpnęłam ręką z całej siły. Zmierzałam w stronę drzwi, a raczej moich butów kiedy poczułam jego ręce na mojej tali. Nie wiedziałam co mam robić. Zatrzymała się, ale nadal stałam tyłem do niego.
- Co ci zrobiłem?
- Zdradzasz mnie.
- Czemu? Bo Mateusz tak ci powiedział? Tylko z nią gadałem. Nie tak jak ty do Jaśka się ślinisz.- w tym momencie nie wytrzymałam. Zamachnęłam się ręką i mu przywaliłam w policzek. Do Jaśka się nie ślinie to tylko mój przyjaciel. Nie kocham go. Właśnie zrozumiałam, że tylko rodzicielska miłość jest bezinteresowna. Czyli teraz zostaje tylko Merghani nie pokłócony z Michałem.

Fanfiction MultiGameplayguyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz