9

604 22 0
                                    

,,- Kurna mama dzwoni, a ty mnie łaskoczesz! Ona nie wie o nas. Myśli, że nie śpimy razem!
- To się dowie!- zaśmiał się."
- Narazie nie może.
- Czemu?
- Nie ważne, sprawy rodzinne.
- Teraz jestem twoją rodziną.
- I tak ci nie powiem!- zaśmiałam się i wzięłam kawę.- Idę do sklepu.- dodałam pijąc kawę.
- Po co?
- Kupję coś do jedzenia.
- Pójdę z tobą.
- Nie! Ty posprzątaj ten syf.
- A jak coś ci się stanie? Nie znasz tych okolic.
- Wiem gdzie jest sklep, a jak coś mi się będzie działo to zadzwonie.
- Wolę iść z tobą.
- Trudno!- uśmiechnęłam się i wstałam. Odstawiłam szklankę i wzięłam ubrania.
- Ale masz dzwonić jak coś się będzie działo!
- Dobra, dobra.- przecież i tak mu nie będę głowy zawracać. Poszłam do łazienki w celu ubrania się. Minutę później byłam ubrana. Umyłam się i uczesałam. Weszłam do sypialni po torebkę.
- Idę już.
- To pa.
- Pa. Ogarnij tu.
- Dobra.- uśmiechnęłam się i wyszłam. Zeszłam na dół. Założyłam kurtkę i poszłam. Robiłam coś w telefonie, więc nie patrzyłam na ludzi. Kilka minut później byłam w sklepie. Kupiłam potrzebne rzeczy i jakieś jedzenie i poszłam nie w stronę domu a do apteki. Była niedaleko. Od sklepu jakieś sto metrów. W niej kupiłam test ciążowy. Wracam do domu. Dzwonię do Michała.
- Cześć!
- Cześć, wracasz już?
- Tak. Kupić ci coś?
- Nie.- poczułam czyjeś ręce na mojej tali.
- Muszę kończyć, pa.- powiedziałam wystraszona po czym szybko się rozłączyłam. Odwróciłam się do osoby z tyłu. Był to Szymon.
- Hej szlicznotko.
- Zostaw mnie! Co ty ode mnie chcesz?
- Zerwij z Michałem i bądź ze mną.
- Nie! Michała kocham, ciebie nie! Jesteś zwykłą świnią!
- To lepiej uważajcie na siebie.- tak mocno mnie trzymał, że nie dałabym rady uciec. Stanęłam mu szpilką na nogę i uciekłam. Pobiegłam do hotelu, ponieważ to nie daleko. Wbiegłam do sypialni cała zapłakana.
- Boże, mniałaś dzwonić. Co się stało?- mówiąc to podszedł do mnie.
- Sz- Szymon-na widziałam!- zaczęłam się jąkać.
- Zrobił ci coś?
- Tylko powiedział, że...
- Że? No mów!
- Że mam z tobą zerwać i być z nim, a jak nie to mamy uważać na siebie...- przytuliłam się do chłopaka. On też mnie przytulił. Strasznie się bałam.- Nasz związek chyba nie ma sensu jak w pobliżu jest Szymon...- dodałam cichym, zapłakanym głosikiem.
- Jak to?! Chcesz ze mną zerwać przez Szymona?!
- Nie, ale mam już go dosyć. Chcę już wrócić do Polski.- odsunęłam się od niego i położyłam się na łóżko.
- On wie, że tu mieszkamy?
- Nie wiem. Błagam zrób coś. Ja się go boję.
- Dobra poczekaj tu.
- Gdzie idziesz?
- Na dół.- tylko drzwi się za nim zamknęły. Leżałam nieruchomo. Po chwili przyszedł.- Zaraz przyjedzie Bartek i Stuart.
- Po co? Kto to?
- Będą tu cie pilnować. To moi koledzy.
- Już mam dosyć twoich kolegów.
- Ci są spoko.
- Szymon też był spoko.
- Poczekaj idę po nich na dół.
- To idź.- zamknęłam oczy. Chciałam iść spać. On poszedł.- Mam nadzieję, że chociaż oni będą normalni.- powiedziałam sama do siebie i usnęłam. Za chwilę poczułam uginający się materac pod ciężarem chłopaka.
- Przyszli już?- zapytałam cicho.
- Tak, ale są w swoich pokojach.- przytulił się do mnie.
- Po co oni?
- Będą nas polnowali by Szymon nic ci nie zrobił.
- Sama sobie poradzę.
- I tak tu będą.
- Nawet ich nie znam.
- Poznasz ich.
- Nie zamierzam.
- Jak chcesz, ale oni i tak będą cie pilnować i tak. Włos ci z głowy nie spadnie.- dostałam sms'a. Biorę telefon. Był to sms od Marcina. Treść: ,, Przepraszam." odpisałam: ,, Teraz to trochę za późno. Nawet nie masz odwagi zadzwonić. Przepraszaj Michała. Ja i tak mam cie głęboko gdzieś. Tam gdzie światło nie dociera."
- Kto to?- zapytał.
- To tylko Marcin. Ale jest okej.
- Nie pisz z nim, proszę...
- Poczekaj zaraz skończę.- znów przyszedł sms ,, Nie będę go przepraszał!" odpowiedziałam ,, Tak? To już nie jesteśmy przyjaciółmi."- Już- dodałam cicho. Łza zaczęła swobodnie spływać po moim policzku, a potem spadała na kołdrę. Było mi przykro, ponieważ znałam go od dzieciństwa.
- Co się stało? Nie przejmuj się tym gnojkiem. To tylko człowiek. Gdyby mu zależało to by spamił lub dzwonił. Nie robi tego. Widocznie mu nie zależy.- miał rację. Nie zależało Marcinowi.
- Pomyśl jak tobie było by przykro jak byś pokłócił się z przyjacielem, którego znasz od dzieciństwa.
- Pokłóciłem się.
- Ale tak naprawdę to przez laskę, która jak tylko cie zobaczyła prawie nie zamdlała.
- Naprawdę?- uśmiechnął się.
- N- no tak jak by.- nie wiedziałam co powiedzieć. Pocałował mnie w szyję.
- Kochana jesteś.- uśmiech nie znikał mu z twarzy.
- Ty też.- odwróciłam się przodem do niego i położyłam rękę na jego brzuchu. Pocałowałam go i zamknęłam oczy.
- Co tak skromnie?- zaśmiał się.
- A jak byś chciał?- spojrzałam mu w oczy. Nie lubię tego robić, ale są takie piękne, że same mnie przyciągają. Jak magnez.
- Na bogato!- nie dał mi nic powiedzieć. Pocałował mnie namiętnie. Położył mnie na sobie nie przerywając pocałunku.
- Ciężka jestem.- zaśmiałam się.
- Jak piórko.- kąciki moich ust podniosły się. Zeszłam z nigo i położyłam się obok.

Środa 6:00
Nie spaliśmy już.
- Pakuj się.
- Dobra.- wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. On też.

7:00
Jedziemy na samolot.
- Szkoda, że musimy już jechać...- powiedziałam cicho.
- No.- patrzył w telefon. Ja też to robiłam.
- Wszystko przeminie...- w jego oczach było dziwne zastanowienie.

9:00
Dwie godziny później byliśmy już w Polsce.
- Podwioze cie do domu.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się. On był smutny.- Co ci?- dodałam.
- Nic.
- Przecież widzę.
- Nic mi nie jest.- przysunęłam się do niego i się przytuliłam.
- Mów.- byłam zła.
- Musimy się już pożegnać.
- Przecież możemy się spotykać!
- Ale tylko po szkole.
- To co z tego.
- Obiecasz mi coś?
- Zależy co.
- Jak będziesz miała osiemnaście lat po zamieszkamy razem.
- No jasne!- pocałowałam go w policzek. Godzinę później byliśmy już pod moim domem. Wyjął moją walizkę i wniósł ją do mojego pokoju. Rodzice byli w pracy. Wszedł do mojego pokoju. Złapał mnie w tali i powiedział szeptem do ucha:
- Muszę już iść.- lekko dotkną moich ust swoimi.- Pa- dodał.
- Pa- odprowadziłam go do drzwi. Pocałował mnie i pojechał. Wróciłam do pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. W między czasie zadzwoniłam do mamy. Pogadałyśmy chwilę po czym dostałam sms'a. Nie odczytałam go. Był to Szymon.

Fanfiction MultiGameplayguyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz